W dwóch miejscach – w Warszawie 5 października i w Przemyślu 10 października – odbyła się premiera i prezentacja książki Tomasza Krzyżaka pt. „Nie mam nic do stracenia. Abp Józef Michalik. Biografia”. W przemyskiej prezentacji – o niej chcę przede wszystkim pisać – wzięło udział sporo osób, m.in. alumni Wyższego Seminarium Duchownego, a oprawę całego spotkania zapewniła diakonia muzyczna pod batutą dr Moniki Brewczak. Przemyskie spotkanie prowadziła Elżbieta Maciołek, która powitała gości i samych bohaterów, którzy, zaproszeni, zajęli miejsce na scenie.
Reklama
Już pierwsze pytanie skierowane do Tomasza Krzyżaka, autora biografii, odkryło pewne okoliczności powstania książki, a dopowiedział je i pewną mało znaną historię Ksiądz Arcybiskup, który „ujawnił” to w mniej więcej takich słowach: „Kiedy zostałem wybrany na drugą kadencję jako Przewodniczący Konferencji Episkopatu, zrodziła się we mnie myśl, że dobrze byłoby w czasie moich przyjazdów do Warszawy zorganizować coś w rodzaju salonu dziennikarskiego. Byłem człowiekiem z prowincji, owszem, czytałem, dużo rzeczy poznawałem, ale uznałem, że ludzie, którzy siedzą i pracują tam, w samym sercu Polski, mogą mi bardzo pomóc. Jedną z osób, która uczestniczyła w tych spotkaniach, był właśnie pan redaktor Tomasz Krzyżak. Nie wiem, co nim powodowało, że postanowił zająć się moją osobą, a muszę powiedzieć, że zrobił to w sposób wprost drobiazgowy, gdy np. chodzi o moje drzewo genealogiczne. Wymagało to wiele pracy, nawiązania kontaktów, ale my, starsi, już tego nie rozumiemy, młodzi umieją to robić sprawnie i szybko. To także był jeden z motywów gromadzenia młodych i starszych dziennikarzy. Wiele się przy nich nauczyłem i wiele im zawdzięczam. Ten pomysł zrodził też wiele dobrych owoców, które na razie niech pozostaną tajemnicą”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Pan Krzyżak przyznał, że rzeczywiście pomysł na tę książę zrodził się w czasie tych spotkań: „Miało to taki mglisty początek. Zastanawiałem się, obserwowałem Księdza Arcybiskupa i wreszcie postanowiłem przyjechać do Przemyśla, aby się z nim spotkać osobiście. Podróż z Warszawy do Przemyśla nie jest łatwa. Jechałem nocą i o 13.00 musiałem wracać. To pierwsze spotkanie było dzieleniem się moimi myślami, planami dotyczącymi biografii. Ksiądz Arcybiskup nie wyrażał wielkiego entuzjazmu. Uważał, że to już niepotrzebne, że «kto to będzie czytał» i pewnie bym uległ, gdyby nie drobne wydarzenie. Na koniec rozmowy Ksiądz Arcybiskup powiedział: – To o 13.00 mamy obiad, zapraszamy. Powiedziałem, że to niemożliwe, że muszę wracać, a właśnie o 13.00 mam pociąg. A on wtedy do mnie jak ojciec: – A kanapki na drogę pan ma? No nie miałem. Zaraz też siostry wyposażyły mnie tak, że mógłbym spokojnie jechać do Wiednia. I chyba wtedy się zaciąłem. Pomyślałem, że o takim człowieku warto pisać. I tak zaczęła się moja przygoda i moje spotkana z Księdzem Arcybiskupem. Z pewnością ta biografia znajdzie swoich krytyków, jak każda pozycja, ale dzięki niej poznałem tak wielu ludzi, że nawet gdyby ta krytyka była miażdżąca, to nie będę żałował tej pracy. Książka jest tylko częścią mojego doświadczenia spotkania z ważnymi ludźmi naszych czasów”.
Reklama
Po tych wypowiedziach przedstawiono prezentację multimedialną ukazującą promocję książki w siedzibie Konferencji Episkopatu w Warszawie, potem całą sekwencję wypowiedzi księży biskupów, profesorów o Księdzu Arcybiskupie. W tych prezentacjach szczególnie ujęła mnie i wzruszyła prof. Wanda Półtawska. Na filmie widać było, że jest świeżo po jakiejś operacji. Mówiła tylko połową ust, twarz miała naznaczoną bliznami, chustka na głowie skrywała włosy. Kiedy ją zobaczyłem, jakby mniej słyszałem jej słowa, ale w umyśle zrodziło mi się jedno słowo: przyjaźń. Kobieta, która ma naturalne poczucie estetyki, niezależnie od tego, ile ma lat, i mimo wszystko chce się tak pokazać oczom wielu ludzi, musi to uczynić z przyjaźni. Jeszcze raz ujawniła się wielkość tej bojowniczki o czystą miłość, o życie nienarodzonych.
W ostatniej sekwencji mogliśmy zobaczyć zdjęcia z lat młodości Księdza Arcybiskupa, z czasów rzymskich oraz wysłuchać występu diakoni i, nie wiadomo kiedy, minęły dwie godziny. Co prawda padła propozycja zadawania pytań, ale głos zabrali tylko abp Jan Martyniak, który w pięknej dykteryjce z czasów studenckich ujawnił swoją przyjaźń z Księdzem Arcybiskupem, oraz prezydent Robert Choma. Pozostał pewien niedosyt.
Tak się złożyło, że otrzymałem egzemplarz tej książki z wydawnictwa sygnowany dopiskiem „egzemplarz próbny”. Pierwszy raz w życiu coś takiego otrzymałem, więc uznałem, że należy go przeczytać. To, co mogę o tej książce powiedzieć, zamieściłem w tytule. Jak dobry jest Bóg, który chłopaka z Zambrowa doprowadził do tak wielkich urzędów w Kościele. Jak hojny jest Bóg, który młodemu klerykowi, marzącemu o pracy w jakiejś maleńkiej, zgubionej w łomżyńskich lasach parafii, powierzył na 10 lat przewodzenie koncyliarnej wspólnocie biskupów. I wreszcie, jak hojny jest Bóg, który na tej drodze postawił tak wielu wspaniałych, mądrych i dobrych ludzi. Nie wiem, czym autor inspirował się, nadając taki a nie innych tytuł swojej książce. Ja bym ją zatytułował tak, jak ten tekst. Zachęcam do lektury. Myślę, że to, zwłaszcza dla młodych, dobre kompendium wiedzy o polskim Kościele, a dla nas bardzo barwne przybliżenie miejsc i czasów, które przeżywał Ksiądz Arcybiskup zanim zawitał do Przemyśla. Książkę można nabyć w Katolickiej Księgarni Archidiecezjalnej Roma.