Jezus uczył w Synagodze,
A że było Mu po drodze
I zakończył nauczanie,
Wpadł do Piotra na śniadanie.
Ten z rodziną Go przywitał.
- Co tam u was? - Jezus spytał.
- Jak tam dzieci? Jak teściowa?
- Bardzo boli ją dziś głowa,
Leży w łóżku! Gorączkuje...
- Któż jedzenie przygotuje?!
Prowadź Mnie do tej kobiety,
Bo już wielki mam apetyt!
Usiadł obok, na kołderce,
A teściowej podał ręce.
Wtem?! Gorączka ją puściła
I nareszcie zdrowa była!
Zaraz szybko z łóżka wstała
I na stół pięknie podała,
Bardzo smacznych potraw wiele.
Aż zrobiło się weselej.
Był tam chyba ze dzień cały.
A sąsiadki rozgadały,
Że jest w domu Nauczyciel
I do tego uzdrowiciel.
Wieść rozeszła się po mieście:
- Do Jezusa wszystkich nieście!
Tych dotkniętych chorobami,
Bierzcie także opętanych!
On złe duchy też wygania,
Nawet krzyczeć im zabrania!
Wielu pouzdrawiał ludzi
I z duchami też się trudził,
Lecz im mówić nie pozwolił,
Kim On jest i jak to zrobił.
A nad ranem wstał i wyszedł.
Na pustynne miejsce przyszedł.
Usiadł sobie na kamieniu,
By pomodlić się w skupieniu.
No... powiedzcie, drogie zuchy:
Kto wypędzał te złe duchy?
Pomóż w rozwoju naszego portalu