KS. MAREK ŁUCZAK: – Strój kanoników regularnych nie tylko przypomina białą sutannę Ojca Świętego, ale jest dokładnie w taki sam sposób skrojony. Jak to się stało?
KS. GIUSEPPE CIPOLLONI CRL: – Od roku 1270 byliśmy powołani do pełnienia szczególnej służby wokół papieża. W okresie ok. 150 lat przebywaliśmy w bliskości następców św. Piotra. W pewnym momencie pojawiły się spory pomiędzy klerem rzymskim, w którego skład w tamtym okresie wchodzili przedstawiciele nobliwych rodów arystokratycznych. To był moment zwrotny w naszej historii. Dla zachowania spokoju papież poprosił kanoników, by udali się do Toskanii, która była niejako ich kolebką. Wyrazem wdzięczności za wieloletnią posługę przy Ojcu Świętym było dołożenie przez papieża Sykstusa IV do nazwy tytułu kanoników –„laterańscy”, co podkreśliło ich związek z katedrą papieża na Lateranie. Ponieważ papież przebywał na co dzień z nami, używał tego samego stroju. I tak zostało do dzisiaj.
– Historia tego stroju jest jednak dłuższa…
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Strój przyjęliśmy od benedyktynów jako strój monastyczny. Nasz zakon pojawił się wprawdzie wcześniej, bo ok. roku 300, jednak w dużym stopniu od nich w późniejszym okresie przejęliśmy elementy naszego ubioru. Na początku mieliśmy do czynienia z ojcami pustyni. Ale pojawili się tacy myśliciele, jak św. Zenon, św. Euzebiusz, św. Augustyn, którzy dostrzegli konieczność życia wspólnego biskupa z jego duchowieństwem. Św. Augustyn wręcz zastrzegł, że nie wyświęci kandydata do kapłaństwa, jeśli ten nie zaakceptuje koncepcji życia wspólnotowego. Chodziło głównie o wspólne doświadczanie bogactwa wynikającego z życia wspólnotowego. Z taką wizją życia związana jest z jednej strony obrona przed samotnością, a z drugiej – pomoc w dochowaniu wierności swemu powołaniu. Zakon kanoników regularnych od samego początku miał za zadanie pogodzić wymogi życia kontemplacyjnego z wyzwaniami życia duszpasterskiego. Do dziś jedną z podstawowych zasad naszego życia jest to, by najpierw przeżyć określoną wartość, przekontemplować ją, a później podzielić się tym z innymi. W pierwszym tysiącleciu chrześcijaństwa nasz rozwój postępował wzdłuż takich właśnie drogowskazów: w różnych miejscach w Kościele gromadziliśmy się wokół biskupów, by z nimi dzielić wspólne życie duszpasterskie i modlitewne. W nazwie: kanonicy regularni laterańscy można wyróżnić elementy, które odpowiadają określonemu okresowi. I tak pojęcie „kanonicy” oznacza osoby wpisane w strukturę Kościoła partykularnego, „regularni” zaś – że żyją według określonej reguły.
– Na całym świecie są dzisiaj kongregacje uwzględniające w swej pracy aspekt lokalny. Jak to wygląda w Europie?
– Jako kanonicy jesteśmy obecni w różnych krajach całego świata. Tak jak to było w historii, także dzisiaj kładziemy wszędzie nacisk na liturgię i modlitwę, z których wynika nasze dalsze zaangażowanie duszpasterskie. Blisko nas znajdują się kanonicy austriaccy. Mają ogromne opactwa, a także jednostki administracyjne niższego rzędu w parafiach. Są kanonicy św. Bernarda, których zadaniem była gościnność – chodziło o ugoszczenie podróżnych przemieszczających się szlakiem św. Bernarda. Stąd bierze się też nazwa rasy psów, które miały pomagać pielgrzymom. Są i kanonicy św. Wiktora – oni zachowali bardziej wymiar kontemplacyjny, kultywują uroczystą śpiewaną liturgię. W średniowieczu był specjalny ryt, zakładający wstawanie w nocy na modlitwę.
– Jak wygląda polska specyfika w kontekście tych kongregacji?
– Nasz związek z polskimi kanonikami datuje się na rok 1882. Wcześniej istnieli kanonicy krakowscy. W tamtych latach przeżywali jednak bardzo trudny okres, więc postanowili zjednoczyć się z kanonikami laterańskimi. Było to o tyle łatwiejsze, że w ich szeregach nie brakowało ludzi pochodzących z Italii. Dzisiaj jesteśmy obecni w 5 centrach i w 11 domach. Prowincja polska jest jedną z najbardziej się rozwijających. Mamy 52 członków zakonu. Osobiście spoglądam na Polskę jako na wyjątkowo piękną cząstkę naszej rodziny. W wielu krajach zachodnich przeżywamy duże trudności, a w Polsce widać żywotność, która jest pociągającym charyzmatem. Mamy już w tym roku 3 nowych kandydatów. Osobiście doświadczam w Polsce ogromnej życzliwości. Oby przełożyła się ona na nowe powołania.