Przystanek Jezus to ogólnopolska inicjatywa ewangelizacyjna skierowana do uczestników Przystanku Woodstock. Głównym celem obecności ewangelizatorów jest ukazanie Jezusa, który przynosi dar zbawienia każdemu człowiekowi. Kolejny raz na Woodstock gościł ks. Artur Kotrys z bolesławieckiej bazyliki maryjnej wraz z młodzieżą z Polkowic, Jeleniej Góry i Bolesławca.
W wydarzeniu wzięło udział 800 ewangelizatorów. Wśród nich byli: biskupi, księża, siostry zakonne i osoby świeckie. W tym gronie od lat jest także ks. Artur Kotrys. – Tam, gdzie jest młody człowiek, tam jest także Kościół, tam potrzebny jest ksiądz, Ewangelia i świadectwo chrześcijańskiego życia – mówi ks. Artur. Ewangelizacja na Woodstock nie odbywa się z marszu. Ewangelizatorzy uczestniczą najpierw w rekolekcjach. W tym czasie w parafiach trwają modlitwy zarówno za ewangelizatorów, jak i za młodzież. – Takie wsparcie duchowe jest konieczne, bez tego nie dalibyśmy rady, bo zły nie śpi – dodaje. Przed wyjazdem do Kostrzyna wysyłał SMS-y do znajomych z prośbą o modlitewne wsparcie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Co proponuje młodym Przystanek Jezus? – Ważna jest rozmowa, szczera rozmowa, świadectwo wiary. Proponujemy młodym przyjście do Namiotu Spotkania, gdzie cały czas jest prowadzona adoracja Najświętszego Sakramentu. Były też ciekawe konferencje, np. „100 pytań do…” czy „Zagnij księdza”. To wszystko miało przyciagnąć młodych, którzy przyjechali na Woodstock, aby przyszli, porozmawiali, a także usłyszeli odpowiedzi na swoje trudne pytania – podkreśla ks. Kotrys.
Z jakimi największymi problemami boryka się młodzież? – Największym problemem jest poczucie samotności, brak zainteresowania, zwłaszcza ze strony rodziców. W takiej sytuacji młodzi za wszelką cenę chcą na siebie zwrócić uwagę, nie zawsze robią to mądrze. Chora rodzina to coś, z czym młodzi sobie nie radzą. Na polach spotkałem chłopaka, który był niemal całkowicie nagi. Miał 19 lat. Zapytałem go, dlaczego to robi. Odpowiedział, że tylko w ten sposób może przykuć uwagę innych, bo wtedy gapie mówią „o, jaki śmieszny gość”. Co oznacza, że tylko wtedy jest, istnieje – mówi.
Młodzi czasem rozpaczliwie domagają się uwagi swoich rodziców, którzy często są zapracowani, zajęci swoimi sprawami do tego stopnia, że nie interesują się losem swoich dzieci. – Spotykałem gimnazjalistów, których rodzice bez żadnego problemu pozwolili im przyjechać na Woodstock, żeby tylko pozbyć się problemu. Dali pieniądze i powiedzieli: „Tylko pamiętaj, żeby wrócić do domu” – akcentuje.
Reklama
Przystanek Jezus to nie jest akcja jednorazowa. – Staramy się z młodymi nawiązywać kontakty i podtrzymywać je. W ciągu roku są organizowane rekolekcje, na które zapraszamy młodzież. Są ośrodki, w których mogą znaleźć wsparcie, rozmowę. Ten potencjał, który uruchamiamy u młodych, łamiąc często fałszywe stereotypy na temat księży, Kościoła, musi być wykorzystany. To zadanie dla duszpasterzy. Nie wolno nam się bać młodych tylko dlatego, że np. inaczej wyglądają. Możemy ich zyskać lub stracić – dodaje ks. Kotrys.
W ewangelizacji wraz z ks. Arturem była grupa młodzieży z Polkowic, Bolesławca i Jeleniej Góry. To młodzież dobrze przygotowana. Po raz pierwszy na Woodstock pojechali także Mateusz i Anna. Nie ewangelizowali, ale mieli okazję wspierać modlitwą to dzieło i zobaczyć, jak to wygląda.
– Kierowała nami głównie ciekawość, chcieliśmy zobaczyć coś nowego, oboje jesteśmy związani z Kościołem, byliśmy zainteresowani, jakie jeszcze atrakcje ks. Artur dla nas przygotował. Na Przystanku Jezus uczestniczyliśmy w Mszy św., pełnej skupienia, ale też radości i tańca uwielbienia. To nam uświadomiło, że katolik wcale nie musi być smutnym katolikiem – mówi Anna.
Mateusza zadziwiło to, że na Przystanku panuje wspólnotowa, rodzinna atmosfera. – Ludzie są na siebie otwarci, łatwo nawiązuje się znajomości. Nie ma żadnej wrogości pomiędzy uczestnikami. Niektórzy dziwnie wyglądają, przebierają się w różne stroje, bo chcą zwrócić na siebie uwagę. To są często ludzie zagubieni, którzy potrzebują pomocy, dlatego są tam również ewangelizatorzy, żeby im pomóc i to jest dobre – mówi Mateusz.
Mateusz i Anna wkrótce skończą 18 lat. W przyszłym roku będą mogli pojechać ponownie na Woodstock już jako ewangelizatorzy.