Czas i przemijanie jest rzeczywistością tego świata. Przyszłość zawsze pozostaje nieznana, natomiast to, co minęło może być poddane pod ocenę, zreflektowane, może stać się inspiracją na przyszłość. W
tym też celu przeżywamy niejednokrotnie rocznice, jubileusze sięgając wstecz, aby uradować się dobrem, za zło przeprosić, a przede wszystkim podziękować Bogu - Dawcy wszelkiego dobra.
Końcem ubiegłego roku minęło sto lat pobytu Sióstr Służebniczek w Przemyślu. Jest to również powód, by wyśpiewać dziękczynne Te Deum laudamus, by sięgnąć nieco w przeszłość na przebytą drogę, bo jak
mówi Ojciec Święty Jan Paweł II: "do zbawienia idzie się przez życie na ziemi i trzeba, ażeby to życie było także urządzone po ludzku i po Bożemu".
Trudno byłoby tak określić życie w naszej Ojczyźnie przed stu laty. Ówczesna sytuacja społeczeństwa polskiego, nękanego zaborami, była trudna pod każdym względem, ale nie była to sytuacja pozbawiona
nadziei. Głęboko w narodzie tkwiła nieujarzmiona wola życia w wolności. Świadczą o tym nie tylko zrywy powstańcze, ale także coraz bardziej świadoma troska o "młody las", o dzieci, które zawsze są nadzieją
na przyszłość. Tą troską było przejętych wielu światłych ludzi tamtych czasów, między innymi bł. Edmund Bojanowski, założyciel Zgromadzenia Sióstr Służebniczek. Działając na terenie Wielkiego Księstwa
Poznańskiego nie zacieśnił swojego spojrzenia tylko do terenu zaboru pruskiego. Jako ziemianin i aktywny chrześcijanin wykorzystywał wszystkie możliwości, by cały umiłowany przez niego polski naród dźwigać
z nędzy niewoli. Założone przez siebie zgromadzenie widział jako jedno z narzędzi Bożej Opatrzności, której sam zawsze chciał być całkowicie uległy. Przy współpracy z Ojcami Jezuitami ze Śremu udało mu
się przeszczepić zgromadzenie na teren Galicji, najpierw do Łańcuta a potem do Starej Wsi koło Brzozowa. Gdy na skutek represji zaborców zaistniała konieczność zerwania wszelkich kontaktów służebniczek
galicyjskich z wielkopolskimi, dom w Starej Wsi otrzymał od Założyciela pełną autonomię i stał się siedzibą głównego zarządu oraz odrębnego nowicjatu. Zadania, którym miały się siostry oddawać były jasno
określone: służba Bogu i "maluczkim", ubogim, chorym oraz wychowanie dzieci. Gdy po 1873 r. wydana została ustawa o zakładaniu publicznych szkół ludowych oraz o obowiązkowym posyłaniu do nich dzieci w
wieku 6-14 lat, stanął przed zgromadzeniem wielki obowiązek przygotowania odpowiednio kwalifikowanych sióstr. Najbardziej sprzyjającym ku temu miejscem okazał się Przemyśl, dzięki przychylności bł. bp.
J. Sebastiana Pelczara i Kurii Biskupiej, zwłaszcza Przemyskiej Kapituły z ks. kanonikiem Konstantym Biedą - proboszczem katedry - na czele. Dzięki jego życzliwym zabiegom siostry poszukujące od 1902
r. godziwych warunków bytowych, po kilkukrotnych zmianach mieszkania zamieszkały na stałe w domu wynajętym od Kapituły Przemyskiej przy ul. Kapitulnej 3, znajdującym się w pobliżu katedry. Z tego też
względu siostry mogły być przydatne, by zatroszczyć się o czystość bielizny kościelnej i zdobienie ołtarzy. Przejęły więc te obowiązki, które od kilku lat spełniały siostry z odległych o kilkanaście kilometrów
Grochowiec.
Zgromadzenie nigdy nie było dzielone na chóry, łączenie więc nauki z prozaiczną pracą, uprawianiem ogrodu, pielęgnowaniem kwiatów do zdobienia ołtarzy nie stanowiło problemu. Siostry świadome swojego
powołania otwierały również dom dla wielu potrzebujących wsparcia, zarówno materialnego, jak i duchowego, a takich wielu trafiało za "zieloną bramę". Szczególne okoliczności ku temu stworzyła I wojna
światowa, zwłaszcza, gdy przez Przemyśl przesuwał się front wyzwoleńczy. Służebniczki, zmuszone wówczas przez warunki do przerwania kształcenia objęły posługę na posterunku pielęgniarek w wojskowych szpitalach,
a także wysyłane były na front do pielęgnowania rannych żołnierzy.
W latach międzywojennych w domu został przywrócony wcześniejszy porządek, kolejne pokolenia sióstr odbywały kursy nauczycielskie, ochroniarskie, zdobywały potrzebne wykształcenie ogólne.
Wybuch II wojny światowej był także dla przemyskiego domu ogromnym wstrząsem, zwłaszcza gdy całe miasto znalazło się pod okupacją bolszewicką, a potem hitlerowską. Niewielki, kilkupokojowy wówczas
budynek zamieszkały przez 4 siostry mieścił w swoich ścianach dziesiątki bezdomnych. Jak odnotowano w kronikach, do wigilii w 1939 r. zasiadło w tym domu 45 osób. Przez pewien okres wraz z siostrami mieszkały
dwie rodziny żydowskie oraz trzy świeckie kobiety. Jedną z nich była Bronisława Napora, która przyszła do Przemyśla w 1928 r. w poszukiwaniu pracy. Zamieszkała przy siostrach i przeżyła przy nich 75 lat
swojego życia, z czego przez 65 lat z wielkim poświęceniem oddawała się pracy przy katedrze. Wielu parafian zapamiętało drobną sylwetkę pani Broni, która na kolanach szorowała posadzkę, aby w bazylice
katedralnej było czysto. Z zamiłowaniem pielęgnowała wraz z siostrami kwiaty, którymi ubierały ołtarze. Gdy nie stało jej sił do pracy, po 85 latach życia, ostatnie dziesięć lat poświęciła niemal nieustannej
modlitwie. Do końca cieszyła się bardzo dobrą pamięcią i była jak żywa kronika wydarzeń minionych lat. Pamiętała szereg sióstr, które przez ten dom przechodziły pełniąc swoje obowiązki. Dla jednych była
to nauka, dla innych prace apostolskie, katechizacja w salkach katechetycznych, a później w szkole czy przedszkolu i ochronce, oraz jak już wspomniano prace w zakrystii. Przy tych zajęciach fizycznych
czy umysłowych siostry zdobywały swoją świętość. Dwie spośród nich, a mianowicie s. Roberta Babiak i s. Leonia Nastał zmarły w opinii świętości, a proces beatyfikacyjny jest w toku.
Dom przy ul. Kapitulnej, pomimo ciasnoty, od 1956 r. był siedzibą Zarządu Prowincjalnego. Tu także odbywały się zjazdy formacyjne, dni skupienia dla sióstr i apostolskie spotkania z młodzieżą. W latach
1997-2000 dokonano gruntownej przebudowy i rozbudowy budynku. Ulepszone warunki obecnie umożliwiają organizowanie skupień międzyzakonnych oraz innych grup formacyjnych dla sióstr i osób świeckich, zwłaszcza
dla młodzieży. Ponadto po 20 latach przeniesiono na nowo z Prałkowiec do Przemyśla siedzibę Zarządu Prowincjalnego.
Za wszelkie dobro, które dokonało się w tym miejscu przez stuletnią posługę Służebniczek składały siostry dziękczynne Magnificat w dniu 30 grudnia 2002 r. Dziękczynieniu przewodniczył abp Józef Michalik
przy udziale ks. kanclerza Józefa Bara, kapłanów współpracowników Kurii Metropolitalnej, oraz księży prałatów, członków Kapituły Przemyskiej z ks. infułatem Stanisławem Zygarowiczem na czele. Przed dziękczynną
Mszą św. Ksiądz Arcybiskup poświęcił umieszczoną na zewnętrznej ścianie domu płaskorzeźbę wizerunku Matki Bożej Częstochowskiej z tablicą upamiętniającą peregrynację Kopii Jasnogórskiego Obrazu w archidiecezji
przemyskiej oraz stuletni pobyt Sióstr Służebniczek w tym mieście. Następnie zostały poświęcone stacje drogi krzyżowej, znajdujące się na odnowionym murze wewnątrz ogrodu.
Złożone Bogu najszczersze dziękczynienie i uwielbienie uwieńczyło minione sto lat.
Pomóż w rozwoju naszego portalu