Reklama

Polityczne déjà vu

Wiele wskazuje na to, że w 2016 r. w wyścigu do Białego Domu ponownie wezmą udział członkowie dwóch najbardziej wpływowych politycznie rodzin za oceanem. Klan Bushów dał Ameryce dwóch prezydentów, którzy kierowali krajem łącznie przez trzy kadencje. Clintonowie mieszkali w Białym Domu prawie całe lata 90. ubiegłego wieku. Te nazwiska są ikoną amerykańskiej sceny politycznej, jej nieodłączną częścią, a co najważniejsze – nadal mają olbrzymi potencjał wyborczy. Zanosi się zatem na pojedynek gigantów

Niedziela Ogólnopolska 22/2015, str. 38-39

justasc/Fotolia.com

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Ameryka A.D. 1992, trwa kampania prezydencka. O reelekcję ubiega się republikanin George H. W. Bush, jego rywalem jest młody polityk z Arkansas – demokrata Bill Clinton. Ten pierwszy uchodzi początkowo za niekwestionowanego faworyta. To w końcu za jego kadencji nastąpiło zakończenie zimnej wojny, upadł Związek Sowiecki i obalony został mur berliński, a Stany Zjednoczone stały się jedynym supermocarstwem na świecie. Polityka zagraniczna realizowana jest praktycznie bezbłędnie, liczne sukcesy na arenie międzynarodowej umacniają i tak silną już pozycję urzędującego prezydenta. Mimo to w 1992 r. wybory wygrywa były gubernator stanu Arkansas Bill Clinton. Co przesądziło o porażce Busha? Wielu komentatorów amerykańskiej sceny politycznej jako jedną z przyczyn przegranej wskazuje debatę wyborczą, podczas której George H. W. Bush w pewnym momencie zerknął na swój zegarek. Gest ten został odebrany przez część wyborcówjako dowód na to, że prezydentowi gdzieś się spieszy, ma zatem na głowie inne, ważniejsze od kampanii wyborczej sprawy. Z całą pewnością tak nie było, jednak w oczach niektórych Amerykanów George H. W. Bush stracił wiarygodność. Debaty prezydenckie są za oceanem nieodłączną częścią kampanii wyborczej. Amerykanie, w przeciwieństwie do Polaków, nie wyobrażają sobie, by debata telewizyjna się nie odbyła. Kandydat do Białego Domu, który odmówiłby udziału w telewizyjnej konfrontacji ze swoim rywalem, mógłby od razu pożegnać się z prezydenturą. Wyniki debaty znacząco wpływają na decyzje, które Amerykanie podejmują przy urnach wyborczych. Z tego powodu nawet najmniejszy błąd, oznaka niepewności lub zakłopotania może przekreślić szanse na zwycięstwo.

Polityczna powtórka

W przyszłorocznych wyborach prezydenckich Amerykanie mogą przeżyć polityczne déjà vu. Wiele wskazuje na to, że naprzeciw siebie staną republikanin John Ellis „Jeb” Bush, syn George’a H. W. Busha, i demokratka Hillary Clinton, żona 42. prezydenta USA Billa Clintona. Te nazwiska nadal przyciągają tłumy, mają olbrzymi potencjał wyborczy i słusznie są uznawane za najbardziej wpływowe w amerykańskiej polityce.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pod rządami Baracka Obamy Ameryka zaczęła skręcać w lewo. Znaczące zwycięstwo Partii Republikańskiej (pot. Grand Old Party – GOP) w zeszłorocznych wyborach do Kongresu pokazało wyraźnie, że Amerykanie chcą przerwać ten „lewicowy eksperyment”. Społeczeństwo USA wystawiło administracji Obamy czerwoną kartkę. Republikanie zdobyli 247 miejsc w Izbie Reprezentantów oraz 54 w Senacie. Tym samym w obu izbach konserwatyści z GOP mają większość. Obama jest zatem w trudnej sytuacji – w wielu sprawach ma związane ręce. Prezydenta trapi jeszcze inny problem – niskie poparcie społeczne. Zbliżające się wybory będą dla Ameryki kluczowe. Gra toczyć się będzie o powrót do tradycyjnych chrześcijańskich i republikańskich wartości, które były fundamentem stworzenia Stanów Zjednoczonych. Jeżeli natomiast wygrają Demokraci, USA czeka kolejna kadencja Baracka Obamy bis, a zatem kolejne lewicowe reformy.

Kandydat Republikanów

Reklama

W Partii Republikańskiej szykują się zacięte prawybory, o nominację powalczy kilku mocnych kandydatów. Wiele wskazuje jednak, że to „Jeb” Bush ma największe szanse na zwycięstwo. Jako przedstawiciel amerykańskiej prawicy opowiada się za niskimi podatkami i kapitalistyczną gospodarką opartą na zasadach wolnego rynku. Jak sam powiedział – wierzy w tradycyjne małżeństwo, które tworzą kobieta i mężczyzna. Jest przeciwnikiem stawiania znaku równości między związkami homo- i heteroseksualnymi. Sprzeciwia się aborcji „na życzenie”. Popiera powszechne prawo do posiadania broni, które w USA gwarantuje 2. poprawka do Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Jako gubernator stanu Floryda wprowadził prawo „stand your ground”, w myśl którego zwiększona zostaje granica obrony koniecznej. Jest zwolennikiem kary śmierci, która – zdaniem konserwatystów –wzbudzając lęk u potencjalnych kryminalistów, ratuje życie ich niedoszłym ofiarom. Jeżeli „Jeb” Bush wygra wyścig do Białego Domu, będzie drugim po Johnie F. Kennedym prezydentem katolikiem (wszyscy pozostali byli protestantami – przyp. red.). Społeczeństwo amerykańskie jest społeczeństwem konserwatywnym. Nawet amerykańska lewica w większości deklaruje wiarę w Boga. Kandydat na prezydenta, który byłby ateistą, nie miałby najmniejszych szans na zwycięstwo. W laicyzującej się Europie to może szokować, a za oceanem jest czymś zupełnie normalnym. „Jeb” Bush ożenił się z pochodzącą z Meksyku Columbą Garnica Gallo, biegle mówi po hiszpańsku, a w sprawie nielegalnych imigrantów, którzy już przybyli do Ameryki, wypowiada się bardziej liberalnie. To może przyciągnąć do niego dużą część latynoskich wyborców, którzy tradycyjnie głosowali na Demokratów. Imigranci z kraju kapeluszy sombrero po raz pierwszy w historii Stanów Zjednoczonych mają zatem szansę na „własną” pierwszą damę.

Zdaniem niektórych komentatorów, fakt, że „Jeb” Bush jest młodszym bratem prezydenta George’a W. Busha, może zaszkodzić mu w kampanii wyborczej. Jest to jednak błędne rozumowanie, George W. Bush cieszy się bowiem sympatią większości Amerykanów.

Kandydat Demokratów

Reklama

Wielu dziennikarzy i ekspertów komentujących wybory w USA okrzyknęło już Hillary Clinton kandydatką Partii Demokratycznej w wyścigu do Białego Domu. Faktycznie – jest ona niekwestionowaną faworytką. Na szeroko pojętej amerykańskiej lewicy ciężko dzisiaj znaleźć kogoś, kto miałby większy potencjał wyborczy niż była sekretarz stanu. Z całą pewnością jest jednak zbyt wcześnie, aby mówić o Hillary jako o ostatecznej kandydatce Demokratów. W prawyborach z roku 2008 żona Billa Clintona również uznawana była za murowaną faworytkę. Barackowi Obamie, który był jej partyjnym rywalem, dawano niewielkie szanse. Mimo to właśnie on zdobył ostatecznie nominację Partii Demokratycznej. Porywając tłumy, w szczególności młodych lewicowców, wygrywał prawybory w kolejnych stanach. Dla Hillary był to ogromny szok. Przyszłoroczne wybory prezydenckie są dla byłej pierwszej damy walką o wszystko. Powoli zbliża się ona do siedemdziesiątki, a w tym wieku nie każdy jest w stanie stać na czele najważniejszego państwa na świecie. W historii USA mieliśmy tylko jednego starszego od Hillary prezydenta – był to Ronald Reagan. Demokraci chcieli wtedy wykorzystać przeciwko niemu argument wieku. W debacie prezydenckiej dziennikarz Henry Trewhitt z „The Baltimore Sun” zapytał ubiegającego się o reelekcję Ronalda Reagana: – Jest Pan już najstarszym prezydentem w historii USA. Czy ma Pan jakiekolwiek wątpliwości, że nie podoła Pan stojącym przed prezydentem wymaganiom? Reagan swoją odpowiedzią nie tylko wybrnął z trudnego pytania, ale pogrzebał również szanse rywala na zwycięstwo. Odparł, że nie ma żadnych wątpliwości co do swoich sił. Dodał też, że nie pozwoli, by kwestia wieku została wykorzystana na niekorzyść jego młodszego i niedoświadczonego rywala. Tym samym odwrócił sprawę o 180 stopni – z czegoś, co w oczach wielu było jego słabym punktem, uczynił swój wielki atut. Jego rywal Walter Mondale stwierdził później, że gdy usłyszał odpowiedź Reagana, był już pewien, że przegra te wybory. Czy Hillary Clinton poradzi sobie tak dobrze? To pytanie pozostaje otwarte. Przed nią bardzo długa i wyczerpująca kampania wyborcza, a jeżeli w pewnym momencie zabraknie jej sił, będzie musiała pożegnać się z prezydenturą.

Ameryka potrzebuje silnego przywódcy, szczególnie dzisiaj – kiedy islamski terroryzm podnosi łeb, a Władimir Putin szaleje na wschodzie Europy. „Jeb” Bush, podobnie jak inni politycy republikańscy, opowiada się za ostrzejszą polityką wobec Rosji. Wydaje się zatem, że w przypadku jego zwycięstwa polityka zagraniczna Waszyngtonu będzie bardziej stanowcza. Do wyborów pozostało jeszcze trochę czasu. Z całą pewnością można jednak stwierdzić, że szykuje się zacięty pojedynek.



Rok 2015 jest dla Polaków czasem dwojga ważnych wyborów obywatelskich. Pierwsze z nich to wybory prezydenckie. Niedługo potem staniemy przed dużo poważniejszą decyzją – na kogo oddać swój głos w wyborach parlamentarnych. W Stanach Zjednoczonych występuje system prezydencki. Amerykanie, idąc do urn wyborczych w 2016 r., wybiorą głowę państwa – prezydenta, który stworzy rząd. Z tego względu wybory prezydenckie są za oceanem najważniejsze. W Polsce jest odwrotnie: mamy system parlamentarno-gabinetowy, w którym parlament wyłania premiera, a ten z kolei powołuje rząd. Nad Wisłą to wybory do Sejmu mają zatem najwyższą rangę. Stany Zjednoczone są naszym największym sojusznikiem i najważniejszym państwem na arenie międzynarodowej. Ameryka jest również domem dla milionów żyjących tam Polaków. Naród polski z narodem amerykańskim łączą wspólne ideały – umiłowanie wolności i demokracji oraz wspólna historia i wiara. Polacy i Amerykanie zawsze stali po tej samej stronie. Mamy również wspólnych bohaterów narodowych – Tadeusza Kościuszkę, Kazimierza Pułaskiego czy płk. Ryszarda Kuklińskiego. Zważając na te wszystkie fakty, warto zainteresować się przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych i uważnie śledzić ich przebieg. Kampanie wyborcze są tam dłuższe i kosztowniejsze od tych znanych z naszego rodzimego podwórka. Rozwiązania i pomysły z dziedziny public relations stosowane na amerykańskim rynku bardzo często przenoszą się do Polski. Przykładem tego zjawiska było konfetti na konwencji Andrzeja Dudy. Trendy i nowoczesne strategie wyborcze stosowane za oceanem są inspiracją dla sztabowców i doradców polskich polityków. To kolejny powód, dla którego warto być na bieżąco z amerykańską polityką.

(T.W.)

* * *

Tomasz Winiarski
Student dziennikarstwa, amerykanista zafascynowany kulturą, polityką i historią USA. Dziennikarz dla Polonii w Stanach Zjednoczonych.
W życiu stara się kierować mottem: Nie ma rzeczy niemożliwych!

2015-05-26 13:34

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bł. Karolina Kózkówna - ta, która zginęła za czystość

[ TEMATY ]

bł. Karolina Kozkówna

Karol Porwich/Niedziela

18 listopada to dzień wspomnienia bł. Karoliny Kózkówny. To patronka m.in. Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Jej beatyfikacji 10 czerwca 1987 r. w Tarnowie dokonał Jan Paweł II.

CZYTAJ DALEJ

Panie, ucz mnie, bym mówił mądrze i był odpowiedzialny za to, co mówię!

2024-11-14 13:56

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Adobe Stock

Na pozór wydaje się nam, że słowo posiada mniejszą wartość niż konkretna rzecz, towar, dobro materialne. Lecz tak nie jest. Rzeczy przemijają, lecz nie słowa, one trwają. Ileż wielkich budowli rozsypało się, rozpadały się monarchie i zmieniały się granice państw, a słowa wieszczów trwają, nie przemijają. Tym bardziej odnosi się to do słów Jezusa. Jego słowo stwarza nowe rzeczywistości, przywraca do życia, leczy ślepych, podnosi upadłych, rodzi nadzieję i wiarę.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «W owe dni, po wielkim ucisku, „słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą spadać z nieba i moce na niebie” zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i „zgromadzi swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi po kraniec nieba”. A od figowca uczcie się przez podobieństwo. Kiedy już jego gałąź nabrzmiewa sokami i wypuszcza liście, poznajecie, że blisko jest lato. Tak i wy, gdy ujrzycie te wydarzenia, wiedzcie, że to blisko jest, u drzwi. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie. Niebo i ziemia przeminą, ale słowa moje nie przeminą. Lecz o dniu owym lub godzinie nikt nie wie, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec».
CZYTAJ DALEJ

KEP: Coraz bliżej powołania komisji badającej zjawisko wykorzystywania seksualnego w Kościele w Polsce

2024-11-18 21:18

[ TEMATY ]

KEP

ofiary wykorzystywania seksualnego

BP KEP

Pierwszy dzień obrad 399. Zebrania Plenarnego KEP

Pierwszy dzień obrad 399. Zebrania Plenarnego KEP

Prace nad powołaniem komisji niezależnych ekspertów do zbadania zjawiska wykorzystywania seksualnego w Kościele w Polsce są na ukończeniu. Dziś, podczas zebrania plenarnego na Jasnej Górze, biskupi zapoznali się ze stanem prac nad przygotowaniem dokumentu ramowego, który określi zasady powołania i funkcjonowania takiego gremium - przekazał KAI ks. Piotr Studnicki, kierownik Biura delegata KEP ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży.

Aktualnie dokument ten jest konsultowany z Radą Prawną KEP. To bardzo ważny etap prac. Chodzi bowiem o to, aby zasady określające powołanie i uprawnienia takiego eksperckiego gremium były zgodne z prawem kanonicznym. Kolejnym etapem będzie decyzja o przyjęciu tego ramowego dokumentu przez trzy podmioty: Konferencję Episkopatu Polski oraz dwie konferencję skupiające przełożonych zakonów - męskich i żeńskich. Dopiero po tym etapie przyjdzie czas na kwestie personalne: poszukiwanie i wybór przewodniczącego, a następnie powoływanie członków komisji - wyjaśnia ks. Studnicki.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję