- Wpadnę do was, gdy skończymy chodzić po kolędzie - obiecuje przyjaciel ksiądz, którego spotkałem przypadkiem w jednej z księgarń katolickich.
- Wiesz - kontynuuje nieco zamyślony - w tym czasie, gdy tak odwiedzam naszych parafian, to wcale nie muszę oglądać telewizyjnych dzienników, słuchać radiowych wiadomości czy nawet czytać gazet. Ludzie
wszystko powiedzą. Nie to, żeby gadać o polityce, ale żeby się wyżalić. To przez pryzmat ich problemów, bolączek, życiowych dramatów i tragedii najlepiej widać, w jakim państwie żyjemy, jaka jest współczesna
Polska, jaki jest nasz Kościół. Brak pracy, brak mieszkań dla młodych małżeństw, brak perspektyw dla młodzieży rodzi głębokie frustracje, zniechęcenie, pesymizm, bierność.
Młodzi są rozgoryczeni, zawiedzeni własną Ojczyzną, często mówią, że chcieliby wyemigrować, ale są niedouczeni, boją się ryzyka i rozstania z rodziną. Gdy pytam młodych, ile mają dzieci, czy planują
następne, to najczęściej wstydliwie spuszczają oczy i mówią, że pragnęliby mieć jeszcze jedno, dwoje dzieci, ale nie stać ich na utrzymanie większej rodziny. Rodziny wielodzietne dosłownie na palcach
jednej ręki można policzyć.
Starsi żalą się, że nawet nie ma ich kto wysłuchać. Młodzi zapędzeni za groszem nie mają czasu dla starych rodziców, dziadków. Każdy troszczy się tylko o siebie. Sąsiedzi w wielkich blokach, wieżowcach
wcale się nie znają. Nastąpiło totalne wyalienowanie, zerwanie wszelkich więzów dobrosąsiedzkich.
Ostatnio odwiedziłem mieszkańców niezbyt dużej kamienicy wojskowej. Mieszkający tam emeryci i renciści kombatanci skarżyli się, że niedawno uchwałą sejmową pozbawiono ich zniżki na abonament telefoniczny.
Dodano wprawdzie parę złotych do świadczeń kombatanckich, ale w sumie nie pokrywa się to z sumą odebranych, drobnych przywilejów. Już nawet nie chodziło o tych kilka groszy, choć dla emeryta każda złotówka
się liczy, ale o stosunek państwa do tych, którzy z narażeniem życia walczyli o wolną Polskę. To nie byli żadni "utrwalacze władzy ludowej"´, ale autentyczni partyzanci, konspiratorzy walczący z hitlerowskimi
Niemcami. Jedna ze starszych pań smutno pytała: "To tak nam Polska odpłaca za nasze poświęcenie, patriotyzm? Trzecia Rzeczpospolita szuka pieniędzy w kieszeniach ubogich starszych ludzi, emerytów, rencistów,
kombatantów?".
Po tym dłuższym wywodzie ksiądz spojrzał na zegarek. Szybko się pożegnaliśmy.
Szkoda, że politycy nie chodzą po kolędzie. Może wtedy łatwiej dostrzegaliby ludzkie problemy i lepiej wiedzieli, jak je rozwiązywać...
Pomóż w rozwoju naszego portalu