Reklama

Dwa krzyże uratowane ze Lwowa

Niedziela Ogólnopolska 12/2015, str. 30-31

Archiwum/Maria Talaga

Kard. Marian Jaworski oraz Maria Talaga i dr Konrad Meus

Kard. Marian Jaworski oraz Maria Talaga i dr Konrad Meus

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Historia, którą chcę przedstawić, zaczyna się z początkiem XX wieku, kiedy to we lwowskiej dzielnicy Gródeckie został wybudowany jeden z piękniejszych kościołów Lwowa, pw. św. Elżbiety. Swym stylem neogotyckim przypomina naszą katedrę częstochowską. We wnętrzu kościoła wśród wielu obrazów i figur znajdował się krzyż z drewna o wysokości ok. 1,5 m i szerokości 1 m. Na swych ramionach miał umocowaną postać ukrzyżowanego Chrystusa. Krzyż służył parafianom aż do okrutnych czasów związanych z zajęciem Lwowa przez wojska sowieckie. Najtragiczniejsze dni przyszły w czerwcu 1944 r., kiedy to okazało się, że Lwów będzie się znajdował poza granicami Polski – rozpoczął się kolejny etap gehenny i prześladowań Polaków. Tym, którzy nie chcieli opuścić miasta, zagrożono przymusowym przyjęciem obywatelstwa sowieckiego. Wszelkie przejawy polskości były przez nowych zaborców z całą stanowczością rugowane. Lwowskie kościoły zostały zamknięte, a znajdujące się w nich przedmioty kultu religijnego były bezczeszczone. Jednym z najbardziej zniszczonych kościołów był kościół św. Elżbiety, zamieniony potem na magazyn zboża. Moi rodzice mieszkali na pl. Bilczewskiego, naprzeciwko kościoła, i widzieli jego ruinę oraz dewastację. Rodzice, podobnie jak inni lwowiacy, chcąc uchronić przed zniszczeniem przedmioty kultu religijnego znajdujące się w kościołach, potajemnie zabierali je do domów na przechowanie. Krzyż z kościoła św. Elżbiety znalazł się w naszym mieszkaniu.

Ojciec mój przed wojną pracował jako nauczyciel w szkole przy ul. Kordeckiego. W roku 1938 w szkole tej zostały zawieszone w klasach nowe krzyże. Długo nie wisiały, gdyż po zajęciu Lwowa przez wojska sowieckie we wrześniu 1939 r. w miejsce szkół polskich powstały szkoły ukraińskie, w których nie było miejsca na krzyże. Trzeba było w pośpiechu zdejmować krzyże, by uchronić je przed zniszczeniem przez nowych czerwonych władców. Jeden z tych krzyży Ojciec zabrał na przechowanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Wobec nasilającego się prześladowania Polaków Rodzice moi zdecydowali się na wyjazd ze Lwowa latem 1946 r. Cały nasz dobytek znajdował się w kilku solidnie wykonanych dębowych skrzyniach. W jednej z nich były oba krzyże. Opuszczaliśmy Lwów w strugach deszczu, przez trzy dni czekaliśmy na podstawienie transportu. Kiedy pociąg ruszył, przez otwarte drzwi bydlęcych wagonów ze łzami w oczach lwowiacy żegnali swoje miasto. Tak jak w znanej lwowskiej piosence „Z dala widać już, niestety, wieży kościoła Elżbiety” (pisane w żargonie lwowskim) żegnały nas, wypędzonych ze Lwowa, zniszczone wieże kościoła św. Elżbiety.

Reklama

Po dwóch tygodniach tułaczki dotarliśmy do Bytomia. Oba krzyże znalazły miejsce w naszym domu i czekały na powrót do Lwowa. Krzyż ze szkoły przez krótki czas znajdował się w jednej ze szkół na Opolszczyźnie, w której Ojciec był kierownikiem. Jednak przyszły lata stalinowskie, czasy postępującej ateizacji życia publicznego, czasy budowy nowej epoki socjalistycznej, która chciała odebrać ludziom Boga. Krzyż powrócił więc do naszego domu.

Mijały lata. Rodzice coraz rzadziej mówili o powrocie do Lwowa. W międzyczasie dorosłem i podjąłem samodzielne życie. Od 1975 r. mieszkam i pracuję w Częstochowie. W mojej dzielnicy, na Tysiącleciu, rozpoczęła się budowa kościoła pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny. O dalszym losie krzyża zadecydowała moja Matka jesienią 1983 r. Wracając z niedzielnej Mszy św. z kościoła jeszcze znajdującego się w baraku, stwierdziła, że w kościele nie ma odpowiedniego krzyża.

Tak więc krzyż, który był przechowywany u Matki, został odnowiony przez znajomych, a następnie przekazany proboszczowi ks. Kazimierzowi Najmanowi. Ponownie gościłem Matkę w jedną z niedziel Wielkiego Postu w 1984 r. Jakież było jej zdziwienie, gdy zobaczyła krzyż w kościele. Wróciwszy ze Mszy św., opowiadała, jak ksiądz proboszcz w kazaniu mówił o losach krzyża; powiedział, że przybył on wraz z repatriantami, że jest z kościoła św. Elżbiety ze Lwowa. Ludzie wychodzący z kościoła całowali krzyż i w niejednych oczach ukazały się łzy. Dzisiaj krzyż wisi już w nowym kościele, jest umieszczony w środku ołtarza nad tabernakulum. Ilekroć jestem w kościele, widząc krzyż, przypominam sobie moich Rodziców i jestem dumny, że cząstka lwowskiej historii jest tu, w Częstochowie, w moim kościele Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny.

Reklama

Drugi krzyż też znalazł swoje godne miejsce w jednej ze szkół średnich w Częstochowie, w której pracuję. Krzyż ten jest dla mnie symbolem nie tylko Ukrzyżowanego Chrystusa, ale przede wszystkim – długo oczekiwanych zmian, które umożliwiają młodzieży naukę w szkole, w której obecny jest Bóg.

Szkoda, że moi Rodzice już nie żyją, z pewnością byliby zadowoleni z obecności tych znaków Boga tu, w Częstochowie, w mieście, w którym ich syn znalazł swoje miejsce, wspaniałych i życzliwych ludzi oraz mógł powrócić na łono Kościoła.

* * *

Przez dwóch wielkich absolwentów naszej szkoły – św. Jana Pawła II oraz św. bp. Józefa Bilczewskiego poznałam kard. Mariana Jaworskiego, którego interesuje historia naszej szkoły, a zwłaszcza przygotowania do jubileuszu jej 150-lecia, który przypada w 2016 r.

W czasie ostatniej wizyty u Księdza Kardynała z historykiem dr. Konradem Meusem powiedzieliśmy, co planujemy w tym roku. Pokazaliśmy dokumenty, które otrzymałam od rodziny naszej nieżyjącej absolwentki Marii Birn (Matuszyk), a związane z historią dwóch krzyży uratowanych ze Lwowa.

Ksiądz Kardynał zachęcił, by w tygodniku „Niedziela” zamieścić to wspomnienie, co czynię.

Gdy modliłam się przed krzyżem (jednym z uratowanych) w kościele pw. Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie przed Mszą św. pogrzebową Marysi 13 listopada 2014 r., zrozumiałam, że łaski płynące od Ukrzyżowanego pozwoliły pogodzić się z przyjęciem ciężkiej choroby zarówno przez Marysię, jak i 15 lat wcześniej przez jej męża. W czasie homilii pogrzebowej ksiądz proboszcz mówił, skąd pochodzi krzyż znajdujący się w tutejszym kościele, co też słyszeliśmy w czasie pogrzebu Jacka. Krzyż otoczony jest czcią przez parafian, którzy modlą się i dbają o to miejsce. Prosiłam rodzinę, aby odszukać spisane przez Jacka Birna świadectwo dotyczące historii dwóch krzyży.

Maria Krystyna Talaga, Stowarzyszenie Absolwentów Liceum Ogólnokształcącego im. Marcina Wadowity w Wadowicach

2015-03-17 13:41

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

30 lat temu zmarł Franciszek Gajowniczek, za którego życie oddał o. Kolbe

2025-03-13 07:06

[ TEMATY ]

św. Maksymilian Kolbe

Franciszek Gajowniczek

pl.wikipedia.org

Franciszek Gajowniczek

Franciszek Gajowniczek

30 lat temu zmarł Franciszek Gajowniczek, za którego w niemieckim obozie Auschwitz życie oddał polski franciszkanin ojciec Maksymilian Kolbe. Odszedł 13 marca 1995 roku. Przeżył 94 lata. Spoczął na cmentarzu klasztornym w Niepokalanowie.

Gajowniczek urodził się 15 listopada 1901 roku we wsi Strachomin koło Mińska Mazowieckiego. Później mieszkał w Warszawie. Miał żonę i dwóch synów. Był zawodowym żołnierzem w stopniu sierżanta. Walczył w kampanii wrześniowej broniąc między innymi twierdzy Modlin. Po jej upadku dostał się 28 września 1939 roku do niewoli, z której zbiegł w październiku. Próbował przedostać się na Węgry, ale został zadenuncjowany do Gestapo przez Słowaczkę. Niemcy uwięzili go w Zakopanem oraz w Tarnowie. 8 września 1940 roku został umieszczony w KL Auschwitz.
CZYTAJ DALEJ

Prezydium KEP złożyło życzenia papieżowi w rocznicę wyboru na Stolicę Piotrową

2025-03-13 10:14

[ TEMATY ]

życzenia

papież Franciszek

Prezydium KEP

BP KEP

Papież Franciszek

Papież Franciszek

Przez 12 lat uczyłeś nas, jak kochać Boga i ludzi, zwłaszcza tych najbardziej potrzebujących. Zapewniamy Cię o naszej bliskości i modlitwie – napisali członkowie Prezydium KEP w liście przesłanym do papieża Franciszka w 12. rocznicę wyboru na Stolicę Piotrową.

Dwanaście lat temu, 13 marca 2013 r., kardynałowie wybrali na biskupa Rzymu metropolitę Buenos Aires kard. Jorge Mario Bergoglio. Jest pierwszym jezuitą w historii wybranym na przywódcę Kościoła rzymskokatolickiego.
CZYTAJ DALEJ

Mińsk: pogorszenie stanu zdrowia abp. Kondrusiewicza

2025-03-13 20:17

[ TEMATY ]

zdrowie

Abp Tadeusz Kondrusiewicz

Mińsk

Grzegorz Gałązka

Kuria Archidiecezji Mińsko-Mohylewskiej poinformowała 11 marca o znacznym pogorszeniu stanu zdrowia arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza. 79-letni emerytowany metropolita mińsko-mohylewski przechodzi leczenie, ale szczegóły nie zostały podane.

„10 marca dowiedziano się o znacznym pogorszeniu stanu zdrowia arcybiskupa Tadeusza Kondrusiewicza, który jest chory na raka (czerniaka)” - poinformowała krótko Kuria. Białoruscy wierni modlą się w intencji powszechnie szanowanego hierarchy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję