Zima.
Jakże ślicznie na świecie.
Mięciutkie zaspy ciągną się jak biały ocean.
Cisza otula swoją nieskończonością.
Bezkresne łany jednolitości stwarzają harmonię.
Wszystkie drzewa okryte welonami.
Niebo zasłonięte jest drobniutką koronką.
Śnieg przypomina wycinanki, stwarzane przez chmury.
Misterne płatki wirują w jakimś szaleńczym tańcu.
Cała przestrzeń zapełnia się ich obecnością, a one kręcą się i kręcą, choć nie słychać muzyki, pewnie mają jeszcze w pamięci niebiańskie tony.
Skrzy się słońce wśród pól, oślepia jasnością.
Chrzęści pod nogami śnieg, nie widać horyzontu, jak okiem sięgnąć - biel.
Nieogarniony rozmach natury zadziwia doskonałością.
Nad górskimi przełęczami niewidzialne, mroźne mosty.
Oblodzone stoki wyglądają jak strażnicy nieznanych ludziom tajemnic.
Ostro przecinają firmament, mocno trzymają się ziemi - nigdy nie zdradzą sekretu.
Cóż, nic nie złamie ich wierności, ale przecież góry można ubrać w marzenia.
Echo rozlega się wśród pustych pieczar.
Wiatr gra na długich soplach, w których jak w zwierciadłach widać przyszłość.
Po sannie mknie kulig, dzwonią dzwonki na cały świat.
Białe konie o złotych grzywach nie dotykają kopytami ziemi.
A może to zaprzęg Królowej Śniegu?
Siedzi otulona w puszyste futra, na jej stopach kryształowe pantofelki, jej suknia cała z płatków, na głowie ma koronę z lodowych szmaragdów.
Patrzy szklanymi oczyma na swoje dzieło, wieje chłodem z jej oblicza.
Piękna to pani i dostojna, choć nieczułe ma serce.
Lecz gdyby nie było czwartej z sióstr, dziwnie czułby się świat bez białej pory roku.
Pomóż w rozwoju naszego portalu