Wszystko zaczęło się w auli Wydziału Prawa Uniwersytetu Łódzkiego. Jak na duszpasterstwo akademickie przystało, „węźlacy” uczestniczyli w sympozjum pod hasłem: „Tożsamość i pamięć pół wieku istnienia i oddziaływania wychowawczego Duszpasterstwa Akademickiego „Węzeł” w łódzkim środowisku akademickim”. To taki miły powrót do tych minionych czasów, znów mogłam się poczuć jak studentka! mówi jedna z uczestniczek obchodów.
Podczas sympozjum trzech duszpasterzy DA „Węzeł”, ks. Antoni Gabriel, ks. Walerian Jastrzębiec-Święcicki i ks. Marian Chalecki, krótko opowiedziało, jak wyglądała działalność duszpasterstwa w poszczególnych okresach. Jednak punktem najważniejszym była wieczorna Msza św. pod przewodnictwem bp. Adama Lepy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dzień kolejny to czas spojrzenia w przeszłość na fotografie, materiały archiwalne, i przyszłość podczas Mszy św. rozpoczynającej nowy rok pracy w duszpasterstwie.
Wspomnienia
Najwięcej pozytywnych emocji przyniosły rozmowy i wspomnienia. Każdy wymieniał się swoimi obrazkami z przeszłości, anegdotami i własną receptą na życie, którą wyniósł z „Węzła”. O tym mówi ks. Marian Chalecki SDB: Duszpasterstwo powinno być szkołą dojrzałości wiary. Nie może być przechowalnią przez 5 lat. Bo stąd trzeba wyjść i wiedzieć, co robić, kiedy napotka się jakiś problem.
Reklama
„Węzeł” dla wszystkich jest przede wszystkim domem. Mimo tego że już teraz rzadko tu przychodzę ze względu na pracę, to jednak cały czas czuję się jak w domu. To tu tak naprawdę nawiązałam pierwsze relacje przyjacielskie, uczyłam się też tych relacji, ale przede wszystkim uczyłam się wiary w Boga mówi absolwentka duszpasterstwa. „Węzeł” zawsze był miejscem modlitwy wspomina Jadwiga Kowalik, która do duszpasterstwa przychodziła w latach 70. ub. wieku. Codziennie przychodziliśmy na Mszę św. Potem razem wracaliśmy do akademików, często z gitarą, ze śpiewem na ustach. I nikt się tego nie bał, choć czasy były ciężkie.
Powołania
Tu rodziły się też powołania. To miejsce przyczyniło się do mojego nawrócenia zwierza się ks. Sebastian Marcisz SDB, obecnie pracujący w Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Salezjańskiego w Krakowie. Tutaj salezjanie pokazali mi, że jakiś aspekt duchowy w ogóle jest. Także wspólnoty, które tutaj były, jakoś mi pomogły. To był początek mojego życia duchowego, to była ta iskra, która potem zaowocowała chęcią wstąpienia do zakonu. Ważna była wspólnota ludzi młodych oni tym żyli, to nie były bajki!
O potrzebie życia we wspólnocie mówił także bp Adam Lepa: Człowiek myślący potrzebuje wspólnoty, a tutaj takową może znaleźć. Przez nią natomiast można się rozwijać i dojrzewać. Ludzie młodzi boją się takich miejsc, choć ich szukają mówi ks. Marian Chalecki SDB. Ale szukają głupio i po omacku. Duszpasterstwo daje poczucie, że jesteś z kimś, kto cię przyjmie, kto cię zrozumie. My jesteśmy i do tańca i do różańca kiedy trzeba, to się modlimy, kiedy trzeba, to jest skupienie, kiedy trzeba, to idziemy na pizzę.
Reklama
Stąd właśnie „Węzeł” miejsce wiążące ludzi. Sama nazwa jest związana z kuligiem zorganizowanym w 1965 r. przez członków duszpasterstwa. Podczas wyprawy zerwał się sznur ciągnący sanie. Wydawałoby się, że zabawa właśnie się zakończyła, ale… Dla studentów nie ma rzeczy niemożliwych! Związali sznur i pojechali dalej. Wtedy węzeł stał się symbolem. „Węzeł” łączy i scala, tworzy wspólnotę, czyni przyjaciół.
Duszpasterzowanie
Najważniejsze jest jednak duszpasterzowanie mówi ks. Marian Chalecki SDB. To jest istotne zwłaszcza dla samych duszpasterzy, aby nie tworzyli domów kultury, w których człowiek się bawi, ale żeby kultura była narzędziem wzrostu duchowego.
Pozostaje życzyć, tak jak powiedział dyrektor wspólnoty, ks. Wojciech Kułak SDB podczas otwarcia sympozjum, aby „Węzeł” był miejscem, który wiąże ludzi, łączy ich z Bogiem, aby problemy nigdy nie przybrały rozmiarów węzła gordyjskiego.