"Najlepszym lekarstwem na długowieczność jest życie z pasją" - zdradza swą tajemnicę Bronisław Warchocki - 102-letni mieszkaniec Domu Pomocy Społecznej na lubelskiej Kalinowszczyźnie. Wokół tego najstarszego
mieszkańca DPS -u "Kalina" 6 stycznia br. zgromadzili się pozostali pensjonariusze, aby wspólnie z nim przeżywać ów niezwykły jubileusz. Był tort, kwiaty i życzenia. Jednak ta niezwykła rocznica nie stanowiła
jedynego powodu do świętowania. Ale po kolei.
Uroczystą Mszę św. koncelebrowali ks. kan. Marian Kozyra, ks. prał. Tadeusz Pajurek oraz ks. kan. Antoni Szczygielski. Odbyła się ona w nowo wyremontowanej kaplicy, którą poświęcono, oddając pod opiekę
patrona, św. Judy Tadeusza. Oprócz mieszkańców DPS-u "Kalina" we Mszy św. uczestniczyli przedstawiciele władz miejskich oraz zaprzyjaźnionych domów pomocy społecznej z Lubartowa, Kraśnika i Rososzy. Zaraz
po Eucharystii przybył szczególnie oczekiwany gość - abp Józef Życiński. Arcypasterz złożył życzenia zacnemu Jubilatowi oraz wręczył mu w prezencie dwa tomy Pisma Świętego, z zaproszeniem po następne,
gdy te już przeczyta. Wizyta Arcypasterza była też okazją do życzeń opłatkowych w gronie pensjonariuszy i pracowników opieki społecznej. Na zakończenie tak uroczystego wieczoru odbyła się zabawa karnawałowa.
Poświęcenie wyremontowanej kaplicy to uwieńczenie zakończenia II etapu trwającej od listopada 2001 r. kompleksowej modernizacji budynku, na którą Gmina Lublin przeznaczyła ponad 4 mln zł. Prace te
z dnia na dzień zbliżają "Kalinę" do standardów europejskich. Do chwili obecnej, przy pełnym obłożeniu i czynnym całodobowo obiekcie, wyremontowano już wszystkie pokoje mieszkalne wraz z łazienkami, główne
hole, ciągi piesze, sale terapii, odbudowano windę szpitalną, docieplono budynek, wyremontowano pokrycie dachu. Trwa jeszcze modernizacja zaplecza gospodarczego. Zakres prac obejmuje m.in. całkowitą wymianę
wszelkich instalacji oraz podłoża. DPS "Kalina" po zakończonej modernizacji (planowany termin - maj 2003) będzie spełniał więc wszelkie wymagane standardy, zapewniając swoim podopiecznym bezpieczeństwo,
odpowiednią jakość życia, a także pomoc nacechowaną głębokim człowieczeństwem, którą mieszkańcy otrzymują już dzisiaj dzięki dobranemu zespołowi pracowników oraz pomocy ludzi dobrej woli (np. kaplica
nie została by odpowiednio wyremontowana, gdyby nie pomocna dłoń inż. Marii Chomentowskiej, architekta z KUL-u, która zaprojektowała jej wnętrze i wystrój).
Powróćmy jednak do zacnego Jubilata - tym bardziej, że to osoba niezwykła. Urodził się w 1900 r. w Nałęczowie. Już w szkole interesował się grą aktorską, do której - jak się okazało - posiadał wrodzony
talent. W 1918 r. wstąpił do 19. Pułku Ułanów i w latach 1919-1921 brał udział w wojnie polsko-radzieckiej. Pomimo wojennej burzy dziejowej, starał się realizować swoją zasadę życia z pasją - w wojsku
wystawił swoją pierwszą sztukę: Dziesiąty pawilon. Od 1928 r., po powrocie z Francji, pracował jako górnik, potem znalazł zatrudnienie w Polskich Kolejach Państwowych, gdzie realizuje swoją pasję teatralną
w godzinach wolnych od pracy. Niestety, kolejna wojna rozwiała marzenia o karierze aktora na najbliższe osiem lat. Po II wojnie Bronisław Warchocki zorganizował zespół teatralny przy drużynach konduktorskich,
a w 1949 r. współzałożył "TOR" - Teatr Robotniczy w Domu Kultury Kolejarza w Lublinie. Teatr ten, choć amatorski, na stałe wpisał się w pejzaż artystyczny Lubelszczyzny, wystawiając sztuki Fredry, Czechowa
i innych. Pan Bronisław, wybijając się swoim talentem z amatorskiej trupy, grał również na deskach Teatru Osterwy oraz epizodyczne role w filmach kręconych w Lublinie. Ostatnie 18 lat życia spędza w
DPS "Kalina", gdzie również zapisał się w pamięci mieszkańców jako aktywny organizator życia kulturalnego. Do dzisiaj żyje swoją wielką pasją: "Nocami śni mi się scena" - mówi, a łzy wzruszenia spływają
mu po twarzy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu