Izrael
10 tys. izraelskich rezerwistów wezwanych do służby
W związku z przedłużającym się konfliktem w Strefie Gazy izraelski parlament podjął decyzję o powołaniu pod broń kolejnych 10 tys. żołnierzy rezerwy. 21 sierpnia Izrael przeprowadził naloty, w których zginęło 3 przywódców Hamasu oraz żona i syn czwartego lidera tej palestyńskiej organizacji. Hamas ostrzeliwuje terytorium Izraela rakietami typu ziemia-ziemia. Alarmy ogłaszano m.in. w Jerozolimie oraz w Tel Awiwie, gdzie próbowano zaatakować międzynarodowe lotnisko Ben Guriona. W dotychczasowych walkach zginęło łącznie ponad 2100 Palestyńczyków, w tym przynajmniej 500 dzieci. Według ONZ, 70 proc. ofiar śmiertelnych to cywile. Zniszczono 30 tys. domów, a pół miliona ludzi zostało zmuszonych do ucieczki. Po stronie Izraela śmierć poniosło 4 cywilów i 64 żołnierzy. O konflikt w Strefie Gazy pytano papieża Franciszka podczas jego drogi powrotnej z pielgrzymki do Azji. Franciszek podkreślił, że modlitwa o pokój, którą odmówił wspólnie z prezydentami Izraela i Autonomii Palestyńskiej tuż przed wybuchem wojny, „nie była koniunkturalnym spotkaniem” i „absolutnie nie była porażką”.
Państwo islamskie
Dziennikarza zabił raper
Reklama
Brytyjskie służby specjalne twierdzą, że raper Abdel-Majed Abdel Bary jest zabójcą dziennikarza Jamesa Foleya. 24-letni Abdel Bary do niedawna mieszkał w Londynie. Jego ojciec jest terrorystą powiązanym z Al-Kaidą. W ubiegłym roku raper wyjechał z domu i wstąpił do organizacji terrorystycznej Państwo Islamskie, walczącej w Iraku i Syrii. Do Internetu trafiło nagranie z okrutnej egzekucji Jamesa Foleya, amerykańskiego reportera wojennego, porwanego w Syrii. Zabójca miał zasłoniętą twarz, ale zidentyfikowano go m.in. po głosie. Foley był katolikiem. Papież Franciszek zadzwonił do jego rodziny, by ją pocieszyć. Ojciec Święty śledzi sytuację na Bliskim Wschodzie, a informacje przekazuje mu prefekt Kongregacji Ewangelizacji Narodów kard. Fernando Filoni, który przez tydzień przebywał w Iraku. Franciszek deklaruje, że jest gotów pojechać do tego kraju, jeśli zaistnieje taka konieczność, ale w obecnej sytuacji „nie jest to najlepsze, co można zrobić”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Ukraina
Ukraina nie liczy na rozmowy pokojowe
Jak donoszą media, 25 sierpnia br. ukraińską granicę w rejonie Nowoazowska, na południe od Doniecka, przekroczyło od 30 do 50 rosyjskich wozów pancernych i czołgów. To pierwszy przypadek wkroczenia na Ukrainę oznakowanych sił Federacji Rosyjskiej. Dzień wcześniej w Kijowie odbyła się uroczysta defilada. Zaraz po niej żołnierze zostali wysłani do walki na tereny opanowane przez prorosyjskich terrorystów. W odpowiedzi władze samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej poprowadziły ulicami Doniecka kilkudziesięciu ukraińskich żołnierzy ze związanymi rękami, wziętych do niewoli. W sobotę Ukrainę opuścił tzw. biały konwój z Rosji, który wjechał do kraju wbrew woli władz w Kijowie. Tego samego dnia na Ukrainie gościła kanclerz Niemiec Angela Merkel, która naciskała na ukraiński rząd, by prowadził negocjacje z Rosją. Przewodniczący ukraińskiego parlamentu Ołeksandr Turczynow uważa jednak, że konflikt można rozwiązać tylko siłą. Podobnego zdania jest prezydent Petro Poroszenko.
Tajlandia
Tajska afera z surogatkami
Policjanci z Tajlandii, Hongkongu, Japonii, Kambodży i Indii badają sprawę Mitsutoki Shigety. Japończyk jest ojcem przynajmniej 16 dzieci urodzonych przez surogatki. W jednym z mieszkań w Bangkoku policja znalazła 9 dzieci Shigety w wieku od 2 tygodni do pół roku oraz kobietę w ciąży. 24-letni Japończyk miał biura lub mieszkania w kilku krajach, a swoje potomstwo zamierzał wywieźć z Tajlandii. Śledczy podejrzewają, że niemowlęta miały stać się w przyszłości niewolnikami lub źródłem organów do przeszczepów bądź trafić w ręce pedofilów. Japończyk tłumaczy, że chciał mieć dużą rodzinę. Mitsutoki Shigeta został postawiony w stan oskarżenia, ale nie trafił do aresztu. Uciekł z Tajlandii. Afera zbiega się w czasie z inną. Dwa tygodnie wcześniej media poinformowały o Australijczykach, którzy zamówili u tajskiej surogatki dzieci, a kiedy urodziły się bliźnięta, zabrali tylko jedno, ponieważ drugie ma zespół Downa. Tajlandia zarabia ok. 4,5 mld dol. rocznie na kobietach, które za pieniądze pozwalają sobie wszczepić embriony, będące dziećmi bogatych par z zagranicy.