Co prawda słynną kanonizację (czy trzeba wyjaśniać czyją?) oglądałam tylko w telewizji, ale i tak wrażenia były wprost nie do opisania. Takie tłumy w jednym miejscu, nie mówiąc już o tych, którzy na całym świecie w tym samym momencie wpatrywali się w ekrany i wszyscy świadomi, że dzieją się rzeczy wielkie. I co z tego, że Jan Paweł II głosił prawdy (zdawać by się mogło) totalnie niemodne i nie na czasie, skoro ludzie zwyczajnie chcieli go słuchać? Nadal zresztą chcą i tego potrzebują. Bo faktem niezaprzeczalnym jest, że ogromna rzesza ludzi kochała Papieża, a jeszcze większa darzyła szacunkiem. Był wielkim człowiekiem i kropka. To, co po nim zostało, nadal inspiruje. I myślę, że dociera nawet do osób programowo spychających z piedestału każdy autorytet choć nie będę się oszukiwać, że dociera do wszystkich.
A teraz już konkretnie, bez popadania w banały, proste pytanie: Twoje życie a JPII? Jest temat i są chętni młodzi, lubiący wyzwania: Łucja (aktualnie na Ukrainie), Emilia (aktualnie w Niemczech) i Marcin (aktualnie w Polsce).
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Łucja Kulwanowska: Jan Paweł II człowiek z jednej strony bardzo mądry i uczony, a z drugiej piszący tak, że większość spraw rozumiałam.
„Pan, gdy się w sercu przyjmie, jest jak kwiat… Płoń nie za blisko nieba i nie za daleko” to z jego poezji. Coś, co mnie przekonuje.
Reklama
Miałam okazję spotkać go kilka razy pierwszy raz w książkach, w jego nauczaniu jeszcze nie przeczytałam wszystkiego, ale wszystko przede mną. I to spotkanie jest nieustanne. Kolejne spotkanie w Gorzowie dużo emocji. Choć byłam za mała, żeby pamiętać coś z nauczania, to pamiętam dużą liczbę ludzi. I jeszcze dwa razy w Rzymie na audiencji raz stałam w pierwszym rzędzie przy barierce, zostały mi zdjęcia, jedno zrobione przez Arturo Mari.
Jest to wyjątkowa postać, która łączyła ludzi, bez względu na orientację polityczną, wiarę, wychowanie. Pociągał szczególnie ludzi młodych potrafił dotrzeć do nich. Do mnie dotarł prostotą swoich wypowiedzi rozumiałam, co mówił do mnie ten człowiek.
Emilia Krawcewicz: Jako że lata pontyfikatu Jana Pawła II były zarazem latami mojego dzieciństwa i wczesnej młodości, i przez to nieświadomości tego, co tak naprawdę dzieje się w Kościele, ciężko mi wskazać jakiś szczególny moment, który zapadłby mi w pamięć. Jednak ostatnie dni pontyfikatu, naznaczone ogromnym cierpieniem, były dla mnie czasem można powiedzieć poznawania człowieka całkowicie oddanego Bogu, pokornego i łagodnego.
Nie potrafię wskazać jakiegoś konkretnego cytatu, myśli, wydarzenia, ale ogromne wrażenie za każdym razem, gdy czytam lub słucham JPII, robi na mnie jego bezpośredniość, stanowczość połączona z niesamowitą, wręcz ojcowską troską i miłością. Chodzi mi zwłaszcza o jego relacje z młodymi: nie głaskał ich po główce i nie przymykał oka na ich błędy, ale z rozwagą napominał i uczył, był zawsze otwarty na ludzi.
Marcin Kucaba: Dla mnie szczególne są słowa „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali...”. Stanowią one dla mnie dużą motywację i mobilizują, zwłaszcza w trudnych momentach, kiedy dopada mnie zniechęcenie i zwątpienie. Poruszające było, gdy Papież sam realizował te słowa w swojej posłudze, zwłaszcza na krótko przed swoim odejściem, kiedy mimo fizycznych ograniczeń i trudności, ciągle podejmował posługę i pracę duszpasterską.
Znam ich naprawdę tym żyją; nie wymyślili ładnych zdanek po to tylko, żeby dobrze wypaść na łamach. Ale żeby było jasne: to nie jest obowiązek mieć zdanie na temat JPII. Jak ktoś nie chce, to nie musi znać jego nauczania, cytować jego myśli, czy podziwiać jego posługi. Tylko i tak prędzej czy później trzeba się będzie przynajmniej z częścią tych spraw zmierzyć, bo Papież mówił po prostu o życiu, a od tego nikt nie ucieknie. Jeśli jeszcze nie wiesz, to przede wszystkim nie pozwól, by wciskano ci banały ani nie mów, że kochasz Papieża tylko dlatego, że tak wypada. On naprawdę tego nie potrzebuje. A to, co po nim zostało, samo się obroni, w końcu nie siebie głosił, prawda? Co ci zresztą będę tłumaczyć przekonaj się sam.