Reklama

Kościół

Polityka w Kościele czy Kościół w polityce

Jak mówić dziś o relacjach państwo – Kościół? Na pewno nie językiem minionej epoki. Wypada też, by prezydent Rzeczypospolitej Polskiej mówił publicznie językiem polskiej konstytucji, skoro jest prezydentem wszystkich Polaków

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W perspektywie wyjazdu na kanonizację papieży Jana Pawła II i Jana XXIII, w piątek 25 kwietnia, prezydent Rzeczypospolitej Polskiej w taki sposób mówił na temat relacji państwa i Kościoła: „Powinny być oparte na zasadzie przyjaznego rozdziału i wzajemnego poszanowania autonomii. Niezależność Kościoła od państwa i niezależność państwa od Kościoła jest fundamentem systemu demokratycznego i fundamentem dobrego funkcjonowania Kościoła w państwie demokratycznym”.

Słuchając takiej wypowiedzi, zadaję sobie pytanie: dlaczego prezydent, który ma być stróżem Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, nie odwołuje się do tej normy: „Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego” (art. 25 ust. 3).

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Co to jest „przyjazny rozdział”?

Można łatwo zauważyć, że relację państwa do kościołów i związków wyznaniowych, w tym do Kościoła katolickiego w Konstytucji RP, określają trzy zasadnicze kategorie: autonomia, wzajemna niezależność i współdziałanie, które dotyczy bardzo określonej dziedziny, a mianowicie dobra człowieka i dobra wspólnego.

Reklama

Mając tak jasno wyznaczone perspektywy relacji państwa i Kościoła, prezydent jednak nie odwołuje się do kategorii konstytucyjnych, ale uparcie przywołuje kategorię „rozdziału”, nieszczęśliwą niezależnie od tego, że rozróżnia się „rozdział wrogi” i „przyjazny rozdział”. Co to oznacza? Co prezydent chce przez to powiedzieć? Co właściwie znaczy „rozdział przyjazny”? Czy nie mieści się w tym stwierdzeniu chęć zamknięcia ust Kościołowi – czyli pasterzom i wiernym świeckim – w kwestiach społecznych i politycznych, wobec których Kościół powinien ograniczyć się do przytaknięcia i subtelnego uśmiechu? Czy odwołując się do rozdziału – jakikolwiek by on nie był – nie usiłuje on ograniczyć praw wierzących do manifestowania swoich przekonań w kluczowych kwestiach o charakterze obyczajowym? Wypowiadanie się w takich sprawach dla katolika jest nie przywilejem, ale obowiązkiem, wypływającym z zasad wiary. Co więcej, jest to obowiązek, który nakładają na każdego obywatela przynależność do wspólnoty politycznej i zobowiązanie konstytucyjne do troski o dobro wspólne. Trzeba pamiętać, że uczestniczenie każdego obywatela w życiu publicznym nie jest przywilejem w społeczeństwie demokratycznym, ale powszechnym, choć ciężkim „obowiązkiem”, aby demokracja mogła się rzeczywiście rozwijać, umacniać, oczyszczać i służyć wszystkim. Wypowiadanie się w sprawach społecznych i politycznych nie jest tylko przywilejem przywódców partyjnych, ani takich czy innych reprezentantów poszczególnych opcji partyjnych. Niestety, aktualne kształtowanie życia społecznego i politycznego nie uwzględnia tego aspektu jego urzeczywistniania.

Kościół i autonomia państwa

Muszę przyznać, że nie mogę znaleźć przykładu, w którym Kościół naruszałby autonomię państwa czy jego niezależność. Mam tutaj na myśli jego konstytucyjne podstawy – są to: ustrój, ustawa zasadnicza, instytucje rządowe, sądownictwo itd. Kościół jest w najwyższym stopniu zaangażowany w kształtowanie odpowiedniej relacji wierzących do państwa i krzewienie postawy patriotyzmu, który jest traktowany jako cnota, czyli sprawność moralna, będąca ozdobą obywatela i w sensie szerszym także państwa, do którego on należy. Jeśli w Kościele wypowiadamy się przeciwko partiom anarchicznym, które funkcjonują także w naszym systemie politycznym, albo przeciw anarchicznym ustawom, tzn. sprzecznym z prawym rozumem („recta ratio”), jak np. ustawa o związkach partnerskich, to czynimy to po to, by bronić autonomię państwa i jego niezależność od tych rozkładających tendencji, które usiłują je podporządkować indywidualistycznym celom czy po prostu zachciankom. Demokracja nie oznacza, że każda głupota i każdy pogląd, nawet jeśli mają aprobatę większości parlamentarnej, muszą być biernie przyjmowane. Dobro wspólne zakłada także godzenie się na ograniczenia przerostów indywidualistycznych, czyli na swoistą ascezę poglądową.

Reklama

Znajduję jednak wiele przykładów naruszania przez państwo – jeśli pojmiemy je zawężająco jako tych, którzy reprezentują system władzy – autonomii i niezależności Kościoła. Czy prezydent nie narusza zasady autonomii Kościoła, gdy domaga się prawa do wypowiadania się na celebracjach ściśle religijnych? Czy politycy nie naruszają autonomii Kościoła, gdy wykorzystują uroczystości religijne do robienia sobie kampanii przedwyborczej? Czy politycy nie naruszają autonomii Kościoła, gdy dla poparcia swoich opinii, niejednokrotnie także błędnych – co doprowadza do pasji wielu katolików i oddala ich także od pasterzy, którym zarzucają brak adekwatnej reakcji – odwołują się do swojej przynależności konfesyjnej? Ileż zamieszania i niesmaku wśród katolików wywołało zdanie wypowiedziane kiedyś przez prezydenta: „Ponieważ jestem katolikiem, jestem za życiem, a ponieważ jestem za życiem, jestem za in vitro”, które nie spotkało się z adekwatną reakcją w Kościele! Należy się odwoływać do swoich przekonań katolickich także w debacie publicznej, ale musi to być odwoływanie się oparte na pełnej zgodności z nauczaniem Kościoła. W przeciwnym przypadku nie jest się wolnym od winy, która jest tym większa, że pociąga za sobą zgorszenie, z taką mocą piętnowane w nauczaniu Chrystusa.

I jeszcze jedno. Czy rzeczywiście, jak powiedział prezydent Komorowski, „niezależność Kościoła od państwa i niezależność państwa od Kościoła jest fundamentem systemu demokratycznego i fundamentem dobrego funkcjonowania Kościoła w państwie demokratycznym”? Taką podstawą są wolność w prawdzie, cnoty obywatelskie, sprawiedliwość, a dzięki nim jest możliwa niezależność. Etos uniwersalny jest jedyną podstawą demokracji.

„Wspólne dobro” zaginęło

Byłbym w końcu rad, gdyby w Polsce było więcej „współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego”. Niestety, brakiem polskiej polityki jest brak wyrazistego opowiadania się po stronie dobra człowieka i dobra wspólnego – kryterium dominującym jest tzw. dobro partyjne, z „dobrem” posiadania władzy na czele. Jak w skorumpowanym sporcie nie mówi się już dzisiaj o „szlachetnej rywalizacji”, tak w języku polityków nie mówi się już o „dobru wspólnym”. Może warto byłoby przemyśleć, co moglibyśmy zrobić dla dobra człowieka i dobra wspólnego, aby przytoczony zapis konstytucyjny nie był martwy. Dlaczego na ustach prezydenta nie pojawiła się nigdy konstytucyjna zasada współdziałania z Kościołem?

2014-05-06 15:06

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Sekretarz generalny Episkopatu: pluralizm światopoglądowy nie oznacza relatywizmu

[ TEMATY ]

Kościół

państwo

konferencja

Artur Stelmasiak

Pluralizm światopoglądowy jest procesem nieodwracalnym, ale nie może być utożsamiany z relatywizmem lub prowadzić do uznania społeczności państwowej jako zlaicyzowanej, czyli antyreligijnej – mówił sekretarz generalny Episkopatu Polski bp Artur Miziński podczas konferencji na temat relacji między stosunkami państwo-Kościół a polskim prawem zorganizowanej w środę na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

Wyjaśniając tematykę konferencji ks. prof. Józef Krukowski, prezes Stowarzyszenia Kanonistów Polskich przypomniał, że katolickie zasady relacji między państwem a Kościołem proklamowane zostały podczas Soboru Watykańskiego II, a w tym roku przypada 50. rocznica zakończenia jego obrad.
CZYTAJ DALEJ

Bogaty w miłosierdzie

2024-11-16 13:11

Archiwum Artura Grabczyka

    - Nie dbał o rozgłos, lecz dyskretnie – do samego końca ziemskich dni – pomagał ludziom doświadczonym cierpieniem czy ubóstwem – wspominał zmarłego kard. Stanisław Dziwisz.

    Byłem poruszony pogrzebem śp. Zygmunta Grabczyka 14 września br. w Sułkowicach. Wraz z liczną rodziną uczestniczyło w nim bardzo wielu ludzi. Pogrzeb prowadził kard.Stanisław Dziwisz wraz z bp. Janem Zającem. Przy ołtarzu stanęło także 30 kapłanów! Trumnę okalały wieńce, a nad nimi górowała złota oznaka w służbie narodu nadana przez prezydenta RP Andrzeja Dudę.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Światowy Dzień Ubogich w muzycznym wydaniu

2024-11-16 18:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Hasłem VIII Światowego Dnia Ubogich są słowa „Modlitwa ubogiego dociera do Boga” (Syr 21,5), a jak wiadomo „kto śpiewa, dwa razy się modli”. Kierując się tą maksymą, organizatorzy tegorocznego dnia zaprosili do parafii św. Apostołów Piotra i Pawła w Łodzi na charytatywny koncert zespołu „Exodus 15”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję