Ksiądz Wojciech Turowski, syn" Świętej Warmii",
wybitny kapłan ze
Stowarzyszenia Apostolstwa Katolickiego, odszedł
do Ojca Niebieskiego po niełatwym i
pełnym zasług życiu.
Był człowiekiem wielce zatroskanym o Kościół Boży, którego
dobro stale miał przed
oczyma. W licznych rozmowach, które prowadziliśmy
w Rzymie, dał dowód, jak bardzo gotów
jest zawsze poświęcać się
dla spraw Kościoła. Chętnie spieszył z pomocą w rozwiązywaniu
niełatwych
problemów współczesnego życia katolickiego. Był zdolny do bezwzględnego
posłuszeństwa i do całkowitej ofiary. Powołany przez Ojca Świętego
Piusa XII na stolicę
biskupią Częstochowską, przyjął trudne posłannictwo;
a gdy okoliczności zewnętrzne nie
pozwoliły Mu na objęcie stanowiska,
ustąpił z budującą wielkodusznością, by nie przyczyniać
Kościołowi
w Polsce trudności.
Przywiązany był do Polski całą swoją duszą. Był prawdziwym
przykładem wierności
Ojczyźnie, którą wyniósł z rodzinnego domu
na Warmii. Chciał wrócić do kraju i pracować
wśród swoich współziomków.
Ale pozostał w Wiecznym Mieście, posłuszny do końca, by
tam służyć
Kościołowi. Uważam sobie za łaskę Bożą pomoc, którą mi okazywał.
I dlatego
chcę, w tych kilku słowach, dać świadectwo tej Łasce
Boga, który tyle dobroci swej okazuje
ludziom przez ludzi.
Ks. Stefan Kard. Wyszyński, Warszawa, 4 listopada 1960
r.
Wstep Prymasa Tysiąclecia do biografii pt." Ksiądz Wojciech
Turowski SAC" -
autorstwa ks. Franciszka Bogdana SAC.
Wymienione w związku z obchodami 75 lat Kościoła częstochowskiego
nazwisko ks.
Wojciecha Turowskiego, biskupa-nominata koadiutora (
pomocniczego), jest diecezjanom
prawie nieznane. Zamieszczony tekst
pragnie przybliżyć tę postać.
Ks. Wojciech Turowski urodził się 21 maja 1894 r. w Uniszewie
w diecezji warmińskiej,
w wielodzietnej rodzinie dorabiającego
krawiectwem, niezamożnego rolnika Jakuba i Julianny
z Lorkowskich.
Modlitwa, praca, głębokie umiłowanie Polski i wzajemna
miłość były codziennym
chlebem tego domu. Razem z siedmiorgiem
pozostałego przy życiu rodzeństwa (czworo
zmarło w dzieciństwie)
pracował z rodzicami na niespełna półtorahektarowym gospodarstwie,
z trudem dającym utrzymanie tak wielu osobom. Skromne wychowanie,
rodzinny pacierz
poranny i wieczorny, Różaniec od października
do maja, Godzinki o Niepokalanym Poczęciu
NMP, śpiewane każdego
dnia przy pracy, także pobożne i patriotyczne pieśni w dni
świąteczne
- wyrobiły w dzieciach naturalną i głęboką religijność oraz przywiązanie
do
polskości i języka ojczystego, zwalczanych przez pruskie władze.
Dwie siostry: Gabriela i Maria wybrały życie w Karmelu.
Wojciech, pragnąc zostać
księdzem, w wieku 14 lat rozpoczyna nowicjat
w pallotyńskim zakładzie misyjnym niedaleko
Lwowa. Dalszy etap
kształcenia to Collegium Marianum - średnia szkoła w Wadowicach,
kontynuacja nauki w niemieckim Limburgu, łącznie z nowicjatem, i
pierwsza profesja
zakonna, złożona 2 października 1913 r.
Mimo starań przełożonych, na początku I wojny światowej
młody kleryk został
wcielony do wojska pruskiego. W latach 1915-1918
dowodził kolumną sanitarną w Gdańsku,
potem walczył na froncie.
Wierny powołaniu, po wojnie złożył w Limburgu wieczystą profesję
zakonną (1920) i przyjął święcenia kapłańskie (1921), prymicje odprawiając
w rodzinnej
parafii Sząbruk na Warmii. Po ukończeniu studiów teologicznych (
1922) i rocznej pracy
duszpasterskiej zostaje mianowany kolejno:
profesorem, rektorem i mistrzem nowicjatu
Collegium Marianum.
W 1925 r. obejmuje stanowisko superiora Okręgu Polskiego
Stowarzyszenia
Apostolstwa Katolickiego. Z biegiem czasu jest wybierany
dwukrotnie radcą i sekretarzem
generalnym, a w 1947 r. staje się
przełożonym generalnym Stowarzyszenia Księży Pallotynów.
Już jako superior polskiej wspólnoty rozbudowuje szkolnictwo
i wydawnictwa
pallotyńskie. Zawiązuje w Warszawie tzw." Koła Współpracowników",
współdziałające z
Akcją Katolicką, oraz Koła Misyjne. Jest organizatorem
zwołanego pod protektoratem kard.
Augusta Hlonda Międzynarodowego
Kongresu Misyjnego w Poznaniu (1927), w którym
uczestniczy 20 biskupów
oraz ponad trzystu przedstawicieli różnych krajów. Gorliwie pracuje
jako wykładowca, ojciec duchowny seminariów, rekolekcjonista i spowiednik.
Od 1937 r. przebywa w Rzymie, pełniąc funkcje sekretarza
generalnego. Na początku
II wojny światowej, poszukiwany przez
faszystowską policję, musiał opuścić Wieczne Miasto.
W 1940 r.
papież Pius XII wysłał ks. Turowskiego do Lizbony, zlecając mu ratowanie
życia
ludziom szukającym azylu i ucieczki, szczególnie Żydom. Ofiarny
i odważny kapłan - na
wielką skalę, wspólnie z grupą ludzi dobrej
woli, kierowanych i finansowanych przez Watykan
- ocalił kilka
tysięcy żydowskich uchodźców, będąc stale pod obserwacją niemieckich
konfidentów i niechętnie traktowany przez neutralne władze portugalskie,
obawiające się
agresji ze strony Trzeciej Reszy. Bardzo strudzony
i w złym stanie zdrowia powrócił do Rzymu
dopiero prawie rok po
wojnie - 15 marca 1946 r. - przez kilka miesięcy bezskutecznie starając
się o włoską wizę.
W czerwcu 1950 r. ks. Turowski został przez Piusa XII
mianowany biskupem
pomocniczym z prawem następstwa w Częstochowie.
Władze komunistyczne od razu zmusiły
niedoszłego kandydata do opuszczenia
Polski. Ambasada PL w Rzymie nie odpowiadała na
wnoszone w tej
sprawie podania. Ks. Turowski dwukrotnie prosił papieża o zmianę
decyzji,
uważając, że skoro nie obejmuje obowiązków biskupa, nie
powinien przyjąć samej sakry. Nie
chciał tez zaogniać trudnej sytuacji
Kościoła w Polsce okresu bierutowskiego i zakłócać
pracy diecezji
częstochowskiej. Niewiele osób potrafiłoby podobnie postąpić, odrzucając
tak
wysoką godność. Przekonany argumentami nominata, Pius XII przyjął
ponowioną rezygnację.
Niedługo po tych wydarzeniach, w grudniu 1950 r. niedoszły
hierarcha poważnie
zachorował i stan jego zdrowia ciągle się pogarszał.
Zanoszono modlitwy do bł. Wincentego
Pallotiego, który niedawno,
w styczniu 1950 r., dostąpił chwały ołtarzy, zresztą dzięki usilnym
staraniom umierającego Księdza Generała. Niespodziewanie nastąpiło
uzdrowienie,
potwierdzone orzeczeniami lekarza i uznane za cud
dokonany przez bł. Założyciela
Zgromadzenia. Po tym wydarzeniu
ks. Turowski żył jeszcze i aktywnie działał przez 9 lat,
prowadząc
rekolekcje i posługę kapłańską w wielu krajach Europy, USA, Kanady,
oraz
piastując zaszczytne stanowisko konsultora Świętej Kongregacji
Sakramentów i delegata
spraw dyscyplinarnych Papieskiego Instytutu
Polskiego w Rzymie. W Watykanie spotkał się
także i współpracował
z bywającym tam po zwolnieniu z odosobnienia Stefanem kard.
Wyszyńskim.
Zasłużony Biskup nominat odszedł do wieczności 20 grudnia
1959 r. w rzymskiej
klinice Świętego Ducha i został pochowany w
grobowcu pallotynów na cmentarzu Campo
Verano.
Dlaczego władze komunistyczne nie chciały widzieć go
w Polsce? Był człowiekiem
Watykanu, współpracownikiem kard. Hlonda
oraz papieży Piusa X i Piusa XII. Bywały w
świecie znienawidzonego"
imperializmu" stanowił szczególne zagrożenie. Był też
niebezpieczny
jako światły i gorliwy kapłan, duszpasterz Polonii, opiekun ofiar
hitleryzmu i
faszyzmu włoskiego, zbyt dużo wiedzący o nieuczciwej
polityce wszystkich zjednoczonych
aliantów wobec Polski. Słowem:
persona non grata - osoba niepożądana.
Pomóż w rozwoju naszego portalu