Dlaczego podpisał Pan wspólnie z około trzema tysiącami polskich lekarzy tak zwaną Deklarację Wiary?
- Wierzę w Boga. Przyznaję się do tego publicznie, kiedy uczestniczę w mszy świętej. Jest więc naturalne, że również podczas wykonywania swojej pracy jestem człowiekiem wierzącym. Przyznam jednak, że nie spodziewałem się takiego medialnego zamieszania wokół tego dokumentu.
W jakich okolicznościach podpisał Pan Deklarację?
- Po prostu w internecie... Z pewnością zachęcił mnie do tego fakt, że autorem tekstu jest zasłużona i uznana Wanda Półtawska, która w tamtym czasie, w wyniku nieszczęśliwego wypadku, znalazła się w szpitalu. Podpis ten miał być także wyrazem solidarności z nią. Na ten sam gest zdecydowały się moje koleżanki i koledzy po fachu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dokument ten jest problematyczny. Nie mówi wyłącznie o uznaniu istnienia Boga, ale wymienia także szczegółowe normy moralne. Już sam tytuł brzmi: „Deklaracja wiary lekarzy katolickich i studentów medycyny w przedmiocie płciowości i płodności ludzkiej”.
Reklama
- Deklaracja opiera się na przekonaniu o świętości ludzkiego ciała. To stwierdzenie nie zostało właściwie zrozumiane przez krytyków tego dokumentu. Jedna z dziennikarek „Gazety Wyborczej” wyprowadziła z niego wniosek, że przestanę wykonywać cięcia cesarskie, by nie naruszać świętości ciała. Tak dalece ideologiczna interpretacja tekstu jest kompromitująca.
Proszę w takim razie wyjaśnić sens sformułowania mówiącego, że ciało ludzkie jest święte.
-
Lekarz, badając i lecząc pacjenta, powinien ze
względu na świętość ludzkiego ciała zachowywać
się wobec niego taktownie. Pacjent
posiada swoją sferę prywatną, której lekarz
nie ma prawa naruszać. W razie konieczności
rozmowy o sprawach intymnych musi być
wobec pacjenta delikatny i wyrozumiały. Nie
wolno sprawiać dodatkowych niepotrzebnych
cierpień. Szacunek należy się ciału człowieka
po śmierci, ciału dziecka martwo urodzonego
lub poronionego.
W przypadku dziecka nienarodzonego ta
zasada również ma zastosowanie. Nie należy
wykonywać inwazyjnych badań prenatalnych
bez klarownych wskazań medycznych, by nie
narażać dziecka na cierpienie lub wręcz utratę
życia. Kiedy opiekujemy się noworodkiem,
nie możemy zaburzyć jego naturalnej potrzeby
natychmiastowego nakarmienia, najlepiej mlekiem
matki, świecić mu lampą prosto w oczy,
hałasować, oddzielać niepotrzebnie od matki.
A w jaki sposób rozumie Pan wspomnianą w Deklaracji nietykalność ludzkiego ciała?
- Po pierwsze, nietykalność ciała oznacza, że nie należy podejmować wobec pacjenta procedur medycznych, kiedy w stosunku korzyści do ryzyka przeważa ryzyko. Po drugie, ciało nie jest czymś, co można dowolnie modyfikować czy okaleczać, jeśli nie służy to poprawie zdrowia lub ratowaniu życia.
Reklama
Wielu komentatorów zszokowało sformułowanie, według którego „podstawą wolności lekarza-katolika jest wyłącznie jego sumienie oświecone Duchem Świętym i nauką Kościoła”.
-
Lekarz, wchodząc do kliniki, nie zostawia swojego
sumienia za progiem. Tak samo nie odkłada
na bok swojej wiary w Boga. Doktor
Konstanty
Radziwiłł z Naczelnej Rady Lekarskiej
ujął to celnie, mówiąc, że sumienie zawsze
mamy ze sobą, niezależnie od okoliczności.
Sumienie katolika jest ukształtowane przez
nauczanie Kościoła. Katolik wierzy, że postępując
zgodnie z własnym sumieniem, korzysta
z pomocy Ducha Świętego. Ta wiara
nikomu nie zagraża. Jej sednem, w stosunku
katolika do drugiego człowieka, jest zasada
miłości bliźniego. Zasada ta pozostaje zgodna
z powołaniem lekarza, ponieważ oznacza,
że każdego pacjenta należy traktować z równym
szacunkiem oraz, jak powiedział papież
Franciszek – z czułością.
Nie ma w tym żadnej sprzeczności z misją
lekarską.
Czy mocne słowa papieża Franciszka skierowane
we wrześniu ubiegłego roku do lekarzy
ginekologów z organizacji MaterCare
International, by w twarzy każdego abortowanego
dziecka rozpoznali rysy twarzy Jezusa,
naprawdę mogą komuś przeszkadzać? To
kwestia wiary i nie prowadzi ona do konfliktu
z rolą lekarza. Wręcz przeciwnie: tym bardziej
motywuje go do lepszego wypełniania powołania
zawodowego.
Kolejne obecne w Deklaracji Wiary stwierdzenie – o pierwszeństwie prawa Bożego przed prawem ludzkim – wywołało bodaj największy sprzeciw wśród uczestników debaty publicznej.
Reklama
-
Uznanie pierwszeństwa prawa Bożego przed
ludzkim rozumiem przede wszystkim jako
przestrzeganie zasady: „nie zabijaj”. Człowiek
nie ma prawa podnieść ręki na życie drugiego
człowieka. Niezależnie od tego, czy jest to
dziecko nienarodzone, czy starsza osoba u kresu
życia. Jeżeli ustawodawstwo idzie w tym
kierunku, by umożliwiać poddawanie chorych
noworodków eutanazji, a ludzi nierokujących
poprawy zdrowotnej pozbawiać opieki medycznej
czy skazywać na śmierć z głodu – to
absolutnie nikt nie ma obowiązku stosować
się do niego.
Prawo Boże jest zgodne z prawem naturalnym.
Dlatego nie widzę żadnej możliwości,
żeby mogło stanowić zagrożenie dla jakiegokolwiek
pacjenta.
W tym rozumowaniu tkwi niebezpieczeństwo myślenia selektywnego. Człowiek zacznie arbitralnie oceniać, co w prawie stanowionym jest zgodne z prawem Bożym, a co nie. Wówczas sam będzie wybierać, do czego się stosuje, a czemu się nie podporządkowuje.
- Nie jest tak, że co drugie sformułowanie prawa stanowionego jest niezgodne z prawem Bożym. Rozmawiamy o bardzo poważnych zagadnieniach, dotyczących ludzkiego życia. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek przy zdrowych zmysłach chciał w ten sposób dzielić włos na czworo. Wizja, w której lekarz rozważa zgodność operacji wycięcia wyrostka robaczkowego z prawem Bożym, jest absurdalna. Tego rodzaju wątpliwości dotyczą wyłącznie spraw najistotniejszych, godności człowieka i jego prawa do życia, niezależnie od wielkości i budowy ciała, urody, płci. To właśnie wobec nich ma zastosowanie klauzula sumienia.
Czy mam rozumieć, że nie poczuwa się Pan do szeroko uzasadnianego zarzutu, iż nie uszanował Pan prawa stanowionego, nie informując pacjentki, gdzie może poddać się zabiegowi aborcji?
Reklama
- Nie mogę być sędzią we własnej sprawie. Jako lekarz miałem gwarantowane przez Konstytucję prawo odmówić. Obecne prawo stanowione dotyczące tej kwestii ma być wkrótce zmienione przez Trybunał Konstytucyjny. Czy moje postępowanie było uzasadnione? Niektórzy komentatorzy, jak prawnicy profesor Oktawian Nawrot i ksiądz profesor Piotr Stanisz, uznali moje zachowanie za przykład uzasadnionego nieposłuszeństwa obywatelskiego.
Minister Zdrowia Bartosz Arłukowicz skomentował ideę pierwszeństwa prawa Bożego przed prawem stanowionym następująco: „Encyklika powinna być w domu, a w pracy encyklopedia. Od wyznawania wiary jest kościół, a szpital od leczenia”.
- Takie sformułowania są wyrazem bezradności intelektualnej pana ministra. Nie ma tu czego komentować.
Czy modli się Pan w pracy?
- Owszem, modlę się. Modli się też wielu innych lekarzy. Nie tylko przed wyjątkowo ciężkimi operacjami, ale też przed codziennym obchodem. Znów zapytam: czy modlitwa lekarza mogłaby jakkolwiek zaszkodzić pacjentowi? Znałem urologa, który przeprowadzając operację, śpiewał godzinki do Najświętszej Maryi Panny. Nikomu z personelu to nie przeszkadzało. Gdy chodzi o mnie, najczęściej modlę się do Ducha Świętego. W trakcie ostatniego zamieszania, kiedy pod Szpitalem bez przerwy stały telewizyjne wozy transmisyjne i każdego dnia odbywałem trudne rozmowy – modliłem się często.
PRAWO DO ŻYCIA. BEZ KOMPROMISU
Autor: Bogdan ChazanMaciej Müller
Wydawnictwo: WAM
Format: 124×194 mm