Piątek, 7 lutego
• Hbr 13, 1-8 • Ps 27 • Mk 6, 14-29
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Król Herod posłyszał o Jezusie, gdyż Jego imię nabrało rozgłosu, i mówił: «Jan Chrzciciel powstał z martwych i dlatego moce cudotwórcze działają w Nim». Inni zaś mówili: «To jest Eliasz»; jeszcze inni utrzymywali, że to prorok, jak jeden z dawnych proroków. Herod, słysząc to, twierdził: «To Jan, którego kazałem ściąć, zmartwychwstał». Ten bowiem Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi: «Nie wolno ci mieć żony twego brata». A Herodiada zawzięła się na niego i rada byłaby go zgładzić, lecz nie mogła. Herod bowiem czuł lęk przed Janem, znając go jako męża prawego i świętego, i brał go w obronę. Ilekroć go posłyszał, odczuwał duży niepokój, a przecież chętnie go słuchał. Otóż chwila sposobna nadeszła, kiedy Herod w dzień swoich urodzin wyprawił ucztę swym dostojnikom, dowódcom wojskowym i osobom znakomitym w Galilei. Gdy córka tej Herodiady weszła i tańczyła, spodobała się Herodowi i współbiesiadnikom. Król rzekł do dziewczęcia: «Proś mię, o co chcesz, a dam ci». Nawet jej przysiągł: «Dam ci, o co tylko poprosisz, nawet połowę mojego królestwa». Ona wyszła i zapytała swą matkę: «O co mam prosić?» Ta odpowiedziała: «O głowę Jana Chrzciciela». Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: «Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela». A król bardzo się zasmucił, ale przez wzgląd na przysięgę i biesiadników nie chciał jej odmówić. Zaraz też król posłał kata i polecił przynieść głowę jego. Ten poszedł, ściął go w więzieniu i przyniósł głowę jego na misie; dał ją dziewczęciu, a dziewczę dało swej matce. Uczniowie Jana, dowiedziawszy się o tym, przyszli, zabrali jego ciało i złożyli je w grobie.
Reklama
Jan Chrzciciel stanowił dla Heroda zagrożenie, gdyż był dla niego żywym wyrzutem sumienia. Bezkompromisowo stawał po stronie prawdy, głosząc, że „trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5, 29). Jako chrześcijanie my wszyscy mamy być światłem dla świata, który pogrążony jest w ciemności. W obliczu zła można milczeć, nie chcieć się narażać, błędnie pojmując, czym jest tolerancja. Ale taka postawa nie jest zgodna z nauczaniem Jezusa, można nawet powiedzieć, że jest zdradą Ewangelii. Konkubinat, w jakim żył Herod, nie może stać się normą, którą usprawiedliwiają słowa: „wszyscy tak robią”. Zło trzeba jasno nazywać złem, a dobro dobrem, tak jak czynił to Jan Chrzciciel. Taka postawa wiele kosztuje, ale warto być wiernym Bogu i Jego prawu, bez względu na cenę. Jan Chrzciciel za swą niezłomną postawę zapłacił męczeńską śmiercią, lecz Jezus powiedział o nim, że „między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od niego”. Na jakie niewłaściwe postawy w sobie powinienem dziś zwrócić uwagę? Co takiego zauważam w sobie, co muszę skorygować? Jak reaguję, widząc publiczne zgorszenie? Herod był człowiekiem tak zdeprawowanym, że, nie patrząc na nic, postanowił odebrać życie drugiemu człowiekowi. A wszystko po to, aby zagłuszyć w sobie krzyk prawdy. Z taką sytuacją spotykamy się czasami i my we współczesnym społeczeństwie. Jan Chrzciciel oddaje swoje życie jako świadek Chrystusa, jako świadek Tego, który jest jedyną Prawdą. Czy moje świadectwo jest prawdziwe? Jakie rodzą się we mnie obawy i lęki, kiedy przychodzi mi stanąć po stronie Chrystusowej prawdy?
W.Cz.
ROZWAŻANIA NA ROK 2025 DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!: "Żyć Ewangelią 2025".
![](https://www.niedziela.pl/download/jpg/paste_1721287636_1721382872.jpg)