Reklama

Wiadomości

Niebezpieczny powrót rosyjskiego kłamstwa

Miesięcznice smoleńskie od nowa wzbudzają żywe zainteresowanie mediów. Głównie z powodu zmiany nastawienia polskiego państwa do tego, co tam się dzieje.

[ TEMATY ]

felieton

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedyś polska policja (zgodnie z wolą polskich władz) nie dopuszczała do szerzenia rosyjskich kłamstw przez przeciwników obchodów smoleńskich, dziś staje po ich stronie. Za służbami, media rządowe i prorządowe stają po stronie zakłócających zadymiarzy i problemem nie są nawet poglądy tych ludzi i szefów tych mediów, które zapewniają wsparcie, ale wpajanie Polakom starych, dawno już sprostowanych kłamstw. Uczestniczą w tym, nieświadomie najpewniej również ci, co comiesięczne wspominanie i modlitwę za zmarłych 10. kwietnia 2010 roku stawiają na równi z tych, co ich (ostatnio przy wsparciu aparatu państwa) zakrzykują i obrażają. Gubią się tu dwie podstawowe rzeczy, jedna wybrzmiewa bardziej, druga mniej i to jej chciałbym poświęcić więcej uwagi w moim felietonie.

Reklama

Ta pierwsza kwestia to oczywiście empatia. Dla każdego człowieka, wychowanego w pewne kulturze, znanej bardzo dobrze w Polsce od setek lat – zrozumienie dla bliskich ofiar jest czymś oczywistym. Comiesięczne wspominanie i modlitwa za osoby bliskie i przyjaciół nawet dla kogoś, dla kogo jest to działanie zbyteczne – nigdy nie będzie czymś, co należy obrzucić błotem. W katastrofie smoleńskiej zginęli członkowie rodziny, bliscy i przyjaciele wielu z tych, którzy 10. każdego miesiąca bierze udział w Mszy Świętej za dusze zmarłych, a później oddaje cześć ich pamięci w środku Warszawy gdzie znajdują się dwa pomniki: śp. Lecha Kaczyńskiego i wszystkich 96 ofiar rządowego tupolewa. Te miejsca powstały dzięki staraniu poprzednich władz i nie bez przeszkód władz lokalnych z obozu Platformy Obywatelskiej. I bardzo dobrze, bo 10. kwietnia 2010 r. w Rosji zginęła nie anonimowa grupka turystów, tylko najwyżsi przedstawiciele polskiego państwa, którzy lecieli oddać hołd zamordowanym przez Rosję ofiarom Katynia.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Druga kwestia, której dotyczy „zadyma” na placu Piłsudskiego, bardzo istotna, a rzadko akcentowana to obrona przed ordynarnym, ruskim kłamstwem. I nie chodzi tu nawet o kwestię sporną czy był zamach, czy nie. Dla każdego kto dobrze zna historię relacji rosyjsko-polskich i wiedział kim jest Władimir Putin od początku było jasne, że nie można wykluczyć, że dopuścił się zamordowania polskiego prezydenta, który był hamulcowym resetu z Rosją i „szkodnikiem” z punktu widzenia interesów Putina. Ta myśl, ta teza, która wielu Polakim naturalnie nasuwała się w pierwszych minutach i godzinach po katastrofie smoleńskiej była niezwykle agresywnie od początku zagłuszana przez środowiska polityczne i medialne w Polsce, które za szkodliwy dla naszego kraju reset z Rosją odpowiadały i również po 10.04.2010 r. kurczowo się go trzymały. To przez ich postawę sprawa była tak prowadzona, żeby można było jej ukręcić łeb, a kluczowe dowody pozostały w smoleńskim błocie.

Zatrute jabłko

Reklama

Mamy więc w tej jednej sprawie cztery płaszczyzny: rozdział wizyt, który doprowadził do tragedii, samą katastrofę i wyjaśnienie jej przyczyn, brak śledztwa i postawa polskiego państwa (wtedy pod kontrolą tego samego obozu, który dziś rządzi) od 10 kwietnia 2010 r. w tej sprawie oraz ordynarną kampanię kłamstw i antypolskiej propagandy uruchomione od pierwszych godzin przez Rosję. Dziś ten ostatni element zaczyna stawać się znowu problemem w Polsce. „Spór o wieniec”, samo to, że treść na nim zapisana pokazywana jest jako „dyskusyjna” jest wielkim zwycięstwem Kremla. Sprawa jest o tyle poważna, że dotyczy obrony dobrego imienia Polski w osobie prezydenta Polski, generalicji i lotników, którzy polegli na służbie swojej Ojczyźnie.

„Kwestia związana z jakimikolwiek naciskami w kabinie pilota została wykluczona już przed 2015 r. Jest to kwestia rozstrzygnięta jednoznacznie przez wszystkie polskie instytucje, które się tą sprawą zajmowały. Mam na myśli prokuraturę wojskową, prokuraturę krajową, komisję Millera i podkomisję Antoniego Macierewicza. To jest fakt bezsporny” – te słowa wypowiedziane na początku grudnia na komisji regulaminowej Sejmu przez posłankę Prawa i Sprawiedliwości, Małgorzatę Wassermann mówią wszystko. Kłamstwa z „wieńca”, kolportowane w różnych formach przez zakłócających miesięcznicę, wspierających ich polityków i media nie zostały NIGDZIE potwierdzone, a ich źródło jest tylko i wyłącznie w rosyjskim raporcie MAK.

Od 14 lat te kłamstwa były martwe, prawo do dobrego imienia prezydenta, generałów i lotników nie było podważane, a jednak teraz – znowu wróciły. Są nie tylko, z rozkazu władzy chronione przez policję, ale lansowane i podbijane jako prawdziwe przez rządowe media. Zrobiła to niedawno w przejętej przez rząd TVP jedna z głównych prezenterek i czy spotkały ją z tego tytułu jakiekolwiek konsekwencje? Żadne. Patrząc na jej pozycję, pieniądze wydawane na jej programy i nadawaną im przez porę oglądalności rangę, można nawet powiedzieć, że jej się takie działanie opłaca. Do czego to doszło, że 14 lat po katastrofie smoleńskiej, jako wartą rozważenia, równoprawną z innymi tezami, a nawet przez niektórych uznawaną za prawdziwą, przedstawia się produkt rosyjskiej machiny kłamstwa i propagandy. To zatrute jabłko rzucone w 2010 i 2011 roku przez kontrolowaną przez Kreml rosyjską komisję MAK, dziś znowu niszczy i dzieli Polaków. Mimo, że już wtedy było dla wielu z nas jasne, że jest to główna oś rosyjskiej propagandy i (nie bez trudu) udało się ją jednak z czasem całkowicie zneutralizować.

Komu zależy na tym, żeby te ruskie kłamstwa dzisiaj na nowo odżyły? To chyba jasne. Czy pomagający im w naszym kraju mają tego świadomość? W mojej ocenie tak, to nie są głupi ludzie, to ważni politycy, doświadczeni pracownicy mediów. Czy państwo polskie na tym traci? Zdecydowanie. Tym bardziej absurdalne jest to, że w całej operacji zniesławiania naszego kraju i naszych nieżyjących przedstawicieli – uczestniczy aparat polskiego państwa, z całym autorytetem ministrów polskiego rządu. i mediów władzy. Spór o poglądy to jedno, ale działanie (świadome lub nie) na rzecz rosyjskiego kłamstwa, dzisiaj? Po wysadzaniu bloków mieszkalnych w Moskwie, po Czeczenii, Gruzji, Krymie i pełnoskalowej agresji na Ukrainę? To jest już sprawa jak najbardziej poważna.

2024-12-11 10:03

Ocena: +5 -2

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Igor, przystopuj

[ TEMATY ]

Samuel Pereira

Materiały własne autora

Samuel Pereira

Samuel Pereira

Młodzież nie pamięta, bo minęła już ponad dekada, gdy z najbliższego otoczenia Donalda Tuska na pierwsze miejsce jeśli chodzi o doradztwo polityczne wskoczył Igor Ostachowicz. 16 listopada 2007 premier Tusk powołał go na stanowisko podsekretarza stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i od tego czasu są nierozłączni: niezależnie czy lider PO był premierem, przewodniczącym Rady Europejskiej, czy dziś ponownie kieruje rządem. Z tą różnicą, że kiedyś Ostachowicz był na widoku, jego rola była oficjalna, był urzędnikiem państwowym, a dziś jest już w cieniu cienia.

Ostachowicz ma jedno, proste zadanie, a jest nim dbanie o wizerunek i przekaz szefa. To człowiek legenda, który jest uznawany za ojca największych propagandowych sztuczek Tuska w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Dziś widzę jak się przemęcza i jako niegdyś bywalec konferencji prasowych Donalda Tuska (za jego pierwszych rządów), który mijał się i zamienił nieraz kilka zdań z jego szarą eminencją, apeluję: Igor, przyhamuj. Organizujesz wrzutkę za wrzutką, wymyślasz mediom tematy do przykrycia afer i problemów szefa, ale tego co się dzieje nie zamieciesz. Szczególnie, że jest tego coraz więcej. Poza tym to działało w 2012, ale dziś to obciach i cringe.
CZYTAJ DALEJ

Minister Nowacka obraża protestujących przeciwko "edukacji zdrowotnej"

2025-03-02 21:54

[ TEMATY ]

edukacja seksualna

edukacja zdrowotna

Barbara Nowacka

PAP/Jakub Kaczmarczyk

Minister edukacji Barbara Nowacka

Minister edukacji Barbara Nowacka

W wywiadzie dla TVP Info Nowacka mówiła m.in. "Przedmiot jest bardzo dobrze przyjęty przez wszystkie środowiska medyczne, naukowe, ekspertów, rodziców. Natomiast jest pewna grupa, która uznała, że jest to paliwo polityczne i próbuje zniszczyć projekt tylko dlatego, że wolą żeby dzieci i młodzież żyły w nieświadomości (...) Edukacja zdrowotna daje wiedzę dotyczącą diety, ruchu, zdrowia, profilaktyki badań (…) dzisiaj wiele mówimy o kryzysie psychicznym dzieci i młodzieży. chcemy, by one wiedziały jak sobie radzić w sytuacjach kryzysowych. i o tym jest ten przedmiot (…) zaraz powiedzą, że fizyka, chemia i matematyka są antyrodzinne" - informuje Fundacja Grupa Proelio.

97 tys. osób podpisało się pod apelem "Nie dla deprawacji seksualnej w szkołach", w którym sprzeciwiamy się wprowadzeniu permisywnej edukacji seksualnej do szkół w ramach nowo planowanego przedmiotu "Edukacja zdrowotna". W ogromnej mierze przeciwko przedmiotowi protestowali oburzeni rodzice. Do apelu dołączono obszerne merytoryczne uwagi do zaproponowanej przez Ministerstwo Edukacji Narodowej podstawy programowej. Szereg krytycznych uwag zgłosili też wybitni eksperci w tematyce wychowania w dziedzinie seksualności, promocji zdrowia psychicznego, profilaktyki problemów dzieci i młodzieży, tacy jak dr Szymon Grzelak.
CZYTAJ DALEJ

Łódź: Pogrzeb ofiary terroru rosyjskiego w trakcie Rewolucji 1905

2025-03-03 18:11

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

ks. Paweł Kłys

— Są ludzie, którzy potrafią być jak światło - przechowywać nadzieję. W imię tej nadziei, tego światła potrafią oddawać życie - mówił kard. Grzegorz Ryś na łódzkim cmentarzu.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję