Setki wspomnień, tysiące zdarzeń i jeszcze więcej przechowywanych w pamięci obrazów. Wybrać z nich kilka nie jest łatwo, zwłaszcza kiedy niejednokrotnie doświadczyło się ulotności chwili czy też zmiany spowodowanej czasem. Tam gdzie kiedyś były przedmieścia, stoją nowe osiedla, a za nimi budowane są następne osiedla. Tam gdzie była cisza, od lat panuje nieustający zgiełk. A kierowcy samochodów pędzący po drogach, nie zdając sobie sprawy, że kiedyś w tych miejscach biegły ścieżki, po których chodzili zakochani. - W Warszawie jest wiele miejsc, z którymi wiążą mnie miłe wspomnienia. Lecz ja w pierwszym rzędzie wolę mówić o wydarzeniach ważnych nie dla mnie osobiście, ale ważnych dla Polski - mówi „Niedzieli” Katarzyna Łaniewska. - Kiedy się pamięta o tym co ważne, inaczej przechodzi się obok domów czy kościołów. Inaczej spaceruje się po ulicach - podkreśla.
Pragnienie wolności
Reklama
Pierwsze wspomnienie aktorki dotyczy wydarzeń z sierpnia 1944 r. - Mieszkałam na górnym Mokotowie przy ul. Odolańskiej 18. Strasznie się bałam. Najbardziej bombardowań. Pewnego dnia niemiecki sztukas (samolot bombardujący - przyp. at) posadził bombę na sąsiednim domu. Pociski te nie wybuchały od razu, lecz po chwili. Eksplozja była tak mocna, że choć byłam w domu obok, to rzuciło mną na klatkę schodową - opowiada K. Łaniewska i podkreśla. - Powiedziałam o swoim strachu. Inni też się bali. Ale w tych trudnych dniach zobaczyłam też, jaki wielkie było w Warszawiakach pragnienie wolności, chęć zrzucenia niechcianego jarzma i wybicia się na niepodległość.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Starszy brat przyszłej aktorki walczył w powstaniu na Mokotowie. Niemcy nie rozstrzelali go tylko dlatego, że nie znaleźli przy nim nic co wskazywałby, że brał udział w walkach. - Furażerkę oraz legitymację spaliła mu babcia - mówi aktorka, która po latach wcieliła się w matkę młodego powstańca Jacka w filmie Janusza Morgensterna. W obrazie pt. „Godzina W” oddała emocje, jakie były udziałem jej matki i babci, a które ona obserwowała z perspektywy 11-letniej dziewczynki.
Kolejnym wybuchem wolności było powstanie „Solidarności” w 1980 r. Aktorka organizowała Niezależny Związek Zawodowy w Teatrze „Ateneum”. Po wprowadzeniu stanu wojennego zaangażowała się w działalność przy kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. - Msze św. za Ojczyznę, to były także godziny wolnej Polski - mówi i podkreśla. - Miałam zaszczyt i honor stać przy ks. Jerzym w trakcie sprawowanych przez kapłana Eucharystii.
Na początku Msze św. były odprawiane w świątyni, ale ludzie się nie mieścili, dlatego przeniesiono je na balkon. - Kiedy spojrzało się w dół, to cały plac, parking i ogród były wypełnione ludźmi. A trzeba przypomnieć, że komuna robiła wiele, aby nie mogli oni dojechać na Żoliborz. Zatrzymywano m.in. autobusy i tramwaje. Nic to nie dało, warszawiacy przychodzi na piechotę. Pod żoliborskim kościołem gdzie okiem sięgnąć stali ludzie, ludzie i ludzie - wspomina.
Reklama
Jak to wyglądało w rzeczywistości można przekonać się i dzisiaj odwiedzając multimedialną prezentację w Muzeum bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Otwarte jest ono w dni powszednie od godz. 10 do 15, a w sobotę i niedzielę w godz. 10-17.
Zamordowany przez komunistów kapłan Msze św. za Ojczyznę odprawiał w latach 1981-1984, a wcześniej w 1980 r. sprawować je zaczął ks. prałat Teofil Bogucki. Dzisiaj Msze św. w intencji Ojczyzny w kościele na Żoliborzu odprawiane są w ostatnią niedzielę miesiąca o godz. 18.00. Natomiast każdego 19 dnia miesiąca o godz. 18.00 sprawowana jest Eucharystia z nowenną do błogosławionego ks. Jerzego.
- Każdy, kto z racji wieku nie pamięta lat 80., a teraz pojedzie do kościoła św. Stanisława, niech pamięta, że właśnie tam tysiące ludzi „Solidarności” czuło się wolnymi - mówi aktorka.
W tamtych czasach „wolną Polskę” można było zobaczyć również w miejscach do których pielgrzymował Jan Paweł II. Niedawno minęła 30.rocznica drugiej pielgrzymki Jana Pawła II do Ojczyzny. Jednym z najbardziej doniosłych wydarzeń w jej trakcie była Msza św. na Stadionie X-lecia. Wiele osób wspominając papieskie wizyty przypomina też o Mszy św. na Placu Zwycięstwa. Katarzyna Łaniewska najbardziej jednak zapamiętała Mszę św. na Agrykoli.
Był rok 1991, odzyskaliśmy niepodległość. Papież po raz pierwszy przyjechał do wolnej Polski. Ojciec Święty ostrzegał na Agrykoli, że własnie teraz zdajemy tekst z wolności, która bardzo łatwo jest źle zagospodarować. - Wielka szkoda, że nie przemyśleliśmy dokładnie tamtego przesłania bł. Jana Pawła II - konstatuje Katarzyna Łaniewska.
Jeden aktor i jeden widz
Reklama
W ciągu trwającej kilkadziesiąt lat kariery aktorskiej Katarzyna Łaniewska stworzyła wiele niezapomnianych ról filmowych i teatralnych. W stolicy grała na deskach teatrów: Ateneum, Dramatycznego, Narodowego i Polskiego. A także na schodach dawnego Parku Kultura.
Dzisiaj kompleks ten nosi im. Marszałka Edwarda Śmigłego-Rydza. Powstał na przełomie lat 50. i 60. a położony jest w rejonie ulic: Książęcej, Na Skarpie, Górnośląskiej, Rozbrat, Szarej, Koźmińskiej, Śniegockiej, Czerniakowskiej, Solec, Wilanowskiej i Ludnej. - Najpierw jako studentka sadziłam w tym parku drzewa, a po latach występowałam. Razem ze Zbigniewem Zapasiewiczem recytowaliśmy poezję, a piosenki śpiewało Mazowsze - wspomina. - Park ten jeszcze do niedawna tętnił życiem kulturalnym, występowały tam teatry, a dla emerytów była prowadzone zajęcia gimnastyczne. Niestety, obecnej władzy to się nie za bardzo podobało - mówi Łaniewska.
Dzisiaj głównymi atrakcjami w parku są rowerowy Szlak Wisły oraz Podskarpowa Ścieżka Rowerowa. Miłośnicy historii i wolności zarazem mogą usiąść na ławeczce z Janem Nowakiem-Jeziorańskim. W parku są także inne pomniki, m.in. aktorki i reżyserki Haliny Mikołajskiej.
Reklama
Występy w dawnym Parku Kultury nie były pierwszymi plenerowymi popisami Katarzyny Łaniewskiej. - Kiedy byłam małą dziewczynką, to razem z koleżanką biegałyśmy do Łazienek. Wchodziłyśmy od Szwoleżerów, a stamtąd na pustą scenę Teatru na wodzie - mówi. - Ja występowałam, a koleżanka się przyglądała. Można więc powiedzieć, że był to teatr jednego aktora dla jednego widza - dodaje z uśmiechem, ale od razu też podkreśla. - Przede wszystkim jednak wspominam o tym miejscu, bo Łazienki od Szwoleżerów uważam za jedno z najpiękniejszych miejsc w Warszawie. Kiedy już zostałam matką, to chodziłam tam wielokrotnie z córką. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, ale i teraz polecam spacer po tamtej części parku.
Babcia Józia z Dewajtis
W ostatnich latach Katarzynie Łaniewskiej wielką popularność przyniosła rola babci Józi w „Plebani”. Akcja serialu rozgrywała się w fikcyjnym Hrubielowie i Tulczynie. Ci jednak z Państwa, którzy chcieliby zobaczyć filmowe świątynie powinni udać się do Okuniewa (25 km na południowy-wschód od W-wy) lub na ul. Dewajtis na Bielanach.
Obie świątynie mają zabytkowy charakter i bardzo ciekawą historię. - Proboszczem parafii pw. bł. Edwarda Detkensa jest ks. Wojciech Drozdowicz. To on jako pierwszy prowadził w telewizji program „Ziarno” dla najmłodszych - przypomina Katarzyna Łaniewska, która także przez kilka lat była jedną z osób prowadzących jedyny program katolicki dla dzieci w TVP.
W położonym w lesie kompleksie przy Dewajtis mieści się także godne polecenia „Dobre Miejsce - katolickie centrum kultury”. Poranki filmowe i teatralne dla najmłodszych, koncerty muzyki chrześcijańskiej dla młodzieży oraz wystawy i spotkania z ciekawymi ludźmi - to propozycje, w których naprawdę każdy znajdzie coś dla siebie.
- Idąc śladem kościołów znanych z filmów nie mogę też nie wspomnieć o świątyni w Gliniance nad rzeką Świder. Drewniany kościółek pw. św. Wawrzyńca znany jest widzom z serialu „Ojciec Mateusz” - mówi Katarzyna Łaniewska i na koniec dodaje. - A dla mniej jest to po prostu mój kościół, bo w Gliniance spędzam wakacje.