MALGORZATA CICHOŃ: - Gdybyś miał wybierać: „Rio w Krakowie” czy to w Brazylii?
ALEKSANDER UNRUG: - Ciężko się zdecydować! Nigdy nie byłem na ŚDM i tym bardziej chciałem się zaangażować w inicjatywę „Rio w Krakowie”. Nie żałuję, że nie było mnie w Brazylii, bo mogłem pomóc tym, którzy, tak jak ja, nie mogli tam pojechać. Dzięki telemostowi przeżywałem ten czas w łączności z papieżem Franciszkiem, młodymi z całego świata i wspólnie się radowałem!
- Gdy przyglądam się młodym ludziom mijanym na ulicy, nieraz widzę na ich twarzach smutek…
- Myślę, że „Rio w Krakowie” wyda swoje owoce, m.in. takie, że pójdziemy do tych ludzi. Na pewno nie jest to zadanie łatwe, ale nie na darmo bł. Jan Paweł II mówił, że mamy od siebie wymagać. Jeżeli zaczniemy od własnego podwórka i zajmiemy się tymi, którzy są obok nas, to będzie to jakaś droga, żeby potem pójść do tych, którzy są nam dalsi…, a jednak tak naprawdę bliżsi, bo szukają tych samych ideałów. Tylko może przeżywają jakiś bunt, a czasem to kwestia tego, jaką mają sytuację w domu... Spotkanie w Łagiewnikach było dobrą okazją do przyjęcia wszelkich darów, które są potrzebne do tego, żeby mówić innym o Chrystusie!
Pomóż w rozwoju naszego portalu