Piękna świdnicka świątynia góruje nad miastem, monumentalna budowla zachwyca turystów i mieszkańców. Wielu, którzy zdecydowali się ją zwiedzić, często robi to po raz kolejny.
I nie ma co się dziwić, według wielu znawców świdnicka katedra należy do najpiękniejszych i największych w Europie. - Według historyków sztuki z Uniwersytetu Jagiellońskiego świdnicka katedra jest jedną z najpiękniejszych w środkowowschodniej Europie - dzieli się w rozmowie Mariusz Barcicki, świdnicki pasjonat historii miasta i jego zabytków. - Adam Bujak, fotograf bł. Jana Pawła II i autor ponad stu albumów o świątyniach świata, uznaje ją za jedną z największych w Europie - dodaje. - Świdnicka katedra posiada najwyższą na Śląsku wieżę, o wysokości ok. 101,5 metra. Kubatura rzędu 57 tys. metrów sześciennych stawia ją przed katedrą św. Vita w Pradze - dopowiada Barcicki. Wskazuje na najcenniejsze zabytki katedry, wśród nich wymienia ołtarz Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny z 1492 r. wzorowany na ołtarzu Vita Stwosza z Kościoła Mariackiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przewodnik po katedrze
Reklama
Świdnicki pasjonat historii, właściciel chyba największego zbioru unikalnych zdjęć katedry, autor pocztówek i zdjęć do albumów o Świdnicy, od piętnastu lat radny Rady Miasta, były zawodnik piłki ręcznej, jak sam o sobie mówi świdniczanin z urodzenia i przekonania. Szczególne miejsce od wielu lat zajmuje w jego życiu katedra, nie ma miejsca, w które nie dotarł, wie o tej świątyni naprawdę dużo. W Świdnicy jest powszechnie rozpoznawany. Nie dziwi więc fakt, że właśnie Mariusz Barcicki, miłośnik miasta i katedry, od lipca br. oprowadza turystów jako katedralny przewodnik. Każdego dnia między godziną 10 a 18 pełni dyżur pod numerem telefonu: 720 101 606. Wszystkie zorganizowane grupy turystów mogą dzwonić pod ten numer i umawiać się na zwiedzanie katedry z panem Mariuszem. A warto. Nikt nie potrafi tak barwnie opowiadać historii świdnickiej świątyni, a jest co opowiadać. - Zwiedzanie trwa przeważnie od pół godziny do półtorej - wyjaśnia przewodnik. - Wszystko zależy od możliwości grupy, ile mogą poświęcić na to czasu oraz czego chcą się dowiedzieć. Pan Mariusz pytany, skąd przyjeżdżają turyści, wymienia wiele miejsc Polski i Europy. - Zdarzają się bardzo egzotyczni goście, kiedyś oprowadzałem turystów z dalekiego Paragwaju - wspomina. Pan Mariusz głównie oprowadza po bardzo bogatym wnętrzu katedry. Jest tam co oglądać. Aktualnie są prowadzone prace konserwatorskie i remontowe „Chóru mieszczańskiego”, ale i tak wnętrze katedry wzbudza zachwyt. - Odwiedzający są zachwyceni bogactwem sztuki sakralnej obecnej w naszej katedrze, wcale im się nie dziwię, ja sam, pomimo tylu lat przebywania w świątyni, jestem pod jej ciągłym wrażeniem - podkreśla Barcicki.
Tropiciel ciekawostek
Reklama
W 2001 r., podczas jednego z kolejnych remontów przeprowadzonych w katedrze, „zaniosło” pana Mariusza aż na szczyt wieży kościoła, gdzie oglądał drewnianą konstrukcję najwyższej części hełmu wieży. Po wspięciu się po belkach pod sam szczyt hełmu, ze zdumieniem zobaczył przymocowaną metalową klamrą do jednej z drewnianych belek puszkę. W puszcze znajdowały się dwa dokumenty, związane z remontem wieży w 1894 r. Jeden z dokumentów wymienia cieśli, którzy pracowali przy remoncie wieży, drugi natomiast listę płac zatrudnionych fachowców. Podczas prac w 2001 r. prowadzono remont oktogonu tj. ośmiokątnej części wieży, która została opasana rusztowaniem na wysokości ośmiu figur zdobiących tę część wieży. Nadarzyła się okazja, aby z bliska przyjrzeć się tym częściom wieży, które na co dzień można dostrzec przy pomocy teleskopów lub teleobiektywów. Aby się do nich dostać, musiał pokonać blisko 60 metrów w górę po rusztowaniu ustawionym od strony ogrodu. Figury na oktogonie wieży ustawione zostały w 1570 r. Pan Mariusz wykonał fotografie. Dzięki temu udało się potwierdzić, że figury przedstawiają między innymi: św. Piotra z Ewangelią i kluczem, św. Wacława Przemyślida patrona Czech i świdnickiej fary, Chrystusa Zbawiciela, św. Mateusza, św. Łukasza oraz św. Stanisława. Pan Mariusz w katedrze zwiedził niemal wszystkie kąty. Był również na poddaszu. Konstrukcja więźby dachowej imponuje swoją wielkością, podobnie jak i powierzchnia, nad którą została skonstruowana. Zmieściłyby się tam przynajmniej dwa boiska do piłki ręcznej. Na poddaszu znajduje się wiele interesujących elementów. Doskonale widoczna jest pierwotna wysokość nawy głównej, która była o około sześć metrów wyższa niż obecnie, co czyniłoby ją dziś jedną z najwyższych naw średniowiecznych kościołów w Polsce. Nawę obniżono po tragicznych wydarzeniach z 1532 r. Świdnicki wójt Franz Glogisch 9 kwietnia wszedł na wieżę wraz z synem i odpalił stojącą na wieży armatkę. Płonące szmaty z lufy spadły na drewniany dach kaplicy kramarzy powodując wielki pożar. Cały dach spłonął, zawaliło się sklepienie nawy głównej i szczyt zachodniej fasady kościoła. Glogisch uciekł aż do Nysy, gdzie dopadli go świdniczanie i zatłukli pałkami na śmierć. Sklepienie niższe o sześć metrów, odbudowano 1535 r. Do dziś widoczne są na poddaszu ostrołuczne gotyckie łuki wyznaczające pierwotne sklepienie nawy głównej.
Katedra - początki
Pierwszy kościół parafialny, najpewniej drewniany, istniał w Świdnicy już co najmniej w 1250 r. Jeszcze pod koniec XIII wieku rozpoczęto budowę nowego, murowanego kościoła. Dowodzą tego listy odpustowe z lat 1288-1303, które nawołują wiernych, aby wspomogli według swoich możliwości i sił budowę kościoła. Z dokumentów tych wynika, że już wówczas patronami kościoła farnego byli męczennicy: św. Wacław i św. Stanisław. Wyposażenie świątyni było bardzo skromne, stanowił je tylko ołtarz główny oraz ołtarz św. Jana, ufundowany przez Kunegundę de Amore. Bardzo szybko, bo już po kilkunastu latach kościół stał się jednak za mały dla szybko rozwijającego się miasta i rozrastającej się parafii. Stąd też postanowiono wybudować nową świątynię. Jej wznoszenie (obecnie istniejącego kościoła) rozpoczęto według tradycji w 1330 r., za panowania księcia świdnicko-jaworskiego Bolka II Małego. Książę ten miał być również jej fundatorem, jednak nie jest to udokumentowane. Wiąże się to zapewne z ambicjami księcia oraz tutejszych mieszczan zamieszkujących stołeczną Świdnicę. Dzięki hojności bogatych mieszkańców, których rola była w tym względzie szczególnie ważna po śmierci Bolka II w 1368 r., oraz pielgrzymów odwiedzających Świdnicę można było szybko kontynuować wznoszenie świątyni. Budowano ją jako bazylikę - jej nawa środkowa jest wyższa od bocznych, zaś okna umieszczone w ścianach nawy środkowej, wychodzą powyżej dachów naw.
Jeszcze w XIV i XV wieku przy nawach bocznych wybudowano kaplice. Były one fundowane przez bogatych mieszczan, bractwa religijne oraz cechy. Już u schyłku XIV wieku planowano wybudowanie dwóch wież. Około 1400 r. rozpoczęto wznoszenie pierwszej z nich, południowej i tylko tę jedną zrealizowano w pełni. Obecnie jest ona najwyższą na Śląsku (ok. 101,5 m) i drugą co do wysokości w Polsce, po wieży kościoła na Jasnej Górze w Częstochowie. W kronikach jako budowniczy tej wieży wymieniany jest murarz i kamieniarz Peter Zehin. W czasie wojny trzydziestoletniej kościół został oddany w ręce Towarzystwa Jezusowego. W 1659 r. papież nakazał biskupowi, aby rozstrzygnął w sporze pomiędzy wrocławskimi klaryskami i jezuitami na rzecz tych ostatnich. Ostatecznie sprawę zakończono w 1660 r., kiedy to prawa patronackie do kościoła parafialnego przeszły na jezuitów za sumę 6600 guldenów. Po przejęciu parafii wybudowali oni gmach kolegium jezuickiego (1667 r.), szkołę oraz konwikt (internat). Przez 113 lat rektor kolegium jezuickiego był zarazem proboszczem kościoła pw. św. Stanisława i św. Wacława.