Na początku chciałbym przeprosić wszystkich, którzy parają
się tym zajęciem. Dokonuję pewnej uzurpacji tego słowa dla określenia
ludzi, którzy nie umiejąc lub nie chcąc wykorzystać swojego rozumu,
dającego perspektywę realizmu, obiecują iluzoryczne sukcesy tam,
gdzie ich nie ma. Nie kryję, że ta refleksja nie została zainspirowana
wielką literaturą czy pozycjami mistrzów duchowości, acz przyjdzie
nam nawiązać do zeszłotygodniowej pozycji Brandysa. To jednak za
chwilę. Jest w naszym regionie tygodnik Pogranicze. Przed laty organ
jedynie słusznej opcji, którego ówczesny naczelny, jak pamiętam,
serwował na pierwszej stronie pochwały erotycznych ekscesów w pokojach
biurowych. Ostatnio rozległo się, że tygodnik zmienił właściciela
i jest prawicowy. Od pewnego czasu już to niewiele mi mówi, ale tak
się złożyło, że trafia na redakcyjne półki. I oto znowu na pierwszej
stronie artykuł - wywiad Jak nas widzą tak nas piszą. Jeden z panów
wiceprezydentów ubolewa nad złym obrazem miasta, które to zło miało
zacząć się odmową wojewódzkiego finału Owsiakowej imprezy w minionym
roku. Potem podaje inne powody, które są kalaniem własnego gniazda,
bo mówi o nepotyzmie Radnych (zdaje się słuszne). Wreszcie przychodzi
czas na receptę uzdrowienia. Jest tych pomysłów kilka, ale dominantą
jest powrót do niespełnionych "promocji" zeszłorocznych. Pan Owsiak,
a jakże, obraził się i nie chciał w tym roku Przemyśla. Na szczęście
miasto ma pana Onyszkiewicza, który w imieniu niektórych pewnie rajców
udał się do Canossy i wyżebrał zgodę. Zatem nic, tylko czekać na
dni po siódmym stycznia i wielki boom popularności miasta. Nie oprę
się pokusie, aby zacytować ten przepełniony dumą fragment wywiadu: "
Dodatkowo poczyniliśmy pewne starania o to, by podkarpacki finał
Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy odbył się w Przemyślu. Chcemy
w ten sposób poprawić wizerunek Przemyśla w Polsce. Początkowo pan
Owsiak nie był przekonany do naszej propozycji, ale dzięki pomocy
posła Onyszkiewicza jest już prawie pewne, że ten finał będzie u
nas".
Już widzę jak radość wiceprezydenta dzieli przemyskie
Radio Hot, jak dawny naczelny Pogranicza pieje z zachwytu na falach
radia Rzeszów.
To co w tamtym roku nie udało się w Przemyślu zrealizowali
rządcy Nysy. I oto, co czytam w czasopiśmie mało znanym NTO: "Ósmy
finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy zakończył się w Nysie
skandalem. (...) Nyski Dom Kultury został zanieczyszczony, młodzież
była pijana, paliła marihuanę, wymiotowała, w budynku walały się
butelki po wódce, skopano buciorami ścianę. Nie możemy tego firmować"
- powiedział burmistrz miasta radiu i telewizji. Dlatego w tym roku
pod patronatem miasta odbędzie się zbiórka pod hasłem Nyska Orkiestra
Wielkich Serc.
O co zatem chodzi. O promocję czy szukanie popularności.
Brandys pisał: "Można też przeprowadzić rachunek sumienia fałszywy
i wiedząc o swym tchórzostwie uznać się za człowieka odważnego".
Tylko, że rzeczywistość szybko koryguje taką postawę.
Zamiast zadbać o brudne ulice, o walące się domy, o uporządkowanie
skandalicznego nepotyzmu i nieuczciwości w murach magistratu się
dziejących, udajemy odwagę medialnie poprawną. Pięć minut na wizji
ogólnopolskiej pozwoli oczywiście rajcom wygłosić slogany, które
niczego nie zmienią. Poniedziałek ósmego stycznia pokaże tylko jeszcze
większy brud.
Przypomina mi się wizyta kolędowa sprzed paru lat. W
jednym z mieszkań na przemyskiej starówce trzech młodych mężczyzn
użalało się na biedę, brak pracy. Zauważyłem na półce pod telewizorem
odtwarzacz wideo i sporo kaset. Pytam - a na to skąd panowie mają
pieniądze? Ze złością odpowiedzieli - coś trzeba robić. Sytuacja
z tym amokiem promocji miasta jest podobna.
Duszpasterze Przemyśla podjęli inicjatywę, bynajmniej
nie konkurencyjną, aby dzień siódmego stycznia był w Przemyślu dniem
czynów miłosierdzia dla szpitala na Monte Cassino. Powtarzam nie
jest to złośliwa konkurencja. W przeddzień - 6 stycznia Ojciec Święty
zamknie w Rzymie Drzwi Roku Jubileuszowego. Wiele w tym Roku otrzymaliśmy
darów miłosierdzia. Ich wielkość w pełni zrozumiemy w dniu naszego
sądu. Obdarowani, pragniemy teraz obdarować innych. Tym obdarowaniem
w zamyśle inicjatorów będzie wdowi grosz dla tych, może dla nas samych,
którym w pewnym momencie życiowej drogi przyjdzie spotkać się z meandrami
cierpienia.
Pragniemy w sobotni wieczór zgromadzić się w naszych
parafialnych świątyniach na okolicznościowym nabożeństwie zakończenia
Roku Świętego. Przy okazji, tam gdzie to możliwe, małe wspólnoty
Żywego Kościoła mogłyby dać świadectwo swoich przeżyć Jubileuszu,
przygotować krótki program o tematyce jubileuszowej. Na drugi dzień
- w niedzielę - we wszystkich kościołach miasta pragniemy urządzić
kwestę na potrzeby szpitala. Sądzę, że może ta inicjatywa znajdzie
także oddźwięk w innych miastach, a nawet wioskach diecezji. Tyle
jest nazwanej po imieniu biedy. Można, w
duchu wdzięczności za otrzymane miłosierdzie, przyjść jej
z pomocą. W bożonarodzeniowym, podwójnym numerze Niedzieli na stronach
ogólnopolskich ukaże się piękny tekst Metropolity Przemyskiego pod
tytułem Rok Jubileuszowy trwa zawsze. Myśli tam zawarte mogą stać
się inspiracją do takich inicjatyw duszpasterskich. Sądzę, że księża
proboszczowie mogą o tym ogłosić w niedzielę poprzedzającą ten sobotni
wieczór łączności z Ojcem Świętym i poprosić organizatorów Owsiakowej, "
jedynie słusznej akcji", aby zaprzestali kwestować w obrębie kościołów,
a znaleźli sobie miejsce przy sklepach, restauracjach czy wieczorem
przy dyskotekach. To ich duch, żywioł. A zdarzało się w minionych
latach - sprawdzałem - że spora liczba kwestujących u drzwi świątyń
nie uczestniczyła w niedzielnej Mszy św. Prawie się nie zdarza by
organizatorzy - jak każe dobry obyczaj - poprosili proboszczów o
zgodę na kwestowanie w obrębach miejsc świętych.
Panu wiceprezydentowi dedykuję taki obrazek. Przed laty
w jednym z bieszczadzkich miasteczek pobłądziłem i znalazłem się
w wąskiej uliczce. Dostrzegłem walący się dom, na którym dumnie zawieszono
antenę satelitarną. To pewnie też był element promujący ten nadający
się do remontu dom. Sapientae satis.
Pomóż w rozwoju naszego portalu