Autorka Adwentownika podzieliła się swoim doświadczeniem przeżywania Adwentu z lat dziecięcych, które wiązało się m.in. z porannym wstawaniem na roraty. – Pamiętam procesję z lampionami i Msze św. Ale pamiętam też powrót z rorat do domu i kakao, które mama zawsze wtedy stawiała nam na stole – mówiła prelegentka, podkreślając, że po powrocie z rorat trzeba było iść do oddalonej o 800 m szkoły. I wszystko to udawało się pogodzić.
– Adwent ma w moim sercu takie szczególne miejsce, ponieważ moim rodzicom udało się zaszczepić taką totalną adwentową miłość. Jako matka też bardzo chciałam, by moje dzieci ten Adwent pokochały. Ale taki Adwent liturgiczny a nie okres sprzedażowy – mówiła p. Elżbieta.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Zanim zaczęła wydawać Adwentownik, szukała odpowiedniego kalendarza adwentowego, który by się skupiał na życiu duchowym. – Zaczęłam szukać w księgarniach, internecie. Okazało się jednak, że owszem, są różnego typu opowieści adwentowe, książeczki, opowieści bożonarodzeniowe, ale jeśli chodzi o kalendarze adwentowe, takich publikacji nie ma. A ja bardzo chciałam, by moje dzieci pokochały Adwent i nie chciałam zmarnować żadnego Adwentu przeżywanego wspólnie z nimi – podkreślała. I wtedy zrodził się pomysł Adwentownika w formie kalendarza biurkowego dla dzieci w wieku 3-11 lat, takiego kalendarza, który zawsze jest pod ręką.
Reklama
– Bardzo podkreślam, że Adwentownik to nie produkt, który damy dzieciom i mamy sprawę załatwioną. To jest produkt, który od nas, rodziców również wymaga pewnego zaangażowania. Patrząc na perspektywę rozwoju duchowego naszych dzieci widzimy, że Adwent może być tym momentem, kiedy skupiamy ich uwagę, uczymy, tworzymy tradycję. Adwent to bardzo ważny okres w roku liturgicznym i kalendarzowym, to piękny czas oczekiwania, a nie gonienia za prezentami, światełkami. W Adwentowniku chodzi o wspólne zaplanowanie Adwentu. Planujemy wakacje, ferie, urodziny, imieniny a nie do końca chcemy zaplanować Adwent. Pojawia się pytanie dlaczego? – mówiła p. Elżbieta i zaznaczyła: – Wychowując nasze dzieci w takiej Bożej perspektywie, dbamy o to, by nie wstydziły się wiary; by mogły kiedyś powiedzieć w swojej grupie rówieśniczej, że Adwent to okres w roku liturgicznym, a nie okres promocji w sklepach. To zawłaszczenie Adwentu komercyjnie jest smutne i trudne dla mnie. Mamy np. kalendarze dla psów, kotów, kalendarze z bielizną. I to wszystko nazywa się kalendarz adwentowy. Adwent stał się zatem doskonałą okazją, by upchnąć tutaj wszystko, co się da. A tymczasem trzeba zadbać o to, by dzieci dostały porcję wiedzy duchowej o Adwencie.
Obecny Adwentownik to już siódma edycja. Na początku trzeba było się zmierzyć z wybadaniem, czy rodziny rzeczywiście potrzebują czegoś takiego, co pomoże im w przeżywaniu Adwentu. Pierwsza i druga edycja były swego rodzaju testowaniem. Gdy jednak ze strony odbiorców pojawiały się pytania, czy Adwentownik ukaże się również za rok, były sygnałem, że jest to potrzebny produkt. Jego wydawanie niosło ze sobą wiele trudów, były np. sytuacje, że drukarnia nie wyrobiła się z terminem, że część nakładu była uszkodzona. Trzeba też podkreślić, że Adwentownik co roku jest przygotowywany na nowo, ponieważ Adwent rozpoczyna się z różną datą wraz z pierwszą niedzielą Adwentu.
Reklama
– Bardzo dbam o to, by nie było tzw. katolipy. Zależy mi, by katolickie produkty z misją były dopracowane w każdym szczególe – od grafiki po kreatywne podejście, tak, byśmy mogli powiedzieć, że nie mamy się czego wstydzić. Przekazywanie wiary możemy bowiem robić w sposób piękny i kreatywny – mówi Elżbieta Woźniak-Łojczuk i podkreśla, że praca z Adwentownikiem pokazuje dzieciom, że w rodzinie dzieje się coś wyjątkowego. – Wchodzimy w inny okres, inny etap. Inaczej przebiega nasz dzień, bo wieczorem coś się dzieje: czytamy, siedzimy dłużej przy kolacji, wracamy z rorat. Tę świadomość budujemy krok po kroku. Gdyby ktoś zapytał czy warto, odpowiem, że warto, bo gdy wykształcimy u dzieci postawy i zwyczaje rodzinne, to w pewnym momencie nasze dzieci pociągną nas dalej. I to jest piękny moment, gdy widzimy owoce tej naszej pracy. Bardzo ważne jest, byśmy w naszych katolickich rodzinach mieli taką Adwentową tradycję, czy to z Adwentownikiem, czy z wieńcem adwentowym, czy jakąkolwiek inną, tak żeby nasze dzieci wiedziały, gdy pójdą w świat, że w czasie Adwentu w naszej rodzinie coś wyjątkowego się działo i by to zostało w ich sercach – zachęcała p. Woźniak-Łojczuk.
Podkreślała korzyści, które płyną ze wspólnego przeżywania Adwentu: budowanie tożsamości rodziny, budowanie wspólnoty. To wspólne przeżywanie porządkuje też dzień w rodzinie, wprowadza dzieci w systematyczność. Praca z Adwentownikiem czy inną formą wspólnego przeżywania Adwentu, jest też momentem, w którym widzimy, jak dzieci postrzegają rzeczywistość. Można wówczas pewne treści wyprostować, inne wprowadzić. Przez to też tworzymy kulturę katolicką. Korzyści jest wiele.
– To, co mnie cieszy, to taka społeczność adwentownikowa, która już powstała. Gdy np. wieczorem czytam z dziećmi anegdotki, to mam w pamięci, że wiele rodzin czyta to samo. Taka świadomość, że każdego dnia pracujemy nad tym samym. To jest pewnego rodzaju porozumienie duchowe. Razem pracujemy nad tym, by nasze dzieci wzrastały w wierze, by rozwijały się duchowo, by były mocne duchem. Jest to duchowy rozwój kreatywny, bo chodzi o to, by rozwijać ducha na różne sposoby i przekazywać duchowe treści w sposób taki nienachalny, wręcz dyskretny – podkreślała autorka Adwentownika.
Ks. Adrian Gałuszka, dziękując za prelekcję, mówił: – Szukam często ludzi, których mógłbym zaprosić z prelekcją do naszej wspólnoty. Teraz zrodził się pomysł prelekcji adwentowej. I znalazłem w internecie nazwisko p. Elżbiety Woźniak-Łojczuk, która o Adwentowniku mówi w różnych miejscach Polski. Po czym okazało się, że Pani mieszka we Wrocławiu. Czasem szukamy inspiracji bardzo daleko, a tymczasem mamy ją obok siebie.
Ks. Adrian również zachęcał do tego, by Adwent stała się dla wszystkich czasem ubogaconym w nową jakość tradycji.