Proeuropejskie referendum
O Mołdawii zrobiło się głośno w październiku tego roku, kiedy w kraju ogłoszono wyniki referendum ws. eurointegracji w Mołdawii. Ostatecznie Mołdawianie - większością zaledwie 50,46 proc. - opowiedzieli się "za" wpisaniem akcesji do UE do swojej konstytucji. Warto zatem nieco bliżej poznać ten … niestety najbiedniejszy kraj Europy.
Mołdawia, jako niezależny podmiot państwowy, wyłoniła się w 1991 roku po rozpadzie Związku Radzieckiego. Jednak jej historia sięga znacznie dalej, do średniowiecznego Księstwa Mołdawskiego, które na przestrzeni wieków znajdowało się pod wpływem różnych imperiów – od osmańskiego po rosyjskie. To tu, nad Dniestrem kończyła się kiedyś I Rzeczpospolita. Z tamtych czasów pozostały twierdze obronne, np. w Sorokach i Benderach, a także nieliczne kościoły, np. w Raszkowie. Z kolei świadectwem chrześcijańskiego, głównie prawosławnego, charakteru tych ziem, są przydrożne kapliczki z ikonami krzyża. W XX wieku, po okresie rumuńskiej administracji, Mołdawia stała się częścią ZSRR, co wpłynęło na jej obecną strukturę demograficzną, językową i kulturową.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Po uzyskaniu niepodległości w 1991 roku, Mołdawia utrzymała silne więzi z Rosją, głównie ze względu na zależności gospodarcze i znaczną mniejszość rosyjskojęzyczną. W końcu jest to państwo, w którym dwujęzyczność jest rzeczą naturalną. Prawie każdy swobodnie przechodzi z języka rumuńskiego (oficjalnego w kraju) na język rosyjski, który jest nawet częściej słyszalny niż rumuński. Partie prorosyjskie, takie jak Partia Socjalistów Republiki Mołdawii, często zdobywały znaczące poparcie, obiecując zacieśnienie relacji z Moskwą oraz korzyści ekonomiczne wynikające z bliższej współpracy. Rosja, poprzez instrumenty ekonomiczne i polityczne, takie jak dostawy gazu, również starała się utrzymać wpływy w regionie. Za dogmat uchodziła dominacja Rosyjskiej Cerkwii Prawosławnej, brak sprawnej armii czy wreszcie obowiązująca od 1994 r. konstytucyjna neutralność. Nie do pomyślenia wydawało się też – z obawy przed reakcją Moskwy – podjęcie jakichkolwiek stanowczych kroków wobec separatystycznego Naddniestrza, będącego de facto rosyjskim protektoratem.
Gazowy przełom
Z drugiej strony, od lat 2000-nych rośnie w Mołdawii ruch proeuropejski, który zyskuje coraz większe poparcie, zwłaszcza wśród młodszych i lepiej wykształconych obywateli. Integracja z Unią Europejską jest postrzegana jako droga do modernizacji, demokracji oraz stabilizacji gospodarczej. Jednak proces ten był skomplikowany i napotykał na liczne przeszkody, zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Dopiero rosyjska inwazja na Ukrainę doprowadziła do rewolucji w myśleniu mołdawskiej klasy politycznej.
Latem 2022 r. Mołdawia, która wcześniej musiała wysłuchiwać gróźb Gazpromu, iż odetnie jej dostawy, po raz pierwszy zaczęła na szeroką skalę kupować gaz na giełdzie od dostawców europejskich i gromadzić jego zapasy w podziemnych magazynach na Ukrainie i w Rumunii. Niestety, ta radykalna zmiana wstrząsnęła mołdawską gospodarką: gwałtowanie wzrosła inflacja i ceny importowanych surowców. Nastąpił również radykalny spadek tempa wzrostu PKB. W 2022 r. średnia inflacja wyniosła 21,9%, z kolei poziom produkcji przemysłowej zmniejszył się o 0,7%, natomiast produkcji rolnej o 2,5%.
Kolejnym efektem był dodatkowy wzrost tempa emigracji. Prawie 80 % Mołdawian posiada także obywatelstwo rumuńskie i myśli o wyjeździe.
Reklama
Ten marazm widoczny jest na ulicach stolicy kraju, Kiszyniowa. Życzliwi porównują Kiszyniów do Rzymu leżącego również na siedmiu wzgórzach, a malkontenci — nawet lokalni — mówią, że Kiszyniów —to Rzym, w którym nic nie ma. Po części mają rację. Miasto zostało przebudowane na modłę radziecką…z jedną główną trasą, tj. Bulwarami Stefana Wielkiego i Świętego, przy których mieszczą się budynki użyteczności publicznej. Dzięki uruchomieniu tanich linii lotniczych z Warszawy, na ulicach Kiszyniowa widać pierwociny ruchu turystycznego. Polacy coraz częściej eksplorują ten najbiedniejszy kraj Europy i są nielicznymi, nierosyjskojęzycznymi turystami.
Równolegle daje się zauważyć rosnącą asertywność mołdawskich władz, które coraz mniej boją się występować w obronie swoich interesów przeciwko Rosji i pozwalają sobie na gesty, które wcześniej byłyby nie do pomyślenia. Jeszcze w lutym 2023 r. prezydent Maia Sandu oficjalnie oskarżyła Moskwę o działania mające na celu obalenie rządu w Kiszyniowie.
Gestem uderzającym w Rosję jest też rozpoczęcie procesu wystąpienia Mołdawii ze Wspólnoty Niepodległych Państw i ostatnie październikowe referendum w sprawie wpisania do konstytucji akcesji do UE.
Co na to Cerkiew?
Reklama
Dotychczasowe uzależnienie Mołdawii od Rosji maleje jednak nie tylko za sprawą świadomych działań Kiszyniowa, ale także za sprawą działań na polu religijnym. W sporze o wybór drogi dalszego rozwoju kraju wypowiedział się metropolita Kiszyniowa i całej Mołdawii, Włodzimierz (Kantarian). Jako głowa Mołdawskiego Kościoła Prawosławnego, pozostającego w jurysdykcji Patriarchatu Moskiewskiego, w liście do patriarchy moskiewskiego i całej Rusi Cyryla z 5 września 2023 r. zauważył, że naród mołdawski ma korzenie łacińskie i w sposób oczywisty stara się zbliżyć i pozostać w tej przestrzeni cywilizacyjnej, nie zdradzając przy tym prawosławia. Chce mieć dobre stosunki z narodami greckim, rumuńskim, bułgarskim, serbskim i innymi, z którymi wiążą go wspólne przekonania religijne i nie może to być podstawą do jakiegokolwiek mieszania się w sprawy wewnętrzne Mołdawian lub do "zarządzania" ich dążeniami. Zarzucił również władzom rosyjskim – świeckim – traktowanie Mołdawian jako narodu peryferyjnego i bez własnego kręgosłupa, pozbawionego prawa podejmowania takich decyzji, które uważa za potrzebne dla swego dobra i rozkwitu.
"W tej sytuacji pytamy Waszą Świątobliwość, co mamy zrobić, aby uniknąć spadnięcia w przepaść, która otworzyła się w następstwie rosyjskiego wtargnięcia na Ukrainę (…)” – zapytał retorycznie metropolita Włodzimierz.
Choć trudno uznać to zjawisko za masowe, symptomatyczny jest także wyraźny wzrost przypadków, gdy duchowni mołdawskiej gałęzi Cerkwi rosyjskiej decydują się na przejście do mniejszej Metropolii Besarabskiej, podlegającej patriarchatowi bukareszteńskiemu. 31 sierpnia 2023 r. na obchody 100-lecia eparchii bieleckiej (w środkowej Mołdawii) przybyła – nie pytając o zgodę ani nie powiadamiając o tym wcześniej metropolity kiszyniowskiego – 6-osobowa delegacja biskupów rumuńskich. Jeszcze dwa lata temu trudno byłoby wyobrazić sobie taką sytuację, a dziś odbywa się to przy otwartym poparciu patriarchy rumuńskiego oraz rządów Rumunii i Mołdawii, a zarazem niemocy PKM.
Katolicy w Mołdawii
Reklama
Wprawdzie istnieje przekaz o działalności św. Andrzeja Apostoła na terenie dzisiejszej Mołdawii, ale chrześcijaństwo tradycji prawosławnej zaczęło tu przenikać dopiero od XI-XII w. Zaś Kościół katolicki zawitał na te ziemie w XIII w. Swe misje prowadzili tu franciszkanie i dominikanie. Szacuje się, że na 3 miliony mieszkańców Republiki Mołdawii katolików jest ok. 20 tys. Jest to wspólnota aktywna i w dużej mierze pokrywa się ze społecznością polską. W czasach ZSRR Kościół był prześladowany, a świątynie pozamieniano na magazyny. Kościół zaczął odradzać się pod koniec lat 80. XX w. W największej, kiszyniowskiej diecezji jest obecnie 20 parafii i 26 księży. Diecezję kiszyniowską, a wcześniej administraturę apostolską w Mołdawii ustanowił 28 października 1993 r. papież Jan Paweł II. Na jej pierwszego administratora, a od 2001 r. biskupa diecezjalnego powołał 32-letniego wówczas kapłana z rumuńskiej diecezji Jassy – Antona Coşę. Wierni mówią po rumuńsku, rosyjsku, polsku, ukraińsku, więc parafie dostosowują się do swoich wiernych, aby każdy czuł się w kościele jak w domu. Bywa, że poszczególne części jednej Mszy są odprawiane w różnych językach. Kościół katolicki, podobnie jak całe społeczeństwo, od pierwszych dni organizował aktywne działania na rzecz wsparcia licznych uchodźców z Ukrainy. Nic więc dziwnego, że wśród wiernych słychać poparcie dla proeuropejskich dążeń rodowitych Mołdawian.
Quo vadis Moldova?
Eksperci zgadzają się, że przyszłość Mołdawii jest niepewna i zależy od wielu czynników. Analitycy wskazują na konieczność reform wewnętrznych, które pozwolą na stabilizację gospodarczą i polityczną. Przykładowo, instytucje takie jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy podkreślają potrzebę walki z korupcją i poprawy efektywności administracji publicznej. Ekonomista Valeriu Prohnitchi zauważa, że "długofalowa stabilność Mołdawii zależy od umiejętności balansowania między wschodem a zachodem, jednocześnie rozwijając własną niezależną politykę gospodarczą". Jednym z czynników determinujących dalszy rozwój Mołdawii jest wynik trwającej wojny rosyjsko-ukraińskiej. Bo od tego zależy nie tylko nabierający dynamiki proces integracji europejskiej (Mołdawia uzyskała status kandydata do Unii w czerwcu 2022 r.), ale nawet fizyczne istnienie ich państwa. Załamanie się mołdawskiej gospodarki fatalnie wpłynęłoby również na sytuację ukraińskich uchodźców, dla których państwo to jest miejscem docelowym lub bezpieczną „przystanią” w dalszej drodze na Zachód.
Mołdawia jest w podobnej sytuacji jak republiki zakaukaskie. Słaba Rosja pozwala Armenii wydobyć się spod dominacji „ruskiego miru”, i spojrzenia w kierunku UE. Niestety, Hayastan płaci za to ogromną cenę konfliktem zbrojnym i kryzysem gospodarczym. Mołdawia, tak jak Armenia stoi na rozdrożu. Wybór między prorosyjskim a proeuropejskim kierunkiem będzie kluczowy dla przyszłości kraju. Decydujące będzie zrozumienie i rozwiązanie wewnętrznych podziałów oraz umiejętne zarządzanie relacjami zewnętrznymi. Niezwykle istotnym stanie się także uniknięcie polskich błędów związanych z nieprzemyślaną prywatyzacją. Czy Mołdawia odnajdzie swoją drogę w tej złożonej rzeczywistości? Czas pokaże.