Poniżej fragment książki „Król Olch”. CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!: ksiegarnia.niedziela.pl.
Fragment książki „Król Olch” autorstwa dr Magdaleny Ogórek
Generał Reiner Stahel, szkolny kolega salwatorianina Pankracego Pfeiffera, po sprawdzeniu się na powierzonych mu stanowiskach dowódczych w Rzymie i Wilnie, 27 lipca 1944 roku został wyznaczony na komendanta wojskowego okupowanej Warszawy. Specjalnie nie był zachwycony tym żołnierskim przydziałem, ale służba nie drużba, obowiązki należy wykonywać sumiennie, niezależnie od tego, gdzie rzuci wojenny los. Hosenfelda polubił od razu – podobał mu się ten obowiązkowy oficer zawsze wyprostowany jak struna. Do tego oczytany i elegancki w obyciu. Stahel uznał, że kapitan idealnie nadaje się, by powierzyć mu misję o znaczeniu politycznym. Miał odbyć rozmowę z sufraganem warszawskim, arcybiskupem Antonim Szlagowskim, by ten wpłynął na powstańców celem nakłonienia ich do kapitulacji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Arcybiskup Szlagowski był niezwykłym człowiekiem. Ów odważny hierarcha wiele razy interweniował u Ludwiga Fischera, gubernatora dystryktu warszawskiego – w sprzeciwie wobec publicznych egzekucji na Polakach.
Reklama
Potrafił nakłonić Niemców, by wydali zgodę na wywiezienie z Warszawy dużej liczby sakraliów, ksiąg i księgozbiorów seminaryjnych. Z początkiem września do Milanówka (gdzie arcybiskup przebywał podczas powstania) przywieziono kasetkę z sercem Fryderyka Chopina – narodową relikwię ukrytą w kościele Świętego Krzyża. Szlagowski strzegł jej jak oka w głowie.
Duchowny po zastanowieniu wyraził zgodę na rozmowę z Hosenfeldem – na miejsce spotkania wybrano hotel Bristol przy Krakowskim Przedmieściu. Misji kapitana odmówił kategorycznie, ale rozmawiali bardzo uprzejmie. Szlagowskiego zdziwił niepomiernie człowiek w mundurze wroga noszący się z kulturą i klasą, do tego z szacunkiem traktujący ludzi Kościoła. Sam Hosenfeld cieszył się z tego spotkania.
* * *
2 października 1944 roku upadło Powstanie Warszawskie.
17 listopada w zrujnowanej kamienicy przy alei Niepodległości Hosenfeld natknął się na ukrywającego się tam polskiego kompozytora żydowskiego pochodzenia, Władysława Szpilmana. Aż do wycofania się Niemców z Warszawy udzielał mu wszelkiej pomocy: karmił, oddał wełniany płaszcz, przemycał gazety. Gdyby nie Wilm Hosenfeld, Władysław Szpilman nie przeżyłby wojny.
Wcześniej, z końcem powstania, kapitan przechadzał się po resztkach tego, co zostało z warszawskich kościołów. Wśród ruin z bólem serca zbierał komunikanty rozrzucone w brudzie i pyle. Pewnego dnia trafił do kościoła Świętego Krzyża – tam ze zdumieniem odkrył blisko metrowej wysokości złotą monstrancję.
„Jak się tu uchowała? Kościół zniszczony, a ona stała, wciąż święta”
Wokół walały się zabrudzone ornaty, kielichy i utensylia mszalne. Hosenfeld zebrał wszystkie świętości i osobiście zawiózł je do biskupa Szlagowskiego – w ten sposób spotkali się jeszcze raz.
Reklama
Po powrocie do kwatery z pietyzmem naszkicował monstrancję – rysunek zachował się w domu Jorinde Krejci.
Arcybiskup Szlagowski nigdy nie zapomniał Niemca, który z wilgotnymi oczyma oddał mu Ciało Chrystusa wyzbierane z gruzów.
Mimo poszukiwań nigdy nie odnaleziono monstrancji, którą ocalił Wilm Hosenfeld. Wiedza o niej przechowywana przez ordynariat polowy w Warszawie blakła, zatarła się z biegiem lat.
Generał Reiner Stahel został skazany na 25 lat więzienia za zbrodnie wojenne (w 1951 roku). Zmarł w sowieckiej niewoli, w obozie dla jeńców na północ od Moskwy.
Po wojnie okazało się, że w kościele Świętego Krzyża bombardowania przetrwał jeden jedyny filar – ten, w którym pierwotnie zamurowano serce Chopina.
15 października 1945 roku serce najwybitniejszego polskiego kompozytora powróciło na swoje miejsce.