Ksiądz kustosz wygłosił homilię, w której podzielił się świadectwem skuteczności wstawiennictwa św. Jadwigi. Zauważył też, że wraz z wiekiem i pełnionymi funkcjami zmieniało się jego spojrzenie na życie świętej.
– Z różnych perspektyw mojego życia wciąż na nowo odkrywałem to, co ta wspaniała kobieta wniosła i nieustannie wnosi w życie Kościoła – mówił ks. Filas, zaznaczając, że dzisiaj jako kustosz i proboszcz wciąż patrzy ze zdumieniem, jak święta księżna na nowo pokazuje, jak dobrze przeżyć życie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Przypomniał, że po śmierci swojego męża w 1238 r. Jadwiga zamieszkała na stałe w Trzebnicy. Nie wiemy dokładnie, w którym miejscu przebywała, ponieważ w momencie sekularyzacji klasztoru w 1810 r. jej domek-cela został zburzony. Pozostał jednak duch jej obecności.
Reklama
– To taki wspaniały, wciąż na nowo odkrywany, nie dający się do końca opisać ludzkimi słowami pejzaż świętości – mówił ksiądz kustosz i wskazywał na dekorację w kościele: – Wystarczy popatrzeć na ten obraz i relikwie umieszczone jakby w środku serca, mówiące o tym, że ta kobieta miała takie serce, które rozdawała ubogim. I każdy, kto się z nią spotkał, mógł coś otrzymać. Skąd brała siły? – pytał ksiądz kustosz i tłumaczył, że przepięknie zostało to opisane przez dwie siostry, które ukryły się w zakamarkach świątyni, ponieważ były ciekawe, co Jadwiga samotnie robi nocą w zimnej i ciemnej świątyni. Zobaczyły Jadwigę klęczącą przed krzyżem i rękę Chrystusa odrywającą się od krzyża. Usłyszały również słowa: „Twoje modlitwy zostały wysłuchane”.
– Nic więcej nie wiemy. Nie wiemy, jak długo się modliła, nie wiemy, o co prosiła, ale wiemy, że była w bliskim kontakcie z naszym Zbawicielem. I jestem przekonany, że dzięki tej obecności Chrystusa w jej życiu, mogła pokonywać każdą przeszkodę, bo wierzyła, że na tej drodze nie jest sama – podkreślał kapłan.
Zaznaczył, że do trzebnickiego sanktuarium jest kierowanych coraz więcej próśb o relikwie świętej. Przychodzą one z różnych krajów, zwłaszcza z Brazylii, ale i Kostaryki, Meksyku. Przełożeni diecezji wysyłają przedstawicieli, by osobiście odebrali relikwie, chcą też budować sanktuaria ku czci św. Jadwigi.
– Dlaczego oni to robią? Przecież pomiędzy czasami, w których żyła św. Jadwiga a współczesnością są wieki. Pomiędzy Trzebnicą a tymi krajami są kilometry – pytał ks. Filas i podzielił się świadectwem, w którym odpowiedzi udzieliła mu jedna ze świeckich wolontariuszek z Kostaryki. Spontanicznie sercem odpowiedziała, że ci ludzie bardzo kochają św. Jadwigę. Ona niejako bierze ich za rękę i prowadzi do Boga. Widać to na filmach z wprowadzenia tam relikwii świętej.
Reklama
Innym świadectwem był list otrzymany drogą internetową od jednego z biskupów w Chinach. – Bardzo wymowny, głęboki i dający do myślenia. Opisał on trudne chwile Kościoła prześladowanego w tym kraju. Sam był w wiezieniu i nie była to tylko krótka chwila. W więzieniu dowiedział się, że jest chory na raka. Tam podczas tej choroby, nadprzyrodzonym zrządzeniem, wpadło mu w ręce „Życie św. Jadwigi”. W liście napisał: „Byłem zachwycony! To wspaniała kobieta. Ona teraz bardzo jest nam potrzebna w Chinach” – opowiadał ksiądz kustosz i zaznaczył, że biskup poprosił o relikwie św. Jadwigi; poprosił jednak, by je wysłać do Wietnamu pod wskazany adres, do Chin bowiem by nie doszły. Obiecał też wybudować sanktuarium ku jej czci, jeśli Pan Bóg na to pozwoli.
Ks. Filas nawiązał do ostatniego świadectwa z Trzebnicy. Do parafii zgłosiła się kobieta, która zaproponowała, że namaluje dwa obrazy – jeden św. Jadwigi a drugi jej męża Henryka Brodatego. Są to reprodukcje wypłowiałych obrazów z przedsionka kościoła. Zrobiła to w podziękowaniu za wstawiennictwo św. Jadwigi, dzięki któremu dokonał się cud w jej rodzinie.
Ksiądz Filas podzielił się też osobistym świadectwem. Pewnego październikowego dnia, po zakończonej spowiedzi, gdy jeszcze został w konfesjonale przy grobowcu św. Jadwigi, rozmawiał ze świętą.
– Mówiłem jej: „Daleko mi do Twojej świętości. Ja wiem, że aby Chrystus pobłogosławił z krzyża, trzeba Mu bezgranicznie zaufać. Ale proszę Cię, daj mi jakiś znak, że idę dobrą drogą”. Chodziło wtedy o jedną trudną sytuację. Podniosłem głowę, z mojego konfesjonału widać kulę ziemską nad amboną, na której stoi Chrystus. I promienie słońca w przepiękny sposób oświetliły twarz i rękę Chrystusa. I wtedy zobaczyłem taki uśmiech Pana Boga, który ona wyprosiła. Taka malutka rzecz – dzielił się ksiądz kustosz i zachęcał: – Nie martwcie się, popatrzcie w stronę, gdzie mamy obraz i jej relikwie w takiej pięknej scenerii. Podczas tej Eucharystii poproście ją o to wszystko, co leży wam na sercu. A zobaczycie – może nie zaraz, ale w odpowiedniej dla was chwili – że ona wyprosi wam to, co potrzebne.
Reklama
Ksiądz kustosz, nawiązując do książki „14 spotkań ze św. Jadwigą”, podkreślił, że do św. Jadwigi przychodzi się jak do patronki, która potrafi zaradzić wszelkim troskom i zmartwieniom. „Przychodzi się z problemem a wychodzi z poczuciem jego rozwiązania. Przychodzi się ze łzami a wychodzi z uśmiechem nadziei. Ona po protu taka jest!”
– Od dzisiaj pozostanie z wami na zawsze po to, by wam pomagać dobrze przeżyć życie. By w tym życiu odnaleźć to, co najważniejsze; po to, by kiedyś wspólnie spotkać się w niebie – mówił ks. Filas.
Na koniec Eucharystii przedstawiciele parafian złożyli podziękowanie za relikwie świętej. Zwracając się do proboszcza ks. Andrzeja Nicałka, podziękowali za jego troskę o to, by parafia miała jak najwięcej przyjaciół w niebie.