Ksiądz biskup przewodniczył Mszy św. w parafii św. Ojca Pio z Petrelciny we Wrocławiu, gdzie odbył się I Dzień Skupienia dla Grup Modlitwy Ojca Pio archidiecezji wrocławskiej. W modlitewnym spotkaniu wzięli udział członkowie grup z 11 parafii wraz ze swoimi duszpasterzami.
Dzień skupienia rozpoczął się od konferencji o. Roberta Krawca, krajowego duszpasterza Grup Modlitwy Ojca Pio, nt. pobożności maryjnej w życiu i posłudze świętego. – Wielcy święci byli maryjni. Popatrzmy na o. Maksymiliana Kolbego, Ojca Pio. Niech dla nas Matka Boża też będzie taką podporą i zachętą do czynienia dobra – mówił o. Krawiec.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Punktem kulminacyjnym spotkania była Eucharystia. Na początku słowo do zebranych skierował ks. Piotr Janusz, proboszcz parafii, diecezjalny duszpasterz Grup Modlitwy Ojca Pio. Przywitał wszystkie grupy modlitewne przybyłe na spotkanie. Były to grupy z parafii: św. Ojca Pio we Wrocławiu- Partynicach; św. Maksymiliana Kolbego we Wrocławiu; św. Karola Boromeusza we Wrocławiu; Wniebowstąpienia Pana Jezusa w Jaszkotlu; św. Augustyna we Wrocławiu; Najświętszej Maryi Panny Królowej Pokoju we Wrocławiu-Popowicach; Ducha Świętego we Wrocławiu; Miłosierdzia Bożego we Wrocławiu-Gądowie; Królowej Polski we Wrocławiu-Jerzmanowie; Najświętszego Serca Pana Jezusa we Wrocławiu; Opatrzności Bożej we Wrocławiu-Nowym Dworze.
Reklama
W homilii bp Kiciński zauważył, że czas przygotowania do uroczystości Wszystkich Świętych skłania nas do głębszych refleksji nad naszym życiem, powołaniem i przemijaniem. Dlatego uroczystość Wszystkich Świętych przypomina nam, że żyjemy tu, na ziemi, ale ojczyzną naszą jest niebo.
Podkreślił, że zbawienie dokonuje się we wspólnocie Kościoła. – A Kościół jest naszym domem i naszą rodziną. Ojciec Pio tworzył dom i rodzinę: naturalną, zakonną, ale i wspólnotę Kościoła. W rodzinie każdy człowiek ma swoje miejsce, ale i swoje zadanie. Rodzina jest miejscem uświęcenia człowieka. I to, co jest bardzo istotne – w rodzinie człowiek czuje się potrzebny i kochany – zauważył ksiądz biskup. Zaznaczył, że pięknie to koresponduje z czytaniem z Listu do Efezjan. „I On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego”. (Ef 4, 11-13a).
– Każde powołanie jest darem dla wspólnoty i Kościoła. Każdy człowiek otrzymuje od Boga łaskę powołania. Mocą sakramentu chrztu świętego zostajemy powołani do świętości i realizujemy to powołanie w określonym stanie. Czy to w małżeństwie, rodzinie, kapłaństwie, życiu zakonnym, czy nawet w powołaniu do życia w samotności. Od nas zależy, jak my to powołanie wypełnimy – mówił biskup Jacek.
Zauważył, że każdy z nas zna osoby, które utraciły łaskę powołania, nie tylko do kapłaństwa ale i małżeństwa. Znamy tych, którzy po ludzku zmarnowali powołanie.
Reklama
– A Bóg powołując człowieka, niezależnie do jakiego stanu, zawsze powołuje go do świętości. I powołując człowieka, wyposaża go we wszystko to, co jest niezbędne, aby został święty, aby był szczęśliwy. Mam takie powiedzenie, że jeśli Pan Bóg kogoś do czegoś powołuje, to sam go na drogę pakuje. Jeśli mnie powołał do kapłaństwa i posługi misyjnej, to wyposażył mnie we wszystko, abym wypełnił to zadanie – dzielił się bp Kiciński.
Zauważył, że jednak od nas zależy, czy my z tego Bożego wyposażenia skorzystamy, bo Bóg daje nam też wolność. Mamy obok siebie wielu zawiedzionych i sfrustrowanych ludzi, którzy przeżywają różne trudne sytuacje. Dzieje się tak, ponieważ człowiek przestał słuchać Boga i drugiego człowieka. Ksiądz biskup podał przykład Narodu Wybranego, powołanego i wyposażonego, który jednakże już po wyjściu z niewoli zaczął szemrać. Mógł dojść do Ziemi Obiecanej w 40 dni, a zajęło mu to 40 lat, ponieważ przestał słuchać Boga.
– Dzisiaj w Ewangelii słyszymy słowa Jezusa: „Jeśli się nie nawrócicie, to zginiecie”. A nawrócenie to powrót do źródła, do miłości Bożej. Nawrócenie przyczynia się do odnowy. Dzisiaj Jezus daje nam przykład, jak przynieść owoc obfity – mówił biskup Jacek, nawiązując do perykopy ewangelicznej o figowcu nie przynoszącym owocu. Zaznaczył, że Jezus trzy lata głosił Dobrą Nowinę, trzy lata przychodził do swoich i nie znalazł owocu.
– Jak przynieść owoc obfity? Tego nas uczy św. Ojciec Pio, który został przez Boga powołany, wyposażony w to, co niezbędne, posłany. I owocował miłością. Patrząc na jego życie, można powiedzieć, że to, do czego doszedł, po ludzku nie miało prawa zaistnieć – mówił kaznodzieja.
Przypomniał, że Ojciec Pio pochodził z bardzo ubogiej rodziny. Gdy miał 15 lat wstąpił do zakonu.
Reklama
– Ten młody chłopak od dzieciństwa był zakochany we wspólnocie Kościoła, choć doświadczał tam wiele trudów i i cierpienia. Później doszła ciężka choroba, I wojna światowa. Powinien być pierwszym, który miał prawo narzekać. A potem doszły stygmaty, różne osądzenia i walka ze złymi duchami. Szatan mocno go nienawidził. Jaka tam musiała być wielka miłość do Jezusa Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego – mówił bp Kiciński i dodał: – Ojciec Pio chciał po prostu zostać świętym. Nie miał prywatnego życia. Jego życie było życiem Kościoła. I wypełniał swoje posłannictwo.
Na zakończenie biskup Jacek poprosił zebranych, aby na następny dzień skupienia każdy przyprowadził ze sobą jedną osobę.
– Długo szukałam swojego miejsca we wspólnocie Kościoła. I znalazłam je właśnie w grupie modlitwy Ojca Pio, choć też długo się przed tym broniłam. Ojciec Pio sam mnie jednak tutaj przyprowadził i wierzę, że wspiera mnie we wszystkim, co robię. Jest mi szczególnie bliskim świętym, takim opiekującym się. Bardzo czuję to jego wstawiennictwo – mówi Anna z parafii św. Ojca Pio z Pietrelciny we Wrocławiu.