Ewangelia (Mk 10, 17 – 30)
Gdy Jezus wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?» Jezus mu rzekł: «Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę». On Mu rzekł: «Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości». 21 Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: «Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!» 22 Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał wokoło i rzekł do swoich uczniów: «Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego». Uczniowie zdumieli się na Jego słowa, lecz Jezus powtórnie rzekł im: «Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego. 25 Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego». 26 A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: «Któż więc może się zbawić?» 27 Jezus spojrzał na nich i rzekł: «U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe».
Drodzy!
Reklama
1. „Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?” – pyta Jezusa pewien człowiek. W encyklice Veritatis splendor Jan Paweł II zauważa, że młodzieniec pyta nie o kwestie szczegółowe, ale o to, jak osiągnąć pełny sens życia. Kiedy jednak zostaje mu objawione, że sensem jego życia jest sam Chrystus („Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim […]. Potem przyjdź i chodź za Mną!»), nie umie podjąć właściwej decyzji. Rzeczy materialne zaślepiły go.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Sensem życia nie są rzeczy, ale osoby, dobre spotkania, piękne przyjaźnie, miłość, którą ktoś nas obdarzy lub my obdarzamy jego (ją). Można wypełnić swoje życie rzeczami, lecz nie one dają życiu sens. Nie przez nie smakuje się piękno życia. Nie rozbudzają one pragnienia, nie rozwijają życia. Rzeczy raczej ciążą, zniewalają, odbierają wolność. Kto je posiada zamieniają w stróża, nie pana. Przyjaźń czy miłość nadają z kolei życiu sens. Chrystus jest źródłem wszelkiego sensu.
Bogaty młodzieniec przybiegł do Jezusa i upadł przed Nim na kolana. W jego zachowaniu było dużo teatralności, jakby chciał zwrócić na siebie uwagę innych. Chciał być zauważony. Nie wystarczało mu, że posiadał wiele, że był bogaty. Chciał też być dostrzeżony i podziwiany przez otoczenie. Z zachowania wynika, że darzy Jezusa szacunkiem, wszak mówi: „Nauczycielu dobry”, prosząc, by powiedział mu, co winien czynić, by osiągnąć życie wieczne. W tym życiu pozornie miał już wszystko, brakowało mu jeszcze tego ostatniego, czyli życia wiecznego. Chciał skompletować wszystkie bogactwa – na ziemi i w niebie.
Uderza jego wielkie pragnienie posiadania. Sądzi, że piękno i wielkość jest w „braniu”, „posiadaniu”, nie zaś w rezygnacji, uwalnianiu się od rzeczy. Kiedy Jezus radzi mu, by sprzedał wszystko, co posiada, młodzieniec przestał Go słucha. Odtąd Jezus nie był już dla niego „dobrym Nauczycielem”. Odszedł. Bywa, że uważamy kogoś za dobrego, jeśli mówi nam to, co chcemy usłyszeć, ale kiedy mówi lub radzi coś innego, co nie jest po naszej myśli, oddalamy się. Przestajemy uważać go za osobę nam życzliwą. Tak zachował się bezimienny młodzieniec.
Stanął przed Jezusem, by się pochwalić tym, kim już jest i co już zrobił. Czy jego pytanie o życie wieczne było autentyczne? Trudno ocenić. Oczekiwał słów uznania za to, co już robi, nie zaś zachęty, by robić coś więcej. Oczekiwał na pochwałę, wyrazy uznania przed innymi.
Reklama
2. Bogaty młodzieniec nie ma imienia. Ewangelista mówi jedynie, że „pewien człowiek”. To ważna informacja. Jego imię zostało skradzione, przygniecione przez materialne bogactwo. Do momentu spotkania się z Jezusem nie chwalił się tym kim jest, lecz tym, co posiada. Jego imieniem były pieniądze. I tak jest zawsze, kiedy człowiek pokłada ufność w materialnym bogactwie. Powoli pieniądze czy władza czynią go na swój obraz. Zmieniają jego twarz, zabierają mu duszę, więzią jego myśli i pragnienia, zniewalają jego relacje, ograniczają ich szczerość itp.
Bezimienny młodzieniec z dzisiejszej ewangelii ma jednak imię. W języku greckim brzmi ono echōn ktēmata polla, co się tłumaczy: „mający liczne posiadłości”. Taka była jego tożsamość, był człowiekiem o licznych posiadłościach. Jednym słowem jego imieniem i nazwiskiem był – „bogacz”. Miał „liczne posiadłości”, ale i tak nie był z nich zadowolony.
Posiadanie imienia jest ważne. Bez imienia nie ma życia i nie ma obecności w historii, nie ma przyjaźni ani miłości. To imię nadaje człowiekowi tożsamość. Wyznacza mu określoną misję do spełnienia, informuje otoczenie o tym, kim jest i co już zrobił. Tak np. imię Zbigniew oznacza „wyzbyty gniewu, pokojowy”, a Mojżesz – „wyjęty z wody”. W nieskończoność można przytaczać przykłady imion, które zrodziły się z misji, jakiej się człowiek podjął i wypełnił.
„Bogacz” chce wiedzieć, czy żyje dobrze, czy idzie we właściwym kierunku, czy inwestuje słusznie. Bogactwo, które już posiada, rozbudza jego pragnienia na jeszcze więcej. Chęć posiadania w nim nie gaśnie. Oczywiście, samo posiadanie nie jest niczym złym, potrzeba jednak wiedzieć, czemu służy to, co się już ma. Trzeba znać kierunek, w jakim winno podążać życie, gdyż ono jest największym bogactwem. Bogactwa mają za zadanie rozwijać samo życie, nie zaś je tłamsić.
3. Pismo mówi, że: „Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu”. Na każdego z ludzi Bóg patrzy z miłością. Słyszymy że Jezus „spojrzał” na młodzieńcza aż trzy razy. Po pierwsze spojrzał na niego z miłością. Po drugie spojrzał na niego pełen troski i po trzecie, spojrzał, by zachęcić go do dobra, do dobrych czynów, do zmiany postepowania i obrania nowej drogi życia.
Reklama
W jaki sposób ja spoglądam na drugich? Co kryje się w moim spojrzeniu? Czy jest ono spojrzeniem z miłością? A może spoglądam, by drugiego osądzić, zniewolić…, znaleźć w nim coś, co pozwoli go skrzywdzić? Jest spojrzenie na drugiego, które go podnosi, uwalnia ze zniewolenia, przebacza i oczyszcza. Ale są również spojrzenia, które zniewalają i osądzają. Jakie jest moje spojrzenie?
Wszyscy jesteśmy bogaci w coś. Ktoś obfituje w pieniądze, inny we władzę, inny jeszcze posiada szeroką wiedzę czy kulturę, pięknie mówi czy ma mnóstwo przyjaciół. Są też tacy, którzy obfitują w bogactwo cierpliwości lub mądrość słuchania innych, posiadają ogrom czasu dla innych. Są ludzie bogaci w zdrowie, milczenie czy radość. Lecz każdy rodzaj bogactwa może, i w tym nie ma wyjątku, człowieka duchowo „zaślepić”. Kusi go, że posiada go na zawsze. Jezus mówi, że tak nie jest. Młodzieńcowi radzi, bo to, co ma, „rozdał ubogim”. Zachęca go, by ze swojego bogactwa (materialnego czy duchowego) uczynił dobro wspólne.
Z tą samą zachętą zwraca się też do mnie. Zaprasza, bym dzielił się z innymi moim czasem, jeśli go posiadam, moim zdrowiem, pomagając tym, którzy je stracili, którzy cierpią lub chorują. Prosi mnie, bym pomagał moją wiedzą tym, którzy jej nie mają, ucząc ich, jak żyć pięknie i szczęśliwie.
Jezus chce, bym nie stracił niczego, co posiadam, ale to ciągle pomnażał. Będę to czynił, dzieląc się z innymi. Wyłącznie wtedy, kiedy daję, otrzymuję, wszak dobro dawane wraca do mnie zwielokrotnione. Jezus uczy, jak życie czynić bardziej bogatym, nie ubogim. Chce, bym z każdym dniem posiadał więcej, nie mniej, stąd winieniem dzielić się z innymi tym, co się posiadam, bo tylko wtedy mogę posiąść więcej. Pozornie brzmi to nieprawdopodobnie, ale jest bardzo prawdziwe.
„U Boga wszystko jest możliwe” – kończy się dzisiejsza Ewangelia. Są to cudowne słowa. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. I stąd także dla tego, kto żyje w jedności z Bogiem, którzy otwierają się na Jego łaskę, wszystko jest możliwe.
Panie, uczyń moje serce słuchającym Twych słów!
Reklama
Więcej książek, artykułów, tekstów oraz nagrania audio homilii znajdziesz na stronie internetowej ojca prof. Zdzisława Kijasa: zkijas.com
Redakcja tekstu: dr Monika Gajdecka-Majka
Homilie pochodzą z książki "U źródła Życia. Rozważania na niedziele czasu Adwentu, Bożego Narodzenia, Wielkiego Postu i Wielkanocy, Rok A,B,C", wydanej przez wydawnictwo Homo Dei.