Reklama

Niedziela Wrocławska

Między śmiechem a rechotem jest zasadnicza różnica

Niedziela wrocławska 6/2013, str. 5

[ TEMATY ]

rozmowa

Archiwum kabaretu „Elita”

Kabaret „Elita”

Kabaret „Elita”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

KRZYSZTOF KUNERT: - Artysta satyryk, radny, radiowiec… dużo tego zaangażowania. Starcza Panu czasu na sen?

JERZY SKOCZYLAS: - Na sen starcza, bo starsi ludzie mniej śpią (śmiech). Starsi trochę wcześniej chodzą spać, ale też wcześniej wstają. A kto rano wstaje, temu Pan Bóg daje. Czyli wszystko jasne... (śmiech)

- Otwarcie przyznaje się Pan do wiary, do chrześcijaństwa. Można to pogodzić z aktywnością artystyczną i społeczną?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Jak widać można. Nie chciałbym tutaj wyrastać na jakiegoś oryginała, bo na swojej drodze spotykam wielu ludzi, którzy łączą wiarę i praktyki religijne ze swoją pracą zawodową, ale nie widzę tu żadnej sprzeczności, wręcz przeciwnie, wiara bardzo pomaga, co więcej, jest doskonałym sposobem na życie.

- Nawet w dzisiejszym świecie, który spycha chrześcijaństwo na margines?

Reklama

- Wyraźnie jesteśmy marginalizowani i dlatego musimy wziąć się w garść. Nie namawiam bynajmniej do wielkich wystąpień, ale przynajmniej nie wstydźmy się, że jesteśmy chrześcijanami. Dlaczego mamy wstydzić się przeżegnać przechodząc obok kościoła, dlaczego nie można przeżegnać się przed posiłkiem, dlaczego wsiadając do samolotu czy pociągu nie zrobić znaku krzyża? Pamiętam, kiedy byłem małym chłopcem takie zachowania były nagminne. Z ukosa patrzyło się na ludzi, którzy tego nie robili. Wszystko rozpoczynało się z Bogiem - praca, podróż, posiłek. I teraz też tak może być.

- Dzisiaj chrześcijanin to świadek?

- Tak, dziś chrześcijanin jest świadkiem. Dlatego nasze czasy wymagają tego świadectwa. Jak ktoś zobaczy żeś się przeżegnał, może i on następnym razem wykona ten ruch… zobaczy to trzeci i znowu zacznie być normalnie. Bo normalniej było przedtem, dziś jest trochę nienormalnie.

- Chrześcijaństwo to radosna nowina. Już jestem ciekaw, jak to zdanie skomentuje zawodowy satyryk. Czy tak Pan odbiera wiarę?

- Właśnie tak. Powinni smucić się ci, którzy nie wyznają naszej wiary. Bo oni nie mają nadziei. A my mamy taką nadzieję i ona powinna nas prowokować do radości. Chrześcijaństwo jest na wskroś optymistyczne!

- A ta radosna nowina pomaga Panu w pracy satyryka?

Reklama

- Trudno jest napisać tekst satyryczny jeżeli człowiek jest przygnębiony. Nie jestem oczywiście bezdusznym stworem, który cały dzień chodzi uśmiechnięty od ucha do ucha, podobnie jak dentysta nie wyrywa cały czas zębów (śmiech). Jako satyryk mam też i trudniejsze momenty i nawet bardzo trudne. Jednak gdy się jest na Mszy św., gdy człowiek uświadomi sobie, co przeżywa, to trudno nie być uśmiechniętym. Ewangelia jest przecież Dobrą Nowiną, a nie nowiną, która ma nas straszyć. Oczywiście, trzeba z Niej wyciągać też wnioski, które nas dyscyplinują, ale przede wszystkim jest Nowiną o możliwości zbawienia i o życiu wiecznym.

- A można robić kabaret bez obśmiewania wartości, wiary, Kościoła?

- Jestem wychowany na kabarecie, gdzie pomimo że nie wszyscy byliśmy chrześcijanami, w złym tonie było wyśmiewanie wiary i poglądów innych ludzi. To jest przede wszystkim niekulturalne, czy mówiąc wprost - chamskie. I tak to trzeba nazywać, bo nie wolno takich rzeczy robić. To nie przystoi. Oczywiście, to bardzo proste, wiadomo, że trafia się wówczas w tanie gusty.

- Ale coraz trudniej znaleźć kabaret, w którym nie byłoby obśmiewania tradycyjnych wartości.

- Rzeczywiście, dziś coraz trudniej znaleźć taki kabaret. Artyści idą na łatwiznę. Za moich czasów w kabarecie, jeśli nie miało się dobrego pomysłu na puentę, to się robiło jakąś aluzję do Związku Radzieckiego i to wystarczyło. Śmiech był zagwarantowany. W tej chwili najłatwiej jest kpić z o. Rydzyka, z Radia Maryja, bo to jest proste. Ale proszę zauważyć, że takie kpiny coraz mniej wywołują śmiech. To wzbudza śmiech chyba tylko u ludzi, którzy nie znają się na kabarecie. Bo w kabarecie można i trzeba doszukiwać się wartości. Trzeba się śmiać, ale trzeba się śmiać mądrze! Jest zasadnicza różnica między śmiechem a rechotem. Rechotać można ze wszystkiego, doszukiwanie się rzeczy śmiesznych i satyrycznych jest natomiast pewną sztuką i świadczy o klasie odbiorcy. Dlatego mam apel do naszych czytelników. Proszę państwa, jeśli słyszymy jakiś głupi dowcip na tematy religijne, nie śmiejmy się z tego! Nie ma takiego obowiązku. Znam mnóstwo bardzo dobrych kawałów o księżach i sprawach religijnych, ale są to żarty kulturalne, a nie brutalne i chamskie.

2013-02-06 11:38

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Marek Jurek: Czas wyjść z bierności

[ TEMATY ]

wywiad

rozmowa

Jak zrodziła się idea spotkań Chrześcijańskiego Kongresu Społecznego? MAREK JUREK: Początkiem było zawiązanie współpracy między Prawicą Rzeczypospolitej a Europejskim Chrześcijańskim Ruchem Politycznym (ECPM). Uznaliśmy, że europejski wymiar naszego zaangażowania - praca nad odbudową i wzmocnieniem chrześcijańskiej opinii publicznej w Europie - to okazja, by zachęcić do udziału w tej pracy wszystkie katolickie środowiska społeczne w naszym kraju. Pierwszy Kongres, obradujący w Warszawie, bardzo się udał i nawiasem mówiąc zrobił duże wrażenie na naszych gościach z Holandii i Gruzji. Postanowiliśmy więc nadać mu bardziej regularne formy. Czy Kongres jest inicjatywą polityczną skoro będzie na nim tylu polityków? MJ: Kongres nie jest partią, ani organizacją. Obecność polityków wynika z faktu, że Kongres jest forum katolickiej odpowiedzialności społecznej, a ogromna większość jego uczestników to po prostu reprezentanci aktywnych środowisk katolickich. W tym roku powstała Narodowa Rada Kongresu, która nada mu dynamikę, a jednocześnie będzie mogła przygotowywać kongresowe dokumenty i zabierać głos w kluczowych sprawach społecznych - co jest zasadniczym powołaniem Kongresu. Jak Pan widzi przyszłość opinii katolickiej w naszym kraju? MJ: Istnieje wielkie prawo społeczne historii Polski. Było wiele poruszeń społecznych, zapoczątkowanych przez środowiska radykalne, na przykład Powstanie Styczniowe czy Solidarność, ale dopiero gdy akty te zostały poparte przez masy społeczeństwa katolickiego - stawały się wydarzeniami narodowymi, w sensie tak zasięgu społecznego, jak roli historycznej. Jednocześnie zawsze mieliśmy problem, zwracał na to uwagę Kardynał Wyszyński, w zapewnieniu rzeczywistego wpływu społecznego elit katolickich. Szczególnie to widać w okresie trzeciej niepodległości. Wszystkie nasze sukcesy wynikały z siły opinii katolickiej - to ona była oparciem dla odradzającej się wielokrotnie prawicy, która tyle razy potem wykonywała swoje słynne „zwroty ku (liberalnemu) centrum”, czyli odwracanie się do katolików plecami. I wszystkie porażki trzeciej niepodległości (od katastrofy demograficznej, której władze przyglądały się biernie przez ćwierć wieku, po zastąpienie upowszechnienia własności rabunkową pseudoprywatyzacją) - wynikły z niedostatecznego wpływu opinii katolickiej. Czas żebyśmy stanęli na nogach i postawili Polskę na nogach. Jakie zadania stoją przed katolikami w Polsce najbliższych latach? Które z nich można realnie osiągnąć? MJ: Przede wszystkim musimy budować silne struktury samej opinii katolickiej, byśmy w życiu publicznym byli podmiotem, który skutecznie postuluje, wymaga, kontroluje - a nie tylko politycznie kibicuje, zażywającymi emocji przed telewizorem. Kongres chce zachęcać do tego zarówno środowiska, które biorą w nim udział, jak i inne, które do tego nasze forum „zdopinguje”. Jak bardzo potrzebna jest nasza odpowiedzialność pokazała zbrodnia na Madalińskiego. Przez lata po cichu dojrzewało zło, które właściwie tolerowano. Klasa polityczna jednogłośnie powtarzała frazes o wspaniałym „kompromisie życia”, czyli niepisanym pakcie aborcyjnym, który paraliżował działania chcące wypełnić treścią nawet to ułomne prawo. Teraz po raz kolejny zobaczyliśmy jak jest ignorowane i jak brak mu obrońców tam, gdzie powinno być stosowane. Oczywiście, podstawą ładu społecznego w Polsce musi stać się zdrowy porządek ekonomiczny, oparty na przedsiębiorczości i upowszechnieniu własności, bez czego nie zrealizujemy ani praw rodziny, ani nie zatrzymamy ciągłego emigracyjnego pustoszenia Polski. Całość naszych zadań, naszej wizji chrześcijańskiej odpowiedzialności społecznej pokażemy w Karcie Chrześcijańskiego Kongresu Społecznego, którą przyjmiemy w Poznaniu.
CZYTAJ DALEJ

Archidiecezja Krakowska od kwietnia płaci miastu Kraków za użytkowanie kościoła

2025-04-05 10:52

[ TEMATY ]

Kraków

pl.wikipedia.org

Miasto Kraków przekazało Archidiecezji Krakowskiej kościół św. Łazarza przy ul. Kopernika w odpłatne użytkowanie. Od kwietnia strona kościelna będzie płacić czynsz w wysokości blisko 15 tysięcy złotych, a także pokrywać koszty mediów.

Zabytkowy, XVII-wieczny kościół św. Łazarza (pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny) mieszczący się przy ul. Kopernika 19 przez ostatnie lata pełnił funkcję posługi duchowej dla pacjentów okolicznych klinik szpitalnych i ich bliskich, nie był kościołem parafialnym. W 2019 roku stał się własnością Agencji Rozwoju Miasta Krakowa.
CZYTAJ DALEJ

Franciszek i s. Francesca - nieoczekiwane spotkanie papieża z 94-letnią zakonnicą

2025-04-06 17:32

[ TEMATY ]

spotkanie

Watykan

papież Franciszek

Bazylika św. Piotra

s. Francesca

Włodzimierz Rędzioch

Widok pustej Bazyliki św. Piotra robi duże wrażenie

Widok pustej Bazyliki św. Piotra robi duże wrażenie

Siostra Francesca Battiloro przeżyła największą niespodziankę swojego życia w wieku 94 lat, z których 75 lat spędziła jako wizytka za klauzurą. „Poprosiłam Boga: 'Chcę spotkać się z papieżem'. I tylko z Nim! Nikt inny... Myślałam, że to niemożliwe, ale to Papież przyszedł się ze mną spotkać. Wygląda na to, że kiedy Go o coś proszę, Pan zawsze mi to daje...”. Podczas pielgrzymki z grupą z Neapolu, s. Francesca Battiloro, siostra klauzurowa modliła się dzisiaj w Bazylice św. Piotra, gdy nagle spotkała papieża.

Zakonnica, która wstąpiła do klasztoru w wieku 8 lat, złożyła śluby w wieku 17 lat, w czasie, gdy jej życie było zagrożone z powodu niedrożności jelit. Dziś opuściła Neapol wczesnym rankiem z jednym pragnieniem: przeżyć Jubileusz Osób Chorych i Pracowników Służby Zdrowia w Watykanie. Wraz z nią przyjechała grupa przyjaciół i krewnych. Poruszająca się na wózku inwalidzkim i niedowidząca siostra Francesca - urodzona jako Rosaria, ale nosząca imię założyciela Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny św. Franciszka Salezego, który, jak mówi, uzdrowił ją we śnie - chciała przejść przez Drzwi Święte Bazyliki św. Piotra. Biorąc pod uwagę jej słabą kondycję, pozwolono jej przeżyć ten moment całkowicie prywatnie, podczas gdy na Placu św. Piotra odprawiano Mszę św. z udziałem 20 000 wiernych.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję