Z okazji wyboru ks. Kowalczyka na generała salwatorianów przeprowadziłem z nim rozmowę zaczynając od krótkiego przypomnienia historii zgromadzenia.
Towarzystwo Boskiego Zbawiciela (Societas Divini Salvatoris – SDS) zostało założone pod koniec XIX w. przez błogosławionego ks. Franciszka Marię od Krzyża Jordana. W jakim celu ten niemiecki kapłan założył w Rzymie nowe zgromadzenie?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Ks. Jordan żył w czasach Kulturkampfu w Niemczech (Kulturkampf czyli „walka o kulturę” – polityka kanclerza Otto von Bismarcka mająca na celu ograniczenie wpływów Kościoła katolickiego w państwie – przyp. W.R.) i widział jego wpływ na życie duchowe narodu. Ludzie mieli ograniczony dostęp do edukacji chrześcijańskiej, a co za tym idzie nie znali swojej religii i swojego Kościoła, mało co wiedzieli o Chrystusie. Jordan, chcąc temu zaradzić – myślał przede wszystkim o aktywizowaniu świeckich – robił wszystko by zmobilizować wszystkich (duchowieństwo i świeckich) do ewangelizacji, dzisiaj powiedzielibyśmy, do nowej ewangelizacji. Po święceniach kapłańskich nie mógł pełnić posługi kapłańskiej w Niemczech ponieważ nie miał koniecznego wówczas pozwolenia od władz świeckich. Tak więc swoją pierwszą w życiu Mszę św. (prymicyjną) odprawił w Szwajcarii. Następnie jego Biskup wysłał go do Rzymu na studia, głównie języków. I to właśnie tam, w Wiecznym Mieście, 8 grudnia 1881 r., razem z trzema innymi księżmi, złożył pierwsze śluby dając początek zgromadzeniu. 8 grudnia 1888 Ojciec Jordan założył również Zgromadzenie Sióstr Boskiego Zbawiciela (Salwatorianki). Na końcu powstali salwatorianie świeccy, którzy poświęcają się apostolstwu i ewangelizacji czerpiąc z charyzmatu i duchowego testamentu Założyciela. Obecnie świeckich należących do Międzynarodowej Wspólnoty Boskiego Zbawiciela jest około półtora tysiąca, Księży i braci około 1100, a sióstr prawie 900. Można powiedzieć, że bł. ks. Franciszek Jordan wyprzedzał swoje czasy pragnąc utworzyć 3 gałęzie pracujące wspólnie dla jednego celu. Z powodu tego pragnienia, takiej wizji współpracy, u początków dzieła, nie zawsze był rozumiany. Był przekonany, że Słowo Boże należy głosić wszędzie i wszelkimi sposobami, dlatego myślał o szkołach, drukarniach, publikowaniu książek i prasy katolickiej. W swym działaniu konfrontował się z ludźmi Kościoła, miał wielu znajomych wśród biskupów i kardynałów oraz założycieli innych zakonów (np. św. Jan Bosko, św. Arnold Jansen).
Jak to się stało, że salwatorianie trafili na ziemie polskie jeszcze w czasach rozbiorów i dlaczego wybrali na swoją pierwszą placówkę Trzebinię?
Trzebina w czasach zaborów była miejscem strategicznym, bo tu przecinały się szlaki kolejowe prowadzące do różnych regionów. Nasz Założyciel chciał, byśmy byli tam, gdzie ludzie się spotykają, by głosić im Zbawiciela. Trzebinia jest jedynym miejscem w Polsce, gdzie Franciszek Jordan był obecny fizycznie.
Na całym świecie jest 1100 salwatorianów. Ilu jest Polaków i czym się zajmują?
Polaków jest prawie 350. Pracujemy głównie w parafiach oraz na uczelniach katolickich – znany był dobrze przyjaciel Jana Pawła II, ks. Tadeusz Styczeń sds. Obecnie mamy też prężne apostolaty jak Centrum Formacji Duchowej w Krakowie i Trzebini oraz Wolontariat Misyjny Salvator, do którego należała kandydatka na ołtarze Helena Kmieć.
Jest ksiądz już trzecim generałem salwatorianów z Polski. Jakie cele stawia sobie ksiądz w kierowaniu waszym zakonem?
Reklama
Dla mnie jest ważne, byśmy zawsze pamiętali, że jesteśmy międzynarodowym zgromadzeniem zakonnych i żebyśmy robili co w naszej mocy by zachować jego międzynarodowy, uniwersalny charakter. Pierwszy generał Polak pracował w Stanach Zjednoczonych, drugi był misjonarzem w Afryce a ja długo pracowałem w Australii i na Filipinach. W mojej służbie chcę się skupić przede wszystkim na formacji podstawowej dla tych, którzy przychodzą do zakonu oraz ciągłej dla tych którzy oddają swoje życie w nim, ponieważ nigdy nie powinniśmy przestać się rozwijać. Druga sprawa dotyczy fundacji na całym świecie (jesteśmy obecni w 46 krajach). Będę się starał wzmacniać te młode wspólnoty i szukał nowych źródeł utrzymania dla nich, by mogły się rozwijać. To są moje priorytety.
Na zakończenie chciałem zadać szczególne pytanie. Salwatorianie noszą prosty, czarny habit przepasany sznurem (cingulum) z czterema węzłami. Co mają one oznaczać?
Tak, tradycyjnie nosimy czarny habit, ale na misjach, szczególnie w Afryce i Azji, nosimy białe habity. Jeżeli chodzi o węzły – trzy z nich symbolizują nasze śluby zakonne: czystość, ubóstwo i posłuszeństwo; czwarty jest symbolem naszego zaangażowania ewangelizacyjnego, czyli apostolstwa.