Początki były skromne. Twórcy Orszaku zaczynali od zwykłych szkolnych jasełek, w których obok dzieci swoje role mieli także rodzice.
- Nie ukrywamy, że jednym z powodów naszego wyjścia na ulicę, było przywrócenie dnia wolnego w święto Objawienia Pańskiego - mówi Maciej Marchewicz, prezes Fundacji Orszak Trzech Króli. Jednak takiego sukcesu nikt się nie spodziewał.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Gdy wyszli na warszawską Starówkę w 2009 r. okazało się, że uliczne jasełka przyciągnęły tłum warszawiaków, jak i media. Zainteresowanie było tak duże, że w kolejnych latach trzeba było zmienić trasę, bo staromiejskie uliczki okazały się za ciasne. Z roku na rok przybywało ludzi oraz miast, które chciały zorganizować chrześcijańskie widowisko na swoich ulicach.
Orszakowy „bum” rozpoczął się, gdy Sejm RP zdecydował, że święto Trzech Króli będzie dniem wolnym od pracy. Od tamtej pory lawinowo przybywa samorządów, organizacji i wspólnot, które chcą urządzić jasełkowe widowisko w swoich miastach. - Staliśmy się trochę ofiarami sukcesu Orszaku Trzech Króli. Nie możemy wszystkim chętnym wydrukować koron i śpiewników. Po prostu nie stać nas na to, aby wysłać kilkaset tysięcy gotowych kompletów - podkreśla Marchewicz.
Fundacja Orszak Trzech Króli planuje utworzyć biuro z prawdziwego zdarzenia, które byłoby wspierane przez wolontariuszy. - Organizacyjnym trzonem fundacji są rodzice dzieci związanych głównie ze szkołami prowadzonych przez stowarzyszenie „Sternik”. Oni wszyscy zawodowo pracują oraz wychowują dzieci - tłumaczy Anna Śmigielska, koordynatorka warszawskich szkół, które zaangażowały się w tegoroczne jasełka. - Fundacja powinna zmienić sposób funkcjonowania, bo skala Orszaku zaczyna ją przerastać.
Twórcy sukcesu ulicznych jasełek nie chcą pozostawić swojego dzieła. I wcale nie chodzi o to, że roszczą sobie prawa autorskie do tego przedsięwzięcia. Po prostu chcą być platformą, która będzie wspierać i czuwać nad całym jasełkowym ruchem. - Europejskie doświadczenia pokazują, że było już wiele chrześcijańskich inicjatyw, które dziś nie mają już nic wspólnego z wymiarem religijnym. Chcemy dbać o to, aby Trzech Króli nie wyprały jakieś Myszki Miki, czy wróżki - tłumaczy Marchewicz. Dlatego też zadaniem, które stawia przed sobą fundacja, jest dbałość o to, aby Orszaki Trzech Króli śpiewały chrześcijańskie kolędy i zawsze trafiały do Dzieciątka Jezus.