To było wyjątkowe Boże Narodzenie. Po raz pierwszy spędzaliśmy je we troje. Chciałam, by wszystko było idealnie. I choć Maja jest jeszcze bardzo malutka, starałam się, aby czynnie uczestniczyła w przygotowaniach do świąt.
Christmas time
Spadł śnieg. Cudownie! Jedziemy dziś na przedświąteczne zakupy. Oczywiście Maja jedzie ze mną. Ubrałam ją w cieplutki kombinezon, czapeczkę i pojechałyśmy. Przystanek pierwszy - rynek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Kupimy trochę warzyw i owoców - powiedziałam, wyciągając fotelik z samochodu.
Mai widać tylko oczy. Szłyśmy między straganami, było mi ciężko, bo jak na pięciomiesięczne niemowlę moja córka jest dużym dzieckiem. Wiele ozdób, ubrań, wszystkiego! Nagle woła do nas kobieta:
- Może obrazek? Z Papieżem? Albo ze Świętą Rodziną? Nie? To może sennik?
W coś trzeba wierzyć - pomyślałam i odeszłam. W duchu cieszyłam się, że Maja nie mogła jeszcze zapytać, dlaczego te wszystkie przedmioty znajdują się w jednym miejscu, nie potrafiłabym odpowiedzieć!
Reklama
Przystanek drugi - supermarket. Półki pełne produktów, każdy w wyjątkowej, promocyjnej cenie. Ostrożnie chodziłyśmy między regałami, skreślając produkty z listy. Stoimy w kolejce do kasy. Maja niecierpliwiła się. Zaczęła trochę płakać. Ktoś krzyknął, abym podeszła do kasy pierwsza. Po chwili ktoś inny zaprotestował, że JEST KOLEJKA i na takie zakupy dziecka się nie bierze. Dałam Mai smoczek. Czekałyśmy. Nie tak wyobrażałam sobie te pierwsze przedświąteczne zakupy...
Dzień przed Wigilią podjechałam do moich rodziców, aby pokazać Mai karpia. Kiedy już dziadkowie obcałowali wnusię, pobiegłam z Majką do łazienki. Pamiętam, ile frajdy sprawiało mi patrzenie na pływające ryby.
- Gdzie są karpie?! - krzyczę z łazienki
- Tego roku Pan Karolek przyniósł już zabite - usłyszałam odpowiedź.
- Co?! - brakło mi słów, by powiedzieć coś więcej…
Następnego dnia Wigilia. Rano ubieraliśmy choinkę. Kiedy wnosiliśmy ją do domu, wesoło śpiewaliśmy piosenkę „Stała pod śniegiem Panna Zielona”, którą znam jeszcze z przedszkola. Maja śmiała się głośno, lubi, gdy się jej śpiewa. Było cudownie. Wieszaliśmy na zmianę bombki, pierniki i cukierki. Jeszcze tylko łańcuch i gotowe!
- Ale krzywa! - krzyknęłam.
- Gdzie? Prosta jest - próbował ratować sytuację mój mąż.
- Pierwsza choinka Mai i kupiliśmy krzywe drzewko - powiedziałam ze łzami. Nie wierzę!
Wieczorem, kiedy wychodziliśmy na wigilijną wieczerzę ze smutkiem i rozczarowaniem powiedziałam do męża:
- Tak się starałam, aby ten czas był wyjątkowy. Nie ma pierników, karpia, lampek. Choinka krzywa! Wszystko jest nie tak! Chciałam Mai pokazać, jak piękny jest to czas.
- Kochanie, myślę, że chyba nie to tak naprawdę chciałaś jej pokazać…- odpowiedział przyglądający się od dłuższego czasu moim szaleństwom mąż.
Reklama
Zawstydzona wsiadłam do samochodu. Pojechaliśmy na naszą pierwszą Wigilię.
Pierwsza Gwiazdka
- Chodźcie na dwór! - krzyczała moja bratanica. - Będziemy wypatrywać pierwszej gwiazdki!
Wszyscy wybiegliśmy na zewnątrz. Wpatrywaliśmy się w niebo. Gwiazdy nie było. Już nie miało to dla mnie tak dużego znaczenia. Zrozumiałam przecież, że nie o TO chodzi. Staliśmy dłuższą chwilę.
- Wracamy - zdecydowałam.
- Poczekajcie, może jeszcze uda się…- z nadzieją prosiła Ala.
Niestety, gwiazdy nie było. Wróciliśmy do domu. Kiedy mieliśmy zaczynać modlitwę, nagle Ala krzyknęła:
- A co jeśli nie świeciłaby wtedy?! Jak by trafili?
Po chwili zorientowałam się, że mówi o gwieździe, która prowadziła Trzech Króli do Maleńkiego Jezusa. Zatrwożona, ciągnęła dalej:
- Pani na religii mówiła nam, że Królów nazywamy też Magami, a to wyrażenie oznaczało astrologów. Znali się więc na gwiazdach! Gdyby tej nocy na niebie, tak jak dziś, nie było gwiazdy, Królowie nie trafiliby do Betlejem! Nie złożyliby pokłonu!
Zdenerwowanie małej bratanicy dało mi do myślenia. Chyba nie zdawałam sobie do tej pory sprawy, jak ważne było to wydarzenie. Przecież uroczystość Objawienia Pańskiego jest jedną z pierwszych, które uświęcił Kościół. Trzej Królowie ujrzeli gwiazdę - znak narodzin Króla i choć nie wiadomo, w jaki sposób stała się dla Mędrców tak czytelnym znakiem, to faktycznie poprowadziła ich do Jezusa.
I po świętach świeć!
Reklama
6 stycznia. Ale mróz. Wracamy z kościoła. Na niebie pełno gwiazd. W uszach ciągle brzmią słowa dzisiejszej Ewangelii: „Oto Mędrcy ze Wschodu przybyli do Jerozolimy i pytali: «Gdzie jest nowo narodzony Król żydowski? Ujrzeliśmy bowiem Jego gwiazdę na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon»”.
Wchodząc do domu napisałam na drzwiach poświęconą kredą C+M+B 2013. Zanuciłam słowa pastorałki „Świeć, gwiazdeczko mała, świeć, do Jezusa prowadź mnie!”.
No tak, przecież gwiazda prowadzi również każdego z nas. Ala miała rację - lepiej nie myśleć, co by było, gdyby gwiazda nie świeciła tamtej nocy!