WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: - Dlaczego w kręgu Pani zainteresowań twórczych jest osoba Jana Pawła II?
ANNA GULAK: - Jan Paweł II był nie tylko wielkim papieżem, ale także współczesnym człowiekiem o charyzmatycznej osobowości i licznych talentach. Wielki, a zarazem pokorny. Silny, lecz cierpiący. Był wspaniałym „liderem” i wybitnym dyplomatą, filozofem, poetą, sportowcem i aktorem... Był moralnie nieugięty i stanowczy. Był moralną podporą współczesnego świata, wzorem nie tylko dla wierzących, ale przede wszystkim dla wątpiących. Zafascynowały mnie jego energiczna osobowość, wypowiedzi i gesty. We wszystkim tym widziałam odzwierciedlenie piękna, miłości i dobroci Boga.
- Wspomniałem o Pani zeszłorocznej watykańskiej wystawie pt. „Oblicza bł. Jana Pawła II”. Czy może Pani powiedzieć coś więcej na ten temat?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
- Wystawa składała się z prac rzeźbiarskich: monumentalnego popiersia, przedstawiającego Jana Pawła II, i projektu jego pomnika „Tu es Petrus” oraz z ośmiu portretów graficznych Błogosławionego, wykonanych w ogromnej skali (3 m wysokości). Prace te miały na celu przedstawienie różnych aspektów jego charakteru, ukazanie jego „wielu twarzy”. Każdy portret został zainspirowany jego nauczaniem, różnymi wypowiedziami i charakterystycznymi cechami jego osobowości. Tematem portretów jest dialog pomiędzy sportretowanym a widzem. Zafascynowana sztuką monumentalną, w nawiązaniu do współczesnej sztuki billboardu i kultury masowej, a jednocześnie przy użyciu klasycznego warsztatu, pragnę, aby moje prace silnie oddziaływały na widza i stwarzały okazję do refleksji nad słowami Błogosławionego, które zainspirowały powstanie tego cyklu prac.
- Po zeszłorocznej wystawie w Watykanie w tym roku dostąpiła Pani jeszcze większego wyróżnienia - otrzymała Pani Nagrodę Akademii Papieskich. Czym ona jest dla Pani?
- Przede wszystkim jest to dla mnie wielki zaszczyt. Wyróżnienie mnie spośród kilkudziesięciu wytypowanych artystów rzeźbiarzy, malarzy i architektów z całego świata tak ważną nagrodą zachęca do dalszej pracy twórczej. Uznanie mojej sztuki stanowi dla mnie potwierdzenie, że piękno i prawda, które są głównymi wartościami w mojej pracy, są nadal w sztuce współczesnej potrzebne.
- Od kilkudziesięciu lat mówi się o kryzysie sztuki sakralnej i o konflikcie między Kościołem - przez wieki wielkim mecenasem sztuki - a współczesnymi artystami. Dlaczego rozeszły się drogi Kościoła i sztuki współczesnej?
- Rozejście się dróg było nieuniknione, gdy sztuce zaczęły przyświecać inne cele niż te głoszone przez religię i kulturę chrześcijańską, tzn. idee dobra, piękna i humanizmu chrześcijańskiego. Obecnie pojęta sztuka od dziesięcioleci świadomie głosi hasła niemające nic wspólnego z klasycznym pojęciem estetyki. Ogólnie panująca „antysztuka” - i tym samym zauważalna w niej „antyestetyka” - przeciwstawiają się klasycznym wartościom, tak cennym w kulturze europejskiej, która nie jest niczym innym jak kulturą chrześcijańską. Sztuka współczesna jest traktowana jako dochodowy „biznes”, a powinna być pojmowana w kategoriach piękna, talentu czy geniuszu artysty. Jednak istnieje nadal sztuka neoklasyczna, dla koneserów, w której cenione są umiejętności warsztatowe artysty, oraz współczesna sztuka sakralna, zatem nie można całkowicie mówić o rozłamie. W tej ostatniej dziedzinie, niestety, powszechne jest czerpanie z wzorców „antyestetyzmu”. Ojciec Święty Benedykt XVI nawołuje ostatnio do powrotu do wartości estetycznych w sztuce sakralnej. Miejmy zatem nadzieję, że przyszłość przyniesie powrót piękna i harmonii chociażby w sztuce sakralnej.