Przy ul. Grunwaldzkiej stoi stary krzyż ufundowany jeszcze być może w połowie dziewiętnastego stulecia, opodal pochodzącej z tych czasów stojącej niegdyś chałupy. Opowiadano, że w latach 90. XIX wieku mieszkająca tu rodzina ufundowała ten drewniany krzyż jako wotum dziękczynne za synów, którzy zostali zakonnikami i wyjechali na misje. W 1930 r. mieszkający tutaj gospodarz wystawił nowy krzyż, jednakże ze starą figurką Ukrzyżowanego, pochodzącą z pierwszego krzyża. Był to wyraz rozpaczy i ojcowskiej tęsknoty za synem, który zginął tragicznie podczas kąpieli w jednej z glinianek. W latach 80. XX wieku zmurszały krzyż zastąpiono nowym, jednak z tą samą, starą rzeźbą Chrystusa. I do dzisiaj możemy go oglądać.
U zbiegu ulic Grunwaldzkiej i Konopnickiej natomiast znajduje się drewniany krzyż, a na nim przeszklona kapliczka, w której umieszczono figurkę św. Rocha - czczonego w Polsce już w XV wieku i mającego chronić miejsca, które mu poświęcono, od wszelkiej zarazy. Obecny krzyż z kaplicą ufundowano w 1895 r. Jest wysoce prawdopodobne, że na tym samym miejscu istniała już wcześniej kaplica poświęcona temu świętemu, z bardzo starą figurą pochodzącą jeszcze ze starego, nieistniejącego już kościoła św. Rocha i szpitala dla ubogich w Łańcucie. Początki fundacji tego kościoła sięgają średniowiecza i wiążą się z duchakami. Figurę tą zabrał jeden z mieszkańców miasta, któremu później ją skradziono. W miejscu, gdzie dzisiaj stoi drewniany krzyż ze św. Rochem, w 1873 r. założono przytułek dla choleryków, ofiar szalejącej wówczas zarazy. Obecna figura została wyrzeźbiona w 1895 r. Św. Roch wskazuje na swoją zranioną nogę, po prawej stronie znajduje się Anioł, a po lewej stronie szczerzący kły pies.
Ma Kraków swój „Czarny Krucyfiks”, przy którym długie modlitewne godziny spędzała świątobliwa królowa Jadwiga Andegaweńska, ma także swojego „Czarnego Pana Jezusa” miasto Łańcut. Przy ul. Kościuszki i Moniuszki w Łańcucie stoi ogromny kamienny krzyż z rzeźbą „Czarnego Pana Jezusa” przeniesiony tu z innego miejsca na początku XX wieku. Data wyryta na kamiennym postumencie u podnóża Krzyża to 1826 r. Niestety nie wiemy dzisiaj, kto i dlaczego postawił ten krzyż. Mówiono, że został on ufundowany za ocalenie kogoś z zarazy, ale wiemy, że zaraza nawiedziła miasto dopiero w latach 30. XIX wieku. Inna wersja podaje, że krzyż postawili ojcowie Dominikanie, którzy po pożarze miasta i zniszczeniu ich kościoła oznaczyli nowe miejsce, na którym miano wybudować ich kościół; przenieśli się jednak do Dzikowa, a budowa nowego kompleksu klasztornego pozostała jedynie w sferze planów. Może jednak ten kamienny krucyfiks był postawiony dla ocalenia w przyszłości miasta od podobnych pożarów, jak ten, który wybuchł tutaj w 1820 r. Elżbieta Potocka z Radziwiłłów, matka ostatniego ordynata Alfreda, w swoich pamiętnikach pisała, że krzyż ten postawiła miejscowa ludność. Przy przenoszeniu krzyża na obecne miejsce w 1920 r. zdarzył się nieszczęśliwy wypadek. Jeden z robotników został przywalony kamiennym blokiem i zginął na miejscu. „Czarny Pan Jezus” wiszący na krzyżu jest metalową rzeźbą o wysokości 1,5 m i wadze ok. 100 kg.
Na osiedlu im. Gen. S. Maczka w Łańcucie, kiedy nie było tu jeszcze szarych bloków, stały stare chałupy z ogrodami. W jednej z nich mieszkał gospodarz, który pewnego dnia wybrał się do lasu, do pobliskich Dąbrówek, po drzewo potrzebne do domu. Będąc już w lesie, zsiadł z wozu szukając drzewa, kiedy nagle spłoszone czymś konie uciekły razem z zaprzęgiem. Jakaż była rozpacz gospodarza Franciszka; musiał on wracać do domu na piechotę prawie 10 kilometrów. Serce ściskał żal za straconymi końmi i wozem. Kiedy pogrążony w rozpaczy zbliżał się do domu, ku swojemu zdumieniu usłyszał znajome końskie parskanie. Mądre konie same znalazły drogę i trafiły do domu. W dowód wdzięczności ufundował piękny krzyż, z metalowym Chrystusem i tablicą informującą o roku wystawienia tegoż niezwykłego wotum - 1886. Stary drewniany krzyż wymieniono w latach 50. XX wieku, zostawiając figurę i napis z datą i nazwiskiem fundatora.
Pomóż w rozwoju naszego portalu