Publikujemy treść dokumentu:
„Szeroko rozumiane krytykowanie, a nawet zwalczanie Kościoła katolickiego nie jest zjawiskiem nowym, ani nadzwyczajnym. Chrystusa chciano zabić już w pierwszych chwilach po narodzeniu, później był wyszydzany, poniżany i w końcu ukrzyżowany. Jego wyznawcy byli – i często nadal są – prześladowani aż do pozbawiania życia. We współczesnej Polsce Kościół wprawdzie nie jest prześladowany, ale stał się obiektem wielonurtowej i nasilającej się krytyki. Nie należy jej się bać. Uwzględniając ponad dwutysięczną historię Kościoła oraz wierząc w zapewnienie Jezusa, iż „…bramy piekielne go nie przemogą …” (Mt 16,18), warto jednak zastanowić się kto i dlaczego krytykuje Kościół oraz jak na to reagować. Należy przy tym odróżniać krytykę słuszną, u której podstaw leży niewierność Ewangelii i niegodziwość postępowania, od krytyki będącej wyrazem walki z Kościołem i z Jego nauczaniem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
1. Krytycy Kościoła katolickiego nie stanowią jednorodnej grupy osób. Najaktywniejsi są ludzie, którzy jawnie, często w sposób zorganizowany, deklarują niechęć do wszelkiej religii, a zwłaszcza do katolicyzmu. Są to najczęściej wojujący ateiści i antyklerykałowie kierujący się światopoglądem materialistycznym, negujący duchową rzeczywistość świata i istnienie Boga. W związku z tym twierdzą, że religie, związane z Niewidzialnym Bogiem, są zbędne, a nawet szkodliwe. Wynikająca z takich przesłanek krytyka Kościoła katolickiego prowadzona jest w formie wywodów filozoficznych lub mniej wyrafinowanych intelektualnie „happeningów”, złośliwej ironii, pomówień, czy pozorowanych wydarzeń artystycznych. Do tej kategorii zaliczyć można także ugrupowania polityczne, które programowo dążą do wyeliminowania Kościoła z życia publicznego i ograniczenia Jego wpływu na kształtowanie poglądów człowieka.
Inną kategorię krytyków Kościoła tworzą niektórzy „ludzie mediów”. Motywy ich działania są zapewne mocno zindywidualizowane. Wszelka generalizacja mogłaby dla wielu okazać się krzywdząca. Nie ma jednak wątpliwości, że część dziennikarzy kieruje się przesłankami przedstawionymi wyżej, to znaczy świadomie zwalcza Kościół. Inni – ze zrozumiałych względów – starają się dobrze służyć swoim redakcjom, przyczyniając się do zwiększania oglądalności programów lub wielkości nakładów prasowych. Temu celowi może służyć sensacyjne prezentowanie zła, w tym skandalicznego zachowania ludzi, którzy – tak jak osoby duchowne – powinni cieszyć się szczególnie wielkim szacunkiem. Skutku takiego nie osiągają wiadomości pokazujące dobro, które najczęściej jest mniej widowiskowe i dlatego nie wzbudza większego zainteresowania przeciętnego widza (czytelnika). Być może jest to jeden z powodów przedstawiania zmasowanych informacji i długotrwałego, wielokrotnego nagłaśniania niegodziwości ludzi Kościoła, którzy dopuścili się czynów amoralnych lub nawet przestępstw kryminalnych. Wprawdzie same informacje na ten temat nie są niczym nagannym, a nawet mogą być pomocne przy zwalczaniu zła, ale niekiedy można odnieść wrażenie, że przekazywanie takich wiadomości sprawia informatorom satysfakcję.
Reklama
Bardzo liczną grupę krytyków Kościoła stanowią ludzie ulegający presji tzw. „politycznej poprawności”. Stanowi ona dziwne zjawisko kulturowe występujące współcześnie w wielu demokratycznych państwach. Fenomen tego zjawiska polega m.in. na tym, że pomimo iż jego zasady nie zostały wyraźnie zdefiniowane i nie są zebrane w jakimś jednym akcie prawnym, za ich naruszenie grozi nie tylko publiczny ostracyzm, ale także konkretne sankcje prawne. Znane są przypadki pozbawiania stanowisk państwowych, funkcji naukowych, dydaktycznych, społecznych za niedostosowanie się do „politycznej poprawności”. Podejmowane są nawet próby wszczynania postępowań sądowych. Ponadto przestrzeganie reguł poprawności politycznej stało się w niektórych środowiskach swoistą modą, której nie wypada naruszać. Sytuacja taka powoduje utrudnianie lub nawet uniemożliwienie poważnej dyskusji na tematy objęte tą sferą. Do niej coraz częściej zalicza się krytykę Kościoła katolickiego, będącą wymogiem owej mody. Wiele wskazuje na to, że u jej podstaw znajdują się – przedstawione wyżej – przekonania osób wrogich Kościołowi, dla których walka ze złem stanowi jedynie pretekst do zwalczania Kościoła.
Kościół katolicki często krytykowany jest także przez wyznawców innych religii. Czasami krytyka ta przeradza się w groźne akty przemocy. Występują one głównie na terenie Afryki i Azji, chociaż coraz częściej dochodzi do nich również w państwach europejskich, w których osiedliły się duże grupy imigrantów wyznających religie niechrześcijańskie. Sytuacje takie szczęśliwie omijają Polskę. Krytyka Kościoła katolickiego prowadzona z perspektywy innych religii ma tu charakter werbalny i na ogół odbywa się w granicach kultury dialogu.
Zdarza się, że niektóre zjawiska w życiu Kościoła katolickiego krytykowane są publicznie przez samych katolików lub nawet przez duchownych katolickich. Rzeczywiste motywy takiego postępowania nie są znane. Nie należy od razu zakładać złej woli. Być może bowiem ludziom tym chodzi o eliminowanie rzeczywistego lub tylko domniemywanego zła, które dostrzegają w Kościele. Inną sprawą jest ocena, czy wybrana przez nich metoda jest właściwa, skuteczna i zgodna z prawem kanonicznym. Wśród tej kategorii krytyków są także ci, którzy mówią o sobie „jestem katolikiem, ale…”. Są to katolicy, którzy chcieliby wybierać z depozytu wiary te prawdy i normy, które odpowiadają ich koncepcji życia. Wielu spośród takich krytyków chciałoby sprowadzić Kościół do instytucji charytatywnej, a nie wspólnoty wiary.
Reklama
Prawdziwa reforma, odnowa, która jest potrzebna w każdym czasie nie polega na ciągłym „przekształcaniu” Kościoła według własnego uznania, ale na odrzuceniu naszych własnych konstrukcji, na rzecz najczystszego światła pochodzącego z wysoka (J. Ratzinger).
2. Przedstawiona wyżej panorama krytyków Kościoła zapewne nie jest wyczerpująca. Skłania jednak do refleksji nad celowością i sposobami reagowania. Nasza reakcja jest konieczna, gdyż często bardzo wyrafinowana, prowadzona przy pomocy wyszukanych metod socjotechnicznych krytyka Kościoła, może wyrządzać duże szkody w duchowości wielu osób. Ludzie o słabszym przygotowaniu intelektualnym łatwo ulegają wpływom ideologicznym, a zwłaszcza inteligentnej manipulacji intelektualnej. Zniechęcanie takich ludzi do Kościoła może powodować odchodzenie od Boga i wielki kryzys wartości prowadzący często do utraty wiary w sens życia. Należy dlatego reagować na krytykę dla dobra ludzi, którzy potrzebują wsparcia na drodze do Boga. Problemem jest jednak sposób reakcji.
Reklama
Bez względu na intencje krytyków, reakcja powinna być spokojna, merytoryczna i w duchu ewangelicznym, chociaż spełnienie takich wymogów może być czasami niezwykle trudne. Krytyka jest bowiem często bardzo agresywna, napastliwa, starająca się poniżyć lub ośmieszyć poszczególne osoby i cały Kościół. Mimo tego w odpowiedzi należy unikać podobnych zachowań. Wzorem postępowania winno być życie Chrystusa, który lżony, męczony i poniżany aż do granic ludzkiej wytrzymałości, wybaczał swoim oprawcom, a obrońcom kazał chować miecz do pochwy oraz zawstydzał chcących kamieniować jawnogrzesznicę. Nie świadczyło to o Jego słabości. Wręcz przeciwnie, postawa taka pokazywała moc pokonywania zła dobrocią. Jednym z najważniejszych nakazów chrześcijaństwa jest bowiem – obok miłości Boga – mądra miłość bliźniego nawet, jeżeli jest on naszym przeciwnikiem.
Reklama
Reagowanie na zarzuty motywowane ideologią ateistyczną musi być poparte argumentacją teologiczną. Najpełniej zawiera ją nauczanie Kościoła katolickiego, a także liczne traktaty filozoficzne oraz intuicja towarzysząca człowiekowi w ciągu całej jego historii. Nieracjonalne jest kwestionowanie istnienia sfery duchowej i negowanie Boga tylko dlatego, że nasze zmysły są niewystarczające do zrozumienia zjawisk nie podlegających poznaniu empirycznemu. Nawet materialna część świata związana na przykład z pojęciem nieskończoności czasu i przestrzeni oraz sensem istnienia, stwarza ogromne trudności poznawcze, tym bardziej więc rzeczywistość duchowa nie poddaje się metodom właściwym do poznawania materii. Dlatego w tym zakresie umysł, wolna wola oraz sumienie człowieka muszą być wsparte wiarą. Człowiek rozumny powinien uznać swoją niedoskonałość i nie negować istnienia zjawisk, których nie jest w stanie zrozumieć. Do takiego wniosku skłaniają zresztą badania samej materii. Na przykład odkrywając prawa fizyki, czy biologii człowiek ich nie tworzy. Stara się je tylko badać i wykorzystać dla własnych potrzeb. Rozum podsuwa tu myśl o dziełach Stwórcy. Także prawa moralne nie pochodzą od człowieka. Mają charakter obiektywny, to znaczy niezależny od aktualnych i zmiennych poglądów ludzi. Człowiek powinien starać się te prawa poznać i uwzględniać w swoim postępowaniu. Istnieje tu analogia z prawami człowieka, które w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 r. nie zostały ustanowione, lecz jedynie stwierdzono tam ich istnienie. Wskazano także na ich podstawę, którą jest przyrodzona godność każdego człowieka. Prawa człowieka mają więc charakter prawa naturalnego, są niezależne od poglądów jakiegokolwiek prawodawcy ludzkiego. Niezależnie od subiektywnych poglądów ludzkich istnieje także sprawiedliwość, czy wolność człowieka. Również to skłania do refleksji nad istnieniem i działalnością Boga. Są to przykładowo wymienione przesłanki, które mogą być wykorzystywane przez przedstawicieli różnych dyscyplin naukowych w reakcji na kwestionowanie istnienia Stwórcy i zwalczanie Kościoła. Byłoby dobrze, aby uczeni częściej wypowiadali się na temat tych fundamentalnych spraw. Zbyt mała jest także aktywność katolików w internecie. Widoczna jest tam prowadzona na wielką skalę, anonimowa krytyka Kościoła przy nielicznych i nieśmiałych wpisach przeciwnych. Należałoby w większym stopniu wykorzystywać te portale internetowe, które nie selekcjonują informacji.
Reklama
Należy optymistycznie założyć, że duża część dziennikarzy, krytykując Kościół lub Jego kapłanów, nie kieruje się złą wolą. Nadużyciem byłoby zarzucać wszystkim chęć zniszczenia Kościoła. W krytyce tej często występują jednak dwa zjawiska, których rzetelni dziennikarze powinni unikać i które wymagają reakcji. Pierwsze polega na zamierzonym, albo niezamierzonym wywieraniu wrażenia, że niegodziwe zachowania poszczególnych członków wspólnoty Kościoła dyskredytują całą wspólnotę. Sugestie takie są nieuprawnione. Krytykując określone osoby nie powinno się używać określenia „Kościół”. Na podstawie zachowań poszczególnych osób nie można oceniać całej wspólnoty. Jest to tak samo nieracjonalne, jak nielogiczne byłoby domaganie się usunięcia z programów szkolnych lekcji historii tylko dlatego, że zdarzają się jej fałszerze. Drugi zarzut, jaki często można postawić dziennikarzom krytykującym Kościół, dotyczy braku obiektywizmu i posługiwanie się półprawdami. Ograniczanie się wyłącznie do ukazywania zła, a pomijanie dobra, które przecież w Kościele jest dominujące, wykrzywia rzeczywistość. Uporczywie jednostronne, negatywne informacje świadczą o subiektywizmie ich autorów, a nawet mogą sugerować ich złą wolę. Odnieść to można między innymi do często poruszanej problematyki majątkowej Kościoła. Na przykład zarzuca się Mu dążenie do odzyskania majątku, najczęściej jednak pomijany jest skomplikowany kontekst historyczno-prawny jego utraty oraz to na jakie cele Kościół zamierza ten majątek przeznaczyć. Bez rzetelnych i wyczerpujących informacji na te tematy, krytyka nie jest obiektywna i krzywdzi Kościół. Trudne natomiast jest reagowanie na zarzuty formułowane wobec Kościoła w oparciu o zasady poprawności politycznej. Wiele jej założeń traktowanych jest jak aksjomaty, to jest jak twierdzenia tak oczywiste, iż nie wymagają dowodu. Dotyczy to m.in. poglądów na ochronę życia, rodzinę, na związki homoseksualne, wychowanie religijne, udział Kościoła w życiu publicznym itd. Jakakolwiek wypowiedź z tego zakresu wyrażająca pogląd „politycznie niepoprawny” jest najczęściej odrzucana bez merytorycznego uzasadnienia. Wystarczy na przykład ogólnikowy zarzut kierowania się przesłankami religijnymi, aby zdyskredytować niewygodny pogląd bez próby pogłębionej, merytorycznej polemiki. Przykładem może być niedawna wypowiedź jednego z wiceministrów, którego chciano nawet odwołać tylko za to, że deklarował swoją przynależność do Kościoła katolickiego. Nawet nie starano się wnikać w merytoryczną ocenę jego działalności. W Poznaniu krytykowano wybitnego profesora medycyny nie tyle za treść wypowiedzi dotyczącej zagadnień medycznych, ile za to, że publicznie powołał się na swoje przekonania religijne. Najnowszym przykładem jest atakowanie sygnatariuszy „Deklaracji wiary” nie tylko za – zgodny z tzw. klauzulą sumienia – sprzeciw wobec zmuszania lekarzy do działań wykraczających poza istotę ich zawodu (troska o zdrowie i życie ludzkie), ale także za ich poglądy religijne. Przykłady te świadczą o tym, że chęć eliminowania poglądów kojarzonych z religią, jest silniejsza od potrzeby merytorycznej dyskusji i konstytucyjnie gwarantowanej swobody publicznego wyrażania swoich przekonań religijnych (art. 25 i 53 Konstytucji RP). Błędem i brakiem konsekwencji jest powoływanie się na zasadę bezstronności, czy świeckości państwa przy równoczesnym preferowaniu światopoglądu materialistycznego. Zastępowania jednego światopoglądu innym nie można nazywać bezstronnością światopoglądową (szerzej na ten temat Rada wypowiedziała się w oświadczeniu z dnia 10 grudnia 2010 r. „Stosunki Państwo-Kościół a problemy światopoglądowe”).
Krytyka Kościoła katolickiego pochodząca ze strony innych kościołów nie stanowi w Polsce poważniejszego problemu. Prowadzona jest na ogół podczas dialogu, w sposób sformalizowany i najczęściej nie przekracza granic kultury dyskusji.
Krytyka pochodząca od samych katolików w zasadzie nie dotyczy Kościoła, jako całej wspólnoty wiernych. Odnosi się najczęściej do określonych sytuacji lub osób, ale niekiedy dotyczy także nauczania Kościoła. Są to więc sprawy wewnętrzne, które powinny być rozpatrywane na podstawie prawa kanonicznego lub innych zasad obowiązujących w Kościele. Przy tej okazji warto jednak przypominać, że Kościół katolicki ma strukturę hierarchiczną i przy rozwiązywaniu wielu spraw reguła większości, a tym bardziej poglądy poszczególnych osób, nie mają decydującego znaczenia. Liczne wartości chronione przez Kościół są bowiem niezależne od poglądów indywidualnych, czy woli większości.
Reklama
Przedstawione wyżej problemy nie zawierają wyczerpującego zestawu spraw łączących się z krytyką Kościoła katolickiego. Zwracają jedynie uwagę na kilka ważnych aspektów tej krytyki i potrzebę odpowiedniego reagowania. Na zakończenie warto zwrócić uwagę na szersze tło poruszonych zagadnień. Łatwość i popularność krytyki Kościoła wpisuje się w szeroki, dotychczas mało zbadany, kontekst nastrojów społecznych w Polsce. W życiu publicznym widoczny jest, wynikający – być może – z dramatycznej historii Polski, pesymizm wzmacniający skłonność do wywoływania konfliktów oraz przeciwstawiania się wszelkiej władzy. Jest to widoczne nawet dla postronnych obserwatorów. W niedawnej przeszłości zjawiska te znajdowały swoje ujście w stosunku do wrogich władz państwowych. W miarę odzyskiwania tożsamości przez suwerenne, demokratyczne Państwo i wraz z postępem cywilizacyjnym, głęboko zakorzenione nastroje sprzeciwu oraz skłonność do wywoływania konfliktów, ujawniają się na nowych polach. Nie można wykluczyć, że jest to jeden z czynników przyczyniających się do powstania dylematów, o których mowa wyżej. Należy jednak mieć świadomość , że dylematy te, z punktu widzenia eschatologii i wszechmocy Boga, są małe i nie mają istotnego znaczenia. W końcu liczy się bowiem odpowiedzialność każdego człowieka za właściwe korzystanie z własnego rozumu, woli i sumienia tj. z danej mu przez Stwórcę wolności.
Podpisali: prof. dr hab. Czesław Błaszak, dr hab. med. Szczepan Cofta, ks. prał. dr Paweł Deskur (sekretarz), prof. dr hab. med. Janusz Gadzinowski, prof. dr hab. Bohdan Gruchman (przewodniczący), prof. dr hab. Tomasz Jasiński, prof. dr hab. Andrzej Legocki, prof. dr hab. Wojciech Łączkowski, prof. dr hab. Roman Słowiński, prof. dr hab. Michał Sznajder, prof. dr hab. Jan Węglarz (wiceprzewodniczący), mgr Grażyna Ziółkowska.
Poznań, 30 czerwca 2014 r.”