Cosię stało, kiedy „dwie rączki się spotkały”? Było dużo klaskania, głaskania i powitań. Okazuje się, że w taki prosty sposób można zainteresować wierszykiem nawet zupełnie małe dziecko. Wystarczą krótka rymowanka, np. z wiersza Tuwima, i odrobina wyobraźni - małe rączki chętnie włączą się do zabawy.
Stali bywalcy Klubu Mam tego dnia nie tylko pobawili się w rymowanki, ale też wypróbowali nowe zabawki, które zakupiono dzięki przychylności dyrektora Biblioteki Marii Wasik. Kiedy dzieci bawiły się na ślizgawce, w domku czy na konikach, mamy rozmawiały o swoich wrażeniach z lektury poradnika znanego terapeuty dziecięcego Pawła Zawitkowskiego „Co nieco o rozwoju dziecka”.
Krzesła i poduszki
Reklama
Na pomysł założenia takiego miejsca wpadły instruktorki z Działu Instrukcyjno-Metodycznego WiMBP Maja Kimnes i Monika Simonjetz. - Dopóki człowiek nie ma własnych dzieci, nie potrzebuje rozmów na temat macierzyństwa. A kiedy zdarzyło się, że obie z koleżanką z pracy byłyśmy w ciąży, zaraz zaczęły się rozmowy o lekarzach, o tym, o tamtym - wyjaśnia Maja Kimnes. - Żartowałyśmy wtedy, że skoro obie jesteśmy w ciąży, założymy sobie w pracy jakiś klub dla mam. Później ta myśl przerodziła się w bardziej konkretny plan. I 13 stycznia 2009 r. odbyło się pierwsze spotkanie.
Jak na prawdziwy klub przystało, na stole czeka kawa i herbata oraz coś słodkiego - mamy jednak częściej niż na krzesłach siadają z dziećmi na kolorowych poduszkach. - Z takimi małymi dzieciaczkami trudno wysiedzieć w jednym miejscu. Mamy tutaj pełne ręce roboty. Ale jesteśmy w swoim gronie, w swoim towarzystwie, więc siedzimy wszystkie razem. Jest czas na rozmowę, podzielenie się jakimiś uwagami z życia codziennego, jest sympatycznie - śmieje się Maja Kimnes.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Co na spotkaniach?
Podstawową rolą Klubu jest zapewnienie mamom miejsca, w którym mogą się spotkać i pobyć ze sobą. - Staramy się pokazać inny obraz macierzyństwa, nie tylko taki, że kobieta siedzi z dzieckiem w domu. Dlatego chciałyśmy stworzyć miejsce przyjazne dla mam i dla dzieci - mówi Maja Kimnes. - W Zielonej Górze mało jest takich miejsc, a przecież mamy też są kobietami, też potrzebują wyjść z domu, wyluzować się. Barierą jest zwykle to, że nie mają z kim zostawić dziecka albo po prostu tęsknią za swoją małą pociechą i nie chcą się rozstawać. W Klubie Mam mogą zarówno spędzić czas z dzieckiem, jak i najzwyczajniej w świecie poplotkować czy pogadać o modzie.
Klubowiczki spotykają się co dwa tygodnie. Organizowane są też specjalne spotkania tematyczne. Były więc warsztaty z ratownikiem medycznym o tym, jak udzielić pierwszej pomocy maluszkom, i spotkanie z położną, która pokazywała, jak masować dzieci. - Planujemy zajęcia z bajkoterapii. A w grudniu odwiedzi nas Paweł Zawitkowski. Mamy już niecierpliwie czekają - mówi Maja Kimnes. - Chcemy też zorganizować zajęcia tylko dla mam, a wtedy dziećmi zajmą się np. tatusiowie.
Również w grudniu odbędzie się pierwsze przyjęcie urodzinowe dziecka klubowiczki. Jeżeli pomysł wypali, klubowe urodzinki będą kolejnym stałym punktem.
Klub Mam realizuje też Program Dyskusyjnych Klubów Książki. Mamy czytają najchętniej literaturę poradnikową. A dla dzieci są książki-zabawki i książki edukacyjne z kolorowymi obrazkami.
Więcej takich miejsc
Ciekawą dyskusję można prowadzić nawet wtedy, kiedy trzeba nakarmić dziecko albo zmienić pieluchę - niewiele potrzeba, żeby zorganizować odpowiednie warunki. Klub Mam to przykład na to, że warto tworzyć miejsca przyjazne dla kobiet z dziećmi. Taką modę lansują m.in. kampanie społeczne, ale rzeczywistość nie zawsze za nimi nadąża. Przeciętny człowiek nie zwraca uwagi na wysoki krawężnik, krzywe chodniki, ciasne toalety w restauracjach czy zadymione pomieszczenia. A z takimi utrudnieniami na każdym kroku spotykają się mamy pchające dziecięce wózki. - To dobrze, że powoli nastaje taka moda, bo może to coś zmieni - uważa Maja Kimnes.
O spotkaniach Klubu Mam można dowiedzieć się: na stronie Biblioteki Wojewódzkiej