Świętej pamięci Stanisława Sadowska z parafii św. Bartłomieja w Ciągowicach była legendą tej miejscowości, a może nawet całej okolicy. Dowodem na to, jak wielkim i szanowanym była człowiekiem są setki osób obecnych na uroczystości pogrzebowej, dziesiątki zamówionych za Zmarłą Mszy św. oraz liczne grono kapłanów i przedstawicieli władz, którzy towarzyszyli jej w ostatniej drodze. Śp. Stanisława przyszła na świat we wspomnienie św. Kazimierza Królewicza, 4 marca 1914 r., zmarła 11 listopada br., kiedy Kościół wspomina św. Marcina. Wydaje się, że z tych właśnie świętych przejęła wiele cech. Św. Kazimierz jest szczególnym patronem młodzieży litewskiej, a także orędownikiem i patronem poświęcających się służbie publicznej. Św. Marcin miał z kolei „złote serce” dla bliźnich, był miłosierny, a jednocześnie stanowczy.
Z wiarą przenosiła góry
„Ludzie takiego formatu jak ona rodzą się rzadko. To zupełnie wyjątkowy Ktoś. Myślę, że gdyby jej dzieciństwo i młodość kształtowały się współcześnie, piastowałaby jakieś wysokie urzędy. Pani Stasia była prostą kobietą, nie miała wykształcenia, bo trudno było przed prawie 100 laty o nie, ale miała od Boga specjalne dary, talenty, a nade wszystko wiarę, która pozwalała jej góry przenosić” - mówi proboszcz parafii w Ciągowicach, ks. Jan Kierat.
„Nasza mama była osobą bardzo dobrą, skromną, wesołą, szczerą, pracowitą i sercem oddaną rodzinie. Przy tym wszystkim była wymagająca zarówno od siebie, jak i od innych, i dość przekorna. Miała wyraziste poglądy, którym była wierna, których nigdy nie zdradziła. Urodziła 4 dzieci, doczekała 4 wnucząt i 6 prawnucząt. Wychowała nas w wierze, przekazała to, co najwartościowsze i najcenniejsze. Życie nie szczędziło jej trosk i zmartwień, zwłaszcza, gdy w młodości spotkała ją śmierć półrocznego dziecka, 27 lat temu - męża, a niedawno - syna Eugeniusza. Jednak, jako że Boga traktowała zawsze serio - nie zwątpiła, nie obraziła się, nie odwróciła się od Niego” - opowiada Urszula Janus, córka Zmarłej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Gorliwie modliła się do Boga...
Całe życie śp. Stanisławy było zatopione w Bogu. To życie w wielkiej przyjaźni z Kościołem i rodziną parafialną. Była wzorem chrześcijańskiej postawy nie tylko dla świeckich, ale także dla posługujących w parafii i okolicy kapłanów, którzy mogli budować się jej postawą, wiarą, przykładem życia. Wszyscy podziwiali jej hart ducha, siłę, zdrowie, witalność, poczucie humoru i niespotykane zaangażowanie w sprawy wspólnoty parafialnej i miejscowości. Pani Stanisława nie opuściła ani jednej Mszy św. w tygodniu, w niedziele nawet dwukrotnie uczestniczyła we Mszy. Gdy brakowało ministrantów, ona stawała przy ołtarzu i służyła z największą gorliwością. Szczególne miejsce w jej sercu zajmowali kapłani. Stale modliła się za 12 księży. Czasem mawiała: „Ludzie nie rozumieją, jaka to łaska mieć pośród domostw kościół i kapłana…”. Całym sercem pomagała więc na plebanii i w kościele, zbierała ofiary na okolicznościowe potrzeby i wydarzenia parafialne, propagowała prasę katolicką, dbała także o to, aby choremu „podesłać” księdza z ostatnim namaszczeniem. Sama też przyjęła Jezusa Eucharystycznego na kilka godzin przed śmiercią. Wczuwała się w potrzeby mieszkańców, znała je i rozumiała. Towarzyszyła im w ostatniej drodze, nie opuściła żadnej uroczystości pogrzebowej, za wszystkich zmarłych zamawiała Mszę św.
Zadziwiała wszystkich
Była osobą znaną w gminie również poprzez działalność w Klubie Seniora, niezwykle lubianą, szanowaną. Cieszyła się dużym autorytetem. Ludzie liczyli się z jej zdaniem. Gdy innym brakowało argumentów i pomysłów, ona zawsze potrafiła zaradzić, bo była pełna twórczej inwencji i to na każdy temat.
Mimo swojego sędziwego wieku tryskała energią, zadziwiała niezwykłą pamięcią, można było posłuchać od niej zawsze dobrej rady. Miała swoje wskazówki dla dziecka, dla dorastającej dziewczyny czy chłopaka, dla nowożeńców, a także dla osób starszych, dla wykształconych i bardzo prostych ludzi. Zaskakiwała także umiejętnością oceniania ludzi. Pewnie niektórzy zazdrościli jej tych darów, pewnie nieraz spotkała się z krytyką, ale nie przejmowała się tym, nie obrażała, po prostu była sobą i zawsze robiła swoje. Jeśli czegoś nie potrafiła, to dbać o siebie, oszczędzać serca, zwolnić, czasem odpocząć.
W najpiękniejszym zakątku raju
W dzisiejszym świecie brakuje takich ludzi. Osoby z taką charyzmą rodzą się rzadko i pozostawiają po sobie miejsce, którego nie sposób zapełnić. Ktoś kiedyś zapytał znanego filozofa, czy Pan Bóg ma poczucie humoru. Ten odpowiedział, że z pewnością jako Istota Najdoskonalsza ma to poczucie najdoskonalsze. Stąd przekonanie graniczące z pewnością, że w najpiękniejszym zakątku raju istnieje łąka prostych i wielkich, których wspólną cechą jest skromność, dobroć, świętość, mądrość, stanowczość, humor i przekora. Do grona tego dołączyła z pewnością śp. Stanisława, która wydaje się, że znała słowa wypowiedziane przez poetę: „Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, gdy umrzesz...”.