Reklama

Bł. ks. Władysław Findysz

Pasterz i świadek (20)

Niedziela rzeszowska 48/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Więzień na Montelupich w Krakowie

25 stycznia 1964 r. ks. Findysz został przewieziony do Krakowa, do tamtejszego Centralnego Więzienia przy ul. Montelupich. Tam wreszcie poddano go szczegółowym badaniom specjalistycznym. Niestety potwierdziły one wstępną diagnozę lekarza więziennego z Rzeszowa. Komisja Lekarska rozpoznała bowiem, że ks. Findysz ma nowotwór przełyku i wpustu żołądka. Wskazała nadto, iż zasadna jest przerwa w odbywaniu zasądzonej mu kary, gdyż dalsze jego przebywanie w warunkach więziennych grozi zejściem śmiertelnym. Orzeczenie zawierające wyniki badań i płynące z nich wnioski Komisja Lekarska wydała dnia 24 lutego 1964 r. Na jego podstawie trzy dni później Sąd Najwyższy postanowił uchylić areszt tymczasowy. Dzięki temu, w sobotę 29 lutego 1964 r. ks. Findysz opuścił krakowskie więzienie. Potrzeba było aż trzech miesięcy bezpodstawnego przetrzymywania go w więzieniu, aby funkcjonariusze komunistyczni zrozumieli, to co było oczywiste od początku, a mianowicie, że pobyt niewinnego i tak ciężko chorego człowieka w warunkach więziennych urąga nie tylko poczuciu sprawiedliwości, ale też podstawowym zasadom etycznym i humanitarnym. Wydaje się jednak, że przynajmniej niektórym z nich zależało na tym, aby poprzez pobyt w więzieniu przyczynić się do jego śmierci.
Do upokorzenia ks. Findysza ateiści użyli również środków masowego przekazu. Na ich łamach przekazywali tylko swoją interpretację faktów. Najcięższe zarzuty przeciwko ks. Findyszowi sformułował Stanisław Zwoliński na łamach ateistycznego pisma „Fakty i Myśli” w artykule pt. Księdza Findysza „czyn dobroci”, opublikowanym w numerze z 16-29 lutego 1964 r. W dość obszernym artykule krótko streścił istotę sprawy, ale dodał własny komentarz, w swojej wymowie nieprzyjazny, a niekiedy wręcz złośliwy. O jego prawdziwych intencjach świadczą choćby użyte podtytuły: Na bakier z tolerancją i Kto sieje wiatr. Dla zobrazowania wymowy tego tekstu warto tu przytoczyć niewielki fragment jego tekstu, w którym potępia brak skruchy u oskarżonego i negatywnie ocenia jego postawę. Pisze w nim: „Skoro ks. F. nie dopatrzył się winy wobec prawa w swojej działalności, to pewnie uważa się za osobę prześladowaną? Ani odrobiny skruchy wobec Sądu. I ta pewność. Rozbrajająca pewność siebie. „Swoim postępowaniem dobrze przysłużyłem się Bogu - powiedział proboszcz po ogłoszeniu wyroku. Czyli inaczej mówiąc, za karę poniesioną na ziemi będzie on w dwójnasób wynagrodzony w... niebie. Taką nadzieją żyje ks. F. I byłaby to jego prywatna sprawa, gdyby nie przykre następstwa takiego duszpasterstwa. W konkretnym wypadku uległ właściwie podszeptom... szatana. […] od kogo jak od kogo, ale od księdza, stróża moralności, człowieka wykształconego, należałoby się spodziewać rozsądnej oceny sytuacji parafii, rozsądnych czynów, a nade wszystko tolerancji. […] Mówiąc otwarcie ks. F. zrobił co mógł, aby stać się „męczennikiem za wiarę”, aby wejść w kolizję z prawem. Cel swój proboszcz osiągnął”.
Doświadczenia więzienne oraz nagonka prasowa, choć bardzo uciążliwe, nie załamały jednak ks. Findysza. Siłę do znoszenia trudów więzienia i krzyża choroby czerpał z modlitwy brewiarzowej i różańca. Nie mógł natomiast oprzeć się na mocy Eucharystii, gdyż władze więzienne nie pozwalały mu na jej celebrowanie. Wiele otuchy dostarczały mu również dowody pamięci i solidarności wyrażane przez parafian, wychowanków i kapłanów. Pisał o tym w swoich listach więziennych: „Pamięć moich uczniów, szczególnie w trudnych chwilach jest szczególnie cenna. Ci, co wiele przecierpieli w życiu, są uczuleni na cierpienia drugich, co w czasach egoizmu i ogólnego sobkostwa jest wzruszające i za serce chwytające; […] Ludźmi jesteśmy, dlatego potrzebujemy i cieszymy się pamięcią, życzliwym, szczerym słowem przyjaciół, znajomych. […] Pogodne wasze listy dodają otuchy i optymistycznej oceny wypadków, myślenia i czucia po chrześcijańsku. [Z listów do J. Hanasa]”.
29 lutego 1964 r. ks. Findysz opuścił krakowski zakład karny. Był wówczas już tak wyczerpany i osłabiony chorobą, że nie mógł samodzielnie iść, ale musiał korzystać z pomocy, której udzielili mu ks. Bieszczad i towarzyszący mu taksówkarz. Następnie wynajętą taksówką przyjechał z Krakowa do Żmigrodu Nowego. W parafii bardzo szybko rozeszła się wieść o powrocie proboszcza i wywołała ogromną radość wiernych. Ich szczere modlitwy zostały wysłuchane.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowacka: namawiam Episkopat nie do wojny, ale do współpracy i dialogu

2025-03-11 09:54

[ TEMATY ]

episkopat

lekcje religii

minister Nowacka

PAP/Michał Meissner

Namawiam Episkopat nie do wojny, ale współpracy i dialogu - powiedziała we wtorek w wywiadzie dla Polsat News minister edukacji Barbara Nowacka pytana o stanowisko Kościoła w sprawie ograniczenia liczby lekcji religii w szkołach. To rząd kieruje polityką edukacyjną państwa - zaznaczyła.

"Namawiam Episkopat nie do wojny, ale do takiej współpracy i dialogu. Myśmy ze strony rządowej odbyli wiele spotkań ze stroną kościelną, pokazując, jakie mamy rozwiązania, wprowadzając je spokojnie i namawiając do zrozumienia, że to rząd kieruje polityką oświatową państwa, nie Episkopat" - powiedziała Nowacka.
CZYTAJ DALEJ

Pozwólmy sobie na częstsze przyjmowanie znaków od Boga

2025-02-13 11:20

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

Grażynak Kołek

Rozważania do Ewangelii Łk 11, 29-32.

Środa, 12 marca. Wielki Post
CZYTAJ DALEJ

Kard. Koch: ciężka choroba Papieża podobna do męczeństwa św. Piotra

2025-03-12 08:17

[ TEMATY ]

papież Franciszek

kard. Kurt Koch

PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Ciężka choroba to wielkie wyzwanie. Módlmy się, aby Pan Bóg obdarzał zawsze swą bliskością naszego Ojca Świętego – powiedział kard. Kurt Koch na rozpoczęcie wieczornej modlitwy różańcowej za Papieża. Prefekt Dykasterii ds. Popierania Jedności Chrześcijan porównał aktualne cierpienia Papieża do męczeństwa, które Pan Jezus zapowiedział św. Piotrowi pod koniec Ewangelii św. Jana.

Szwajcarski kardynał przytoczył słowa, które Zmartwychwstały Chrystus powiedział do Piotra nad Jeziorem Galilejskim: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. „Czyż można nie widzieć w tych słowach tego, co przeżywa i cierpi również nasz Ojciec Święty, Następca Piotra? – mówił kard. Koch. – Oczywiście, różne są sytuacje, lecz również cierpienia wynikające z ciężkiej choroby są wielkim wyzwaniem. Módlmy się, aby Pan obdarzał zawsze swą bliskością naszego Ojca Świętego. A za wstawiennictwem Maryi, Matki Nadziei, prośmy o zdrowie dla Papieża Franciszka”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję