Kto pamięta i kogo to obchodzi, że Adwent to szansa przemiany i czas nadziei, skoro handel rozkwita bardziej niż zwykle, sklepy prześcigają się w świątecznych ofertach, kuszą promocjami. Jest tak, jakby pomiędzy 1 listopada, a 25 grudnia istniała jakaś pustka
Tymczasem Adwent to ofiarowany nam czas, który uświadamia, że aby naprawdę nadeszły święta, trzeba na nie poczekać. Niekoniecznie biegając od jednej półki sklepowej do drugiej, ale podejmując wysiłek duchowy może w postaci refleksji nad tym, co wydarzyło się w Betlejem i jaki to ma związek ze mną, z moim konkretnym życiem i działaniem? Dobrze, ale jak to wszystko wytłumaczyć swoim dzieciom, jak ukazać sens takiego myślenia młodym ludziom, gdy wokół aż huczy od innej propozycji świąt, niemożliwych bez takiego to a takiego telewizora, z takim to a takim dekoderem, bez choinki - obowiązkowo udekorowanej zgodnie z aktualnymi trendami i stosem prezentów. Robi się z tego jedna wielka „szopa” - bez Boga, który ma się narodzić. - Najprostszym sposobem, moim zdaniem, jest autentyczne przeżycie Adwentu samemu - mówi ks. Grzegorz Stachura. - Może to wydawać się mało medialne, ale naprawdę jest to najskuteczniejsza metoda. Stara dobra metoda: „pilnuj siebie, będziesz w niebie” skutkuje tym, że inni razem z tobą. Pytanie Adwentu, dla mnie samego, i dla tych, którzy obok mnie: czy Chrystus zechce mnie, gdy przyjdzie powtórnie? - wyjaśnia. Robert, maturzysta, uważa, że ma tak dużo obowiązków różnego rodzaju, że nie musi się dodatkowo obciążać myśleniem o Adwencie, wyrzeczeniami, refleksjami, bo i tak „życie bywa dostatecznie męczące, więc chyba lepiej na luzie i z radością podchodzić do świąt?”. - Adwent to przygotowanie do wielkiego duchowego przeżycia, co wcale nie wyklucza radości, wręcz przeciwnie, ale to jednak przygotowanie, a to już wymaga pewnych zabiegów - mówi ks. Witold Świąder. Uważa, że „zagospodarowanie” czasu Adwentu to wyzwanie, przed który stoi Kościół, duszpasterze, katecheci. W orbicie tego zagospodarowania powinni się znaleźć przede wszystkim letni katolicy, bo ci związani z grupami czy wspólnotami potrafią dobrze skorzystać z adwentowej szansy. Ks. Witold przypomina przedwojenny zwyczaj, kiedy to w I niedzielę Adwentu przed ołtarzem stawiali się przedstawiciele wszystkich stanów, każdy z nich zapalał świecę mówiąc „jestem gotów na sąd Boży”. Podkreśla element oczekiwania. Adwent to czas łaski, kiedy należy dać sobie szansę na dobrze przeżyte spotkanie z tym Oczekiwanym…
Za oknem dni coraz krótsze, zimniejsze, niełatwo zmobilizować się na poranne roraty, a jeszcze może trudniej - wycisnąć jakieś dobro, zebrać adwentowy plon. Ale warto ten trud podjąć, aby prawdy naszej wiary były bardzie żywe i realne niż święta na telewizyjnym ekranie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu