Ponad pół tysiąca osób wzięło udział w pierwszym podkarpackim, bezalkoholowym „Weselu Wesel”, które odbyło się w Miejscu Piastowym. Uczestnikom, którzy przybyli głównie z terenu diecezji przemyskiej i rzeszowskiej, towarzyszyły słowa bł. ks. Bronisława Markiewicza „Polska będzie trzeźwa, albo nie będzie jej wcale”. Organizatorzy spotkania to: Stowarzyszenie „Miłość i Odpowiedzialność” oddział rzeszowski i przemyski oraz Duszpasterstwo Rodzin Archidiecezji Przemyskiej i Diecezji Rzeszowskiej.
To Opatrzność sprawiła, że spotykamy się właśnie tutaj
Reklama
„Nie ma chyba godniejszego miejsca w Polsce na takie wydarzenie” - zapewnia ks. Władysław Zązel, proboszcz z Kamesznicy, inicjator i organizator ogólnopolskich spotkań „Weselu wesel”, który powitał uczestników. „Ks. Markiewicz bronił rodziny przed zalaniem falą alkoholu. My też staramy się to robić, w sposób w jaki potrafimy. Stąd wesela bezalkoholowe. Organizowanie takiego właśnie wesela to dobry początek wspólnej drogi i życia w trzeźwości. Trzeźwość w rodzinie jest ważna. Wie o tym każdy, kto doświadczył bądź też był świadkiem tragedii wielu rodzin. Tragedii wynikającej z używania alkoholu. Wielu mówi dziś raczej o potrzebie kulturalnego picia niż o abstynencji. Z wieloletniej obserwacji wiem, czym to się kończy. Nie można z tym igrać. Nie może być też tak, że osoby zachowujące trzeźwość muszą się z tego tłumaczyć. Tutaj przyjechały takie właśnie małżeństwa. Kiedyś zorganizowali wesele bezalkoholowe, do dziś zachowują abstynencję, a my chcemy im w tym pomagać. Tutaj też przypominają sobie, że ich decyzja była słuszna. Są z tego dumni. Spotykają ludzi podobnych sobie i to im pomaga wzrastać w abstynencji” - dodaje ks. Zązel
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Praca i zabawa
Organizatorzy byli jednocześnie uczestnikami tego spotkania. Tak jak Barbara Wiater, diecezjalny doradca Życia Rodzinnego Diecezji Rzeszowskiej, współorganizatorka spotkania, która do Miejsca Piastowego przyjechała z mężem Andrzejem. „Bardzo nam się ta inicjatywa spodobała. Sami promujemy trzeźwość. Jesteśmy wyjątkami, które często muszą się tłumaczyć, dlaczego nie piją alkoholu na weselu, imieninach czy innych uroczystościach” - mówi Barbara Wiater. „Często ludzie pytają wprost: Dlaczego przyjęliście styl życia w trzeźwości? Skąd takie dziwactwo? Czy nie jesteście chorzy”? - przypomina sobie pan Andrzej. Uważają nas za wybryki natury, ale my staramy się robić wszystko, by takich wybryków było więcej” - dodaje Barbara Wiater. „Nasza droga małżeńska nie zaczęła się od wesela bezalkoholowego, jednak zaraz po ślubie doszliśmy do wniosku, że musimy żyć trzeźwo. To był najważniejszy wybór i najmądrzejsza decyzja w naszym w życiu” - zapewnia Andrzej Wiater. „ By to docenić, trzeba tego doświadczyć, żadne słowa nie oddadzą wartości tej decyzji” - mówią zgodnie Wiatrowie.
Marzyliśmy, by takie wesele odbyło się na Podkarpaciu
Reklama
Pomysłodawcami Podkarpackiego spotkania „Wesele Wesel” byli Teresa i Piotr Mazurowie. Skąd pomysł? „Bywaliśmy na ogólnopolskich spotkaniach tego typu i pewnego razu ktoś zapytał: Dlaczego nie zorganizujecie takiego spotkania u siebie na Podkarpaciu? Nie czekaliśmy długo, zachęciliśmy innych i ruszyliśmy machinę przygotowań, czego efektem jest spotkanie w Miejscu Piastowym” - mówi Piotr Mazur. W Miejscu Piastowym wspominali swoje wesele bezalkoholowe sprzed 17 lat. „Łatwo nie było” - przypomina sobie pani Teresa. „Trudno było przekonać rodziców, ale po spokojnych wyjaśnieniach udało się. Mieliśmy jednak duże wsparcie i zachętę ze strony znajomych z kręgu Domowego Kościoła, do którego należeliśmy” - dodaje pan Piotr. „Kiedy zapraszaliśmy gości, dziwili się i zastanawiali, czy można dobrze bawić się na takim weselu. „Jak to się robi, gdy nie ma orkiestry? Jednak wielu spośród sceptycznie nastawionych przyszło z czystej ciekawości. Zabawa była wspaniała. Nie wyobrażamy sobie innego wesela” - zapewniają Mazurowie. Wesele bezalkoholowe to jedynie ważny epizod w życiu małżeńskim i rodzinnym. Tak naprawdę wszystko zaczyna się później i owoce tego pierwszego kroku też przychodzą wraz z latami wspólnego życia. „Na trzeźwości wybudowaliśmy dom, a to niektórym wydawało się zupełnie niemożliwe. Jak to, murarzowi nie postawicie przysłowiowego kieliszka? - pytali z niedowierzaniem znajomi. I tu kolejna niespodzianka. Znaleźli się fachowcy, którzy ze zrozumieniem przyjęli naszą decyzje. Nie stawiamy alkoholu na stole. Do tej pory wszystkie nasze rodzinne uroczystości odbywają się bez wątpliwego towarzystwa alkoholu” - mówią dumnie Mazurowie.
Dobre wesele to takie, kiedy na drugi dzień bolą nogi a nie głowa
Obwieszczali weselni starostowie. Jak na prawdziwe wesele przystało, także w Miejscu Piastowym nie zabrakło także starostów. Funkcję tę pełnili Anna i Grzegorz Worczykowie. „Wybrano nas, ponieważ szybko nawiązujemy kontakt i lubimy się dobrze bawić. Nie pretendujemy do miana wodzirejów, ale robimy wszystko, by uczestnicy dobrze się czuli i dobrze się bawili. Świadczymy, że do dobrej zabawy nie potrzeba alkoholu. Zachowujemy się tak jak to robimy na weselach, na których bywamy. Często podajemy przykład, kiedy na pewnym weselu poprosiłam do tańca pana, który powiedział, że w życiu nie tańczył po trzeźwemu. Po tańcu oświadczył, że dla takiej chwili warto było żyć” - przypominała sobie pani Anna. „My, niestety, nie możemy powiedzieć, że nasze małżeństwo rozpoczęło się od wesela bezalkoholowego, czego dziś z perspektywy czasu trochę innym zazdrościmy. Niestety, wówczas nawet nie słyszeliśmy o tym, że takie imprezy się odbywają. Byliśmy wychowywani w środowiskach, gdzie alkohol był. Na szczęście szybko trafiliśmy na ludzi,którzy pokazali nam, że można żyć w trzeźwości i nic nie tracić, a wręcz zyskiwać. Dziś jako starostowie chcemy o tym świadczyć. Zauważamy też, że ludzie coraz bardziej skłaniają się do organizowania takich przyjęć bez alkoholu, nie tylko wesel” - mówi pan Grzegorz.
Weselni goście z całej Polski
Lucyna i Jarosław Kłękowie do Miejsca Piastowego przyjechali z Jelcza koło Wrocławia. „Sprowadza nas tu przede wszystkim radość spotkania cudownej wspólnoty i piękne świadectwa życia w trzeźwości. To doskonały sposób, by pokazać dzieciom, że można bawić się i żyć bez alkoholu. Dlatego cieszy, że ciągle w tego typu spotkaniach chcą uczestniczyć młodzież i dzieci. Także nasze dzieci” - dodają goście z Jelcza. „Drugim ważnym powodem, który nas tu sprowadza, to okazja do odnowienia przyrzeczeń małżeńskich. Słowa przysięgi, które wypowiadaliśmy podczas naszych zaślubin, są ważne i zawsze aktualne. Warto je sobie przypominać każdego dnia, ale dla nas, osób które miały wesela bezalkoholowe, podczas takiego spotkania jak w Miejscu Piastowym słowa miłość, wierność i uczciwość nabierają szczególnego znaczenia” - zapewniali ze wzruszeniem państwo Kłękowie.
My też tak chcemy
Mówili z rozmarzeniem narzeczeni, których sporo uczestniczyło w Podkarpackim Weselu Wesel. Opowieściom małżonków przysłuchiwali się między innymi Ania i Tomek, którzy przyjechali przyjrzeć się, jak wygląda takie wesele. „Nigdy nie uczestniczyliśmy w takim przyjęciu, dlatego bardzo nas to ciekawi. Czy się zdecydujemy? Nie wiemy, czy będziemy potrafili się oprzeć powszechnym poglądom, że dobre wesele kojarzy się z dużą ilością alkoholu. My mamy nieco inne zdanie na ten temat. Do dobrej zabawy nie potrzeba wódki czy wina. Uczestnicy spotkania bardzo nas w tym utwierdzają” - mówili. Podobne zdanie ma Basia i Krzysztof: „Marzymy, by nasze wesele za rok było właśnie takie. Ta cudowna zabawa. Mimo że jest wiele przeszkód, wierzymy, że się uda” - zapewniali młodzi.