Reklama

Wiersze, jak zdjęcia

Gdyby ludzi, od których doznała dobra ustawić w pary, opasaliby całe Kielce. I być może ten ogrom dobra wokół Justyny Leksyckiej nigdy by się nie objawił, gdyby nie choroba i niepełnosprawność, z którymi zmaga się od dziecka. Cały ten bagaż przekuwa w wiersze, a słowo gnie się jak trzcina i jest posłuszne: dźwięczy niczym stal, lśni - jak szlachetny kamień

Niedziela kielecka 34/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

<+++>

Urodziła się z duszą wrażliwą na dobro i piękno, a jako przydatek dostała chorobliwą otyłość, która niszczyła ją wewnętrznie i naznaczyła zewnętrznie. Pomimo walki z chorobą, mimo kilku operacji, gdy sprzeczne diagnozy wiodły terapię na manowce, a jej stan nie poprawiał się, łóżko na stałe (prawie), wózek inwalidzki (coraz częściej) stawały się koniecznością.
A dzisiaj? Ma za sobą zrzucenie - bagatela - 90 kilogramów! Znów chodzi, ale jeszcze wolno, jeszcze potrzebuje asekuracji ściany czy pomocnej ręki. Czekają ją też kolejne operacje: drugiego oka, przepukliny, plastyka brzucha i nóg (bo nie ma innej drogi do skutecznej walki z następstwami tzw. słoniowatości nóg).
Kiedy i gdzie nastąpił przełom jej ducha? Skąd wzięła się determinacja o zawalczenie raz jeszcze z chorobą? Otóż - przy chrzcielnicy Karola Wojtyły w Wadowicach, gdzie dla Jana Pawła II „wszystko się zaczęło” i gdzie dla Justyny Leksyckiej też „wszystko się zaczęło”.
W tomiku poetyckim „Na marginesie życia”, który jest towarzyszem i zapisem tego nowego początku, Leksycka wyjaśnia: „Ktoś kiedyś zapytał mnie: Skąd ci się biorą wiersze? Nie wiedziałam, co powiedzieć. One po prostu są. Żyją we mnie i czasem zwyczajnie wypływają na szerokie wody kartki z zeszytu. Każdy z nich, począwszy od pierwszego, zapisanego jesienią 1990 r., ma swoją historię. Każdy jest niby zdjęcie upamiętniające jakieś wydarzenie, określoną sytuację, czy choćby emocje przez nie wywołane. Zdjęcia rodzinne są dla nas i dla nielicznych (rodzina, przyjaciele), więc i ja nie chciałam publikować swoich wierszy. Czynię to na prośbę moich Przyjaciół. Tych, którzy nieustannie zachęcają mnie do pisania wierszy, mając w ten sposób udział w ich powstaniu. I tym Przyjaciołom ten tomik dedykuję”.
Zbiorek, wyłożony w witrynie Domu dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie, zaowocował pierwszym kontaktem, a potem rozmową z Justyną na ławce w parku, pod zacisznym parasolem jesionów. Godzinami można tak gadać i gadać. O tym, skąd biorą się i jak krzepną słowa nazywane poezją; o pożytkach płynących z intensywnej rehabilitacji; o „samych dobrych ludziach Piekoszowa” - można tak gadać i gadać z Justyną Leksycką, która lubi mówić, lubi bawić się słowem. Słowa są niczym okruchy życia z jej wiersza: okruchy dobra/zbieram/z okruchów dobra/mozaikę życia ułożę/okruchy dobra/miłością odmierzę/okruchami dobra/nakarmię/płaczące dzieciństwo/samotną starość/i włóczącą się bezdomność/okruchów dobra/starczy i dla psa/co przysiadł na chodniku/niech ogonem/zło rozwiewa/i odgania smutki (o okruchach dobra).
Był w życiu Justyny Leksyckiej okres kłócenia się z Bogiem, był czas bez Boga. Gdy doń wróciła, pytała: dlaczego i dlaczego, by wreszcie powiedzieć: „bądź wola Twoja”. Nadal uczy się to powtarzać, ale sercem i życiem, nie tylko ustami. Przypomina sobie historię chorego wyczekującego przy brzegu sadzawki Owczej na uzdrowienie. Nigdy nie mógł zdążyć do wody życia w odpowiedniej chwili. Siebie widziała w tym człowieku z kart Biblii.
Na drodze Leksyckiej stanął wreszcie ktoś, od kogo otrzymała konkretne wsparcie psychiczne i fizyczne - i był to moment wkroczenia na wąziutką ścieżynkę nowego życia. Gorące słowa wdzięczności Justyna kieruje pod adresem rehabilitantów z Piekoszowa, bo w jej przypadku rehabilitacja była (i jest) wyzwaniem. Żeby ćwiczyć, musiała poczuć się bezpiecznie, także w sensie psychicznym, a zapewnili jej to ludzie z Piekoszowa (z akcentem na jednego z rehabilitantów). Jak trudne musiały być początki ćwiczenia w basenie, pokonanie lęku. Gdzieś tam tkwi zapewne geneza wiersza, mówiącego „o małym świecie, w którym byłeś ze mnie dumny, choć nikt nigdy nie był”.
Rehabilitacja była konieczna, żeby zrzucić wagę, usprawnić oporne od lat ciało, ponownie nauczyć się chodzić, ba, nawet prawidłowo siadać, wykonać znak krzyża, który już na lewym ramieniu załamywał się, drżał, był niepewny, niedokończony. Rehabilitacja, to była, mówi Justyna, ciężka harówa i codzienne zmaganie się ze sobą, pod okiem lekarzy, pod nadzorem dietetyków.
Z turnusami piekoszowskimi, ale i z różnymi formami zdrowotno-rehabilitacyjnymi oferowanymi w ramach placówki, Justyna Leksycka jest związana w sposób regularny od 2000 r.
Justyna ma 43 lata, pochodzi z Końskich, gdzie mieszkają rodzice. Ma rodzeństwo, z którym utrzymuje dobre relacje („dzieci siostry, to jak moje własne”, mówi). Pomimo choroby, a może właśnie dlatego, jest osobą towarzyską, wewnętrznie aktywną, złaknioną życia. Dlatego trudno jej było chyba zaakceptować siebie, wegetującą w rodzinnych Końskich, balast dla schorowanych rodziców. Ukończyła liceum ekonomiczne, a we Wrocławiu - aż w dalekim Wrocławiu - spędziła 7 lat i zrobiła licencjat z teologii. Przez ponad 5 lat mieszkała w domu opieki przy sanktuarium w Kałkowie-Godowie. Kielczanką jest od 4 lat. I chyba trwale „zacumowała” w Rodzinnym Domu Opieki przy ul. Tobruckiej, gdzie dostała przyjaźń ze strony gospodarzy, możliwość życia, jakie lubi - pogawędzenia do późnej pory, przyjmowania przyjaciół, świetną atmosferę i dobre warunki socjalno-bytowe. Uważa, że wymodliła sobie to miejsce. Siłę do życia daje jej też wspólnota „W pieczy Pana” z parafii św. Józefa i przyjaciele, których ma w różnych zakątkach Polski.
Justyna jest na rencie socjalnej, z której po uiszczeniu zaległości zostaje jej 135 zł na miesiąc. Cóż można z takim bogactwem? Jak odnowić garderobę, którą przecież trzeba wymienić z tej o 90 kg „cięższej”? Jak dotrzeć na wymarzone rekolekcje, na które właśnie ją zaproszono? Musi uważnie, bardzo uważnie oglądać każdą złotówkę, ale i tak uważa, że Pan Bóg ma do niej telefon i dobrze zna jej adres mailowy… Stąd ci dobrzy ludzie wokół. Stąd choćby pomoc kieleckiego MOPR-u, który sfinansował zakup dwóch par okularów, a to dla niej przecież majątek. Dla takich ludzi, jak Justyna Leksycka, Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie „Niesiemy Radość”, zarazem wydawca zbiorku jej poezji, udostępnia konto:
Bank PEKAO SA
2912401372111100101 3311910

(więcej informacji na stronie internetowej: www.niesiemyradosc.webs.com)

O KSIĄŻKACH: selekcjonuje je uważnie, najbardziej lubi te, które ktoś bliski jej polecił. Ceni sobie książki z dziedziny duchowości. Dość nietypowo, jak na kobietę, fascynuje się liturgiką, czasami sięgnie po czytadło-romansidło.
CHCIAŁABY: przejechać się tramwajem po Wrocławiu, bo wrocławski tramwaj przez kilka lat był jej „pokojem do pracy, kuchnią, miejscem do drzemki i spotkań z ludźmi”.
CIESZY JĄ: giętkość słowa i miganie igły, gdy haftuje ulubione obrazy, gobeliny. Cieszy i raduje chodzenie po parku, mijanie ludzi na ulicy, odkrywanie życia od nowa.
POLECA: nadzieję, która: przechodzi moje życie/nie potrzebuje ulicy/chodnika/nawet wąskiej ścieżki/jedyne/czego mu potrzeba/to nadzieja (droga-nadzieja)

Kto chciałby skontaktować się z Justyną Leksycką lub nabyć tomik jej wierszy może skorzystać z telefonu: 791-041-664, lub adresu mailowego: dziar@wp.pl

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. Mikołaj - biskup, nie krasnal

Niedziela Ogólnopolska 48/2007, str. 22-23

[ TEMATY ]

św. Mikołaj

TER

Św. Mikołaj, patron kościoła

Św. Mikołaj, patron kościoła

Niegdyś święty biskup z Myry był jednym z ważniejszych świętych chrześcijaństwa. Dziś stał się „świętym komercji”. Współczesność odarła go z ornatu, z głowy zdjęła mitrę i zabrała pastorał. „Świętego krasnala” - jak nietrudno zgadnąć - wymyślili amerykańscy specjaliści od reklamy. Dziś byśmy powiedzieli, że to taki święty po obróbce w McDonald’s.

Jeszcze nawet nie zaczął się Adwent, a już w pierwszych dniach listopada na sklepowe witryny i półki wmaszerowała armia mikołajów. Mikołaje zachęcają nas do zakupu nowego telefonu komórkowego, DVD, komputera i tysięcy zabawek. Są wszędzie. Widać je w telewizji, gazetach, ulotkach reklamowych. Wizerunek mikołaja jest wszechobecny. W jego kształcie produkowane są bombki choinkowe, pluszaki, balony dmuchane, a nawet lizaki i czekoladki. Niestrudzenie co roku św. Mikołaj jest komercyjnym hitem. Większość świętych mogłaby mu tylko pozazdrościć takiej popularności. Problem jednak tkwi w tym, że w przypadku św. Mikołaja mamy do czynienia chyba z największą podróbką wszech czasów. Pewnie dziś św. Mikołaj z Myry patrzy na to wszystko z Nieba i łapie się za głowę, bowiem jego popularność to iluzja.
CZYTAJ DALEJ

Katedra Notre Dame w Paryżu - polskie ślady

2024-12-07 07:31

[ TEMATY ]

katedra Notre‑Dame

Notre Dame

polskifr.fr

Polska kaplica w katedre Notre Dame

Polska kaplica w katedre Notre Dame

Gromadzili się w niej emigranci Powstania Listopadowego; w latach osiemdziesiątych XX w. odbywały się msze za „Solidarność”; w 2014 r. w pobliżu odsłonięto pomnik św. Jana Pawła II a cztery lata później w katedrze Notre-Dame umieszczono kopię jasnogórskiego wizerunku Matki Boskiej.

Budowa paryskiej katedry Notre Dame rozpoczęła się na wyspie na Sekwanie, zwanej Île de la Cité, w 1160 r., w miejscu znajdującej się w tym miejscu od czasów rzymskich bazyliki. Wzorem dla świątyni była pierwsza wielka katedra gotycka w Saint-Denis. W trakcie trwających do 1345 r. prac zastosowano wiele przełomowych rozwiązań technicznych i architektonicznych, które pozwoliły na wzniesienie imponującej świątyni, olśniewającej witrażami i niezwykle bogatą ornamentyką, wywołującej zachwyt największych uczonych średniowiecza. Francuski filozof z przełomu XIII i XIV w. Jan z Jandun (?-1328) stwierdził, że jest to „najwspanialsza świątynia ku czci Najświętszej Marii Panny”. Już w XII wieku wokół budowanej katedry powstało środowisko kompozytorów muzyki kościelnej nazywane Szkołą Notre Dame, która wpłynęła na ukształtowanie się polifonii i gatunku nazywanego później motetem.
CZYTAJ DALEJ

O. Tadeusz Rydzyk: wyszliśmy z PRL-u, a teraz mamy coś gorszego

2024-12-07 19:12

[ TEMATY ]

Radio Maryja

Rydzyk Tadeusz

O. Tadeusz Rydzyk

Radio Maryja

o. Tadeusz Rydzyk

o. Tadeusz Rydzyk

W Toruniu trwają uroczystości z okazji z 33. rocznicy powstania Radia Maryja. We Mszy Świętej, której przewodniczy metropolita krakowski ks. abp. Marek Jędraszewski, uczestniczą biskupi między innymi archidiecezji częstochowskiej, toruńskiej oraz tysiące członków Rodziny Radia Maryja i politycy opozycji.

Zebranych powitał założyciel i dyrektor Radia Maryja, o. Tadeusz Rydzyk. Przed Mszą św. głos zabrał także Zbigniew Ziobro. Odczytano również listy od prezydenta Andrzeja Dudy oraz prezesa Prawa i Sprawiedliwości.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję