Prastara Wiślica 5 sierpnia, jak co roku, serdecznie powitała pielgrzymów. Na widok pątników, którzy zaczęli zjeżdżać z różnych zakątków diecezji kieleckiej, przed domy wyszli mieszkańcy Wiślicy. Pierwsze kroki wszyscy kierowali do bazyliki wiślickiej. Przed słynącą łaskami cudowną figurą Matki Bożej Łokietkowej, modlili się o siły i potrzebne łaski, by mogli szczęśliwie dojść na Jasną Górę. Przed konfesjonałami długie kolejki pielgrzymów cierpliwie oczekiwały na spowiedź. Błonia Świętych Polskich zaroiły się od kolorowych namiotów, uśmiechniętych ludzi, którzy witali się serdecznie ze starymi znajomymi. - Jak dobrze tu znowu być - słyszę czyjś głos.
O godz. 17 wszyscy zebrali się na Mszy św., której przewodniczył bp Kazimierz Ryczan w koncelebrze z bp. Kazimierzem Gurdą - uczestnikiem i opiekunem pielgrzymki kieleckiej, ks. prał. Zygmuntem Pawlikiem kustoszem sanktuarium w Wiślicy, ks. Józefem Kubiczą kierownikiem pielgrzymki. Przy ołtarzu na modlitwie zgromadziło się 50 kapłanów. Bp K. Ryczan nawiązując do hasła tegorocznej pielgrzymki, tłumaczył zgromadzonym, że podejmując trudy pielgrzymowania głoszą wszystkim, że Jezus jest źródłem życia. - Panem wszelkiego życia jest Pan Bóg - zaznaczył. Podkreślał, że dzisiejszy świat chce stawiać prawa człowieka nad prawem Boga i w imię tychże praw chce zabijać nienarodzone dzieci, przeprowadzać eutanazję. - Życie jest święte, bo jego Stwórca jest Święty. (…) Niech Wasze spieczone usta, zmęczone nogi głoszą, że Jezus jest źródłem życia. - apelował Ksiądz Biskup. Na zakończenie Mszy św. bp Ryczan pobłogosławił pielgrzymów.
W XXVIII Pieszej Pielgrzymce Diecezji Kieleckiej na Jasną Górę wyruszyło z Wiślicy 2 tys. osób. Razem z pątnikami do Maryi pielgrzymowało 55 kapłanów, 20 alumnów, 25 sióstr zakonnych, 8 lekarzy, 21 pielęgniarek.
Na Jasną Górę każdy niesie w plecaku swoją historię, modlitwy, prośby i podziękowania. Ewa z Łopuszna idzie już po raz 11. w pielgrzymce. - Rok temu modliłam się o znalezienie pracy, byłam po studiach bezrobotna. Kiedy wróciłam do domu czekały na mnie aż cztery oferty - mówi. Marzena, matka 20-letniego syna, którą poznałam w tym roku, wyruszyła na pielgrzymi szlak, by dziękować Bogu za uratowanie ducha od uzależnienia od wróżb i tarota. Zaczęło się niewinnie. Najpierw były młodzieńcze wygłupy z wywoływaniem duchów na studiach, potem zwykłe czytanie horoskopów, dla żartów - mówi. Po pewnym czasie wciągnęła się w prasę o wróżbach. Razem z takimi gazetami kupowała m.in. „Miłujcie się” i „Niedzielę”. Kiedyś przeglądając dwie dość spore już stosy prasy o wróżbach i tej katolickiej prasy zrodziła się w niej dziwna myśl: wybieraj te czy te? - W pewnym momencie tak się w ciągnęłam w to, że którykolwiek horoskop przeczytałam sprawdzał się - mówi Marzena. - Zaczęła odczuwać dziwne lęki, słyszeć głosy, przyszła ogromną depresję. Cierpiała na bezsenność, a trzy paczki papierosów ledwo wystarczały na dzień. - Mąż przerażony tym, co się ze mną dzieje, rzucił pracę za granicą i wrócił do kraju. Wizyta u psychiatry nic nie dała. Pomógł dopiero znajomy kapłan wskazał egzorcystę. Potrzebna była modlitwa o uwolnienie. Zrozumiałam, że to co robiłam, to była zdrada Pana Boga - wyznaje dziś Marzena. - Wraz z łaską uwolnienia od złego otrzymałam od Pana Boga uwolnienie od nałogu palenia. Od trzech lat Marzena chodzi na pielgrzymki do Częstochowy, by dziękować Bogu za otrzymane łaski.
Pątnicy pielgrzymowali przez osiem dni w trzynastu grupach. Po drodze nawiedzali słynne sanktuaria diecezjalne: Piekoszów, Kielce, Włoszczowa. W nawiązaniu do tegorocznego hasła pielgrzymki konferencje, katechezy i homilie były poświęcone siedmiu grzechom głównym, jako negacji życia, buncie przeciwko różnym przejawom życia i Chrystusowi, który jest jego źródłem - tłumaczył ks. Józef Kubicza.
Pomóż w rozwoju naszego portalu