To już czwarta z kolei niedziela naszej medytacji nad chlebem. Troska o chleb powszedni, aczkolwiek bardzo ważna, nie jest jedyną troską naszego życia.
Człowiek potrzebuje do godnego życia wartości zaspokajających głód jego ducha, głód sensu, prawdy, dobra, zaufania, zrozumienia. Wartości tych nie można nigdzie kupić, ponieważ pochodzą od Boga. Wartości te udostępnia nam Eucharystia. Trzeba wrócić do Chrystusa obecnego w świecie w swoim słowie i w swoim chlebie. Nasz Mistrz mówi do nas: „Kto spożywa moje Ciało... trwa we Mnie, a Ja w nim”. Poprzez przyjmowanie Chrystusowego Ciała wszczepiamy się w Chrystusa, trwamy w Nim i zarazem On trwa w nas. Wynika z tego, że przez przyjmowanie Ciała Pańskiego wchodzimy w egzystencjalną, osobową więź z Chrystusem. Jest to szczególny sposób współtrwania i współbycia osób: Chrystusa i mnie, Chrystusa i nas. Jeżeli miłość osobową rozumiemy jako wzajemnie uczestnictwo, wzajemne przenikanie się osób, to przez Eucharystię pogłębia się nasza więź miłosna z Chrystusem. Cóż może być ważniejszego nad przyjaźń z Bogiem Wcielonym, która urealnia się i ciągle odnawia i pogłębia przez przyjmowanie Ciała Pańskiego? Jeżeli przyjaźń z Chrystusem ma dla nas szczególne znaczenie, odnawiajmy ją i pogłębiajmy przez godne przyjmowanie Jego Chleba Eucharystycznego.
Kto spożywa ten Chleb, będzie żył na wieki. Spożywanie Ciała Chrystusa jest zadatkiem życia wiecznego: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6, 54). Życie ziemskie nam ucieka. Za jakiś czas dobiegnie końca. Przyjdą po nas inni. My odejdziemy z tego świata. Czy nie będzie nam żal stąd odchodzić? Wielu boi się tego odejścia. Boi się unicestwienia. Jezus obiecuje nam nieśmiertelność, obiecuje nowe życie, życie wieczne. Ale każe spożywać swoje Ciało, Chleb życia. Nie łudźmy się! Nie wejdziemy do domu Ojca, jeśli nie będziemy przyjmować Ciała Jego Syna. Jezus nie mówi na niby, nie mówi na wiatr, nie wypowiada słów bez pokrycia. Wszystkie Jego zapowiedzi spełnią się. Spożywający Ciało Chrystusa mają zapewnienie, że będą przyjęci na wieczną ucztę Baranka.
Św. Paweł poucza nas: „Bracia, baczcie pilnie, jak postępujecie: nie jako niemądrzy, ale jako mądrzy. Wyzyskujcie chwilę sposobną, bo dni są złe. Nie bądźcie przeto nierozsądni, lecz usiłujcie zrozumieć, co jest wolą Pana” (Ef 5, 15-17). Musimy dziś bardziej niż kiedy indziej troszczyć się o mądrość życia. Tak bardzo tej mądrości, roztropności potrzebuje dzisiejszy świat. Zauważamy, że człowiek posiadł ogromną wiedzę. Można dziś studiować różne dziedziny nauki. Jest tyle różnych wyższych uczelni. Ale nie każda wiedza jest mądrością. Naukę i jej owoc - wiedzę wprzęgano niekiedy w szerzenie zła. Przykro jest przyjmować do wiadomości, że wiele wynalazków naukowych wykorzystywano po raz pierwszy na wojnach, że sporo naukowców pracuje dziś dla celów militarnych. Wiedzę winniśmy łączyć zawsze z mądrością, a mądrość to cnota wypracowywana przez człowieka przy Bożej pomocy. Jest ona darem, o który należy się modlić. Mądrość prowadzi nas do Boga, odkrywa Jego wolę i każe się do niej stosować. Mądrość każe trwać przy Bogu. Ludzie niekiedy zatracają mądrość. Żyją tak, jakby tu miało być stałe miejsce zamieszkania, na domiar złego niektórzy żyją tak, jakby Boga nie było. Odchodzą od Bożych przykazań i przeżywają głębokie rozczarowanie, gdyż poza Bogiem nie można odnaleźć sensu i celu życia.
Mądrość nabywamy, gdy dobrze przeżywamy Eucharystię. Mądrość przychodzi do nas w Bożym Słowie ogłaszanym i rozważanym na Liturgii. Przychodzi do nas w Chlebie życia, w Komunii św. Znajdujmy zatem upodobanie w Eucharystii. Szukajmy mądrości u Chrystusa, by wygrać życie doczesne i wieczne.
Oprac. ks. Łukasz Ziemski
Pomóż w rozwoju naszego portalu