Reklama

Na dnie piekła…

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pierwszy kieliszek wypiłem w wieku 14 lat, gdy na zimowisku, w noc sylwestrową, zeszliśmy z kolegami do piwnicy. Myślałem, że jak dotąd, wypalimy sobie po papierosku, gdy nagle przede mną pojawiła się szklanka z gorzałą. Koledzy patrzyli nagląco i czekali na wolne naczynie. Z wielkimi oporami wypiłem i już tego wieczoru zaczęły się sensacje. Torsje, nieprzystojne przyśpiewki, a później bolesny kac. Niewiele brakowało, aby mnie wyrzucono ze szkoły” - rozpoczyna swoją historię Adam, członek sosnowieckiego Klubu AA.
Potem na kilka lat miał z alkoholem spokój. Dopiero pod koniec okresu szkolnego ponownie pojawił się w jego życiu, stając się nieodłącznym towarzyszem spotkań. Okres wczesnomałżeński Adama obfitował w okazje do wypicia. Wesela, chrzciny, prywatki…. „Nie wiem, kiedy pojawiła się we mnie «ambicja», by wypijać więcej niż inni. Coraz więcej alkoholu wędrowało na stół.
Żona protestowała. Zaczęły się pierwsze nieporozumienia domowe, kłopoty w pracy” - wspomina Adam, który groził „jak żona nie daje pić w domu to będę pił poza domem”. W końcu został wyrzucony z pracy za niedopełnienie obowiązków służbowych. Kilka następnych lat to czas, kiedy pił coraz więcej.
„Piłem codziennie, wynajdując żonie kolejne kwieciste wykręty. W końcu przestałem cokolwiek wyjaśniać. Był alkohol, ale już nie było zabawy, odprężenia. Piłem, bo rodzina rozpadała się, a rozpadała się, bo piłem. Obłęd. Szukałem ciepła, którego niedosyt odczuwałem od dziecka, oczekiwałem aprobaty i bezpieczeństwa, a co się stało? Nawet błaha rozmowa stawała się wymianą argumentów, temperatura wypowiedzi wzrastała, a atmosfera w domu robiła się nie do wytrzymania. Doszło do tego, że wszędzie było lepiej niż w domu. Ale poza domem umierałem. A przecież latami marzyłem o domu, dzieciach, a gdy żonie zaglądałem w oczy, widziałem te same pragnienia. Miałem świadomość, że się w życiu zagubiłem, ale nie potrafiłem sobie poradzić. Czułem, że muszę ograniczyć picie, ale przeszkodą było bujne życie towarzyskie w pracy, gdzie do tradycji należało «wypijanie śniadanka», podczas którego dokonywało się zdecydowanej większości dziennych transakcji. Rezygnacja oznaczała spadek dochodów. Tak naprawdę koledzy zorientowali się, że moje «śniadanka» często są przedłużane. Więc przestali mnie zapraszać. I tak odkryłem, że można pić samotnie” - wyznaje Adam.

Reklama

Litość nad sobą

Znajomi wypominali mu jego zachowanie, ale Adam traktował to jako przyczepianie się, choć w jego sumieniu powoli powstawały wątpliwości. Z jednej strony chciał przestać pić, a z drugiej nie wyobrażał sobie trzeźwego życia. Zdesperowany, któregoś dnia poszedł na pobliski cmentarz, na grób matki, i tam przysiągł, że już nie sięgnie po kieliszek..... I co? „Nie minął nawet dzień, gdy rozpocząłem kolejny ciąg pijacki. Nie muszę chyba tłumaczyć jak się czułem, gdy sobie uświadomiłem, co zrobiłem. Sumienia jeszcze nie przepiłem całkowicie, ale już niewiele mi brakowało, aby zło stało się sposobem na życie. Żona i dzieci próbowały mi pomóc. Bez rezultatu. Mimo przyrzeczeń, piłem - piłem i cierpiałem - pogrążałem się w litości nad sobą i znów piłem, ignorując staczanie się w przysłowiowy rynsztok. Po kolejnym dwutygodniowym ciągu złamałem się. Poprosiłem żonę o pomoc. Zadzwoniła gdzieś i telefonicznie uzyskała informacje, gdzie spotykają się Anonimowi Alkoholicy. Prosiła tylko, abym poszedł daleko od domu, najlepiej tam, gdzie piłem. Nie chciała bym przynosił wstyd w okolicy, gdzie jest szanowana. Pierwsze spotkanie ze wspólnotą AA było wielkim rozczarowaniem, ale sprawiło, że poczułem się lepiej. Mityng się skończył, ale żaden z moich problemów nie został rozwiązany, nikt nie dał mi rady, jak żyć. Mówiono tylko, by dziś nie pić, a jeśli mogę, to mam zaangażować się w życie wspólnoty. Dopiero po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że na mityngu, gdzie spotykają się alkoholicy, by dzielić się swym doświadczeniem, wiarą i nadzieją lub chociażby tylko wyznać obawy, nie można dłużej swego cierpienia uważać za wyjątkowe lub nie do udźwignięcia” - opowiada Adam.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Odzyskiwanie trzeźwości

Takie odkrycie przynosiło mu pociechę. Zobowiązywało do zmian. Wiele zawdzięcza trzeźwiejącym alkoholikom spotkanym w klubie. Ich relacje z każdym dniem stawały się ściślejsze. Podjął się drobnych prac pomocniczych przy przygotowaniu mityngu. W miarę, jak coraz częściej zabierał głos, zaczął utożsamiać się z innymi. Zaczynał też rozumieć, że to mu pomaga w przeżywaniu własnej sytuacji. Słowa, choć z trudem, torowały mu drogę do świadomości. Obok siedzieli ludzie, którzy przeżyli klęski nieraz gorsze niż Adama, a jednak ich wypowiedzi pokazywały, że jest sposób na wydostanie się z kłopotów. „Powstawała między nami więź, czułem jak staję się jednym z nich, a wciąż dołączali nowi, i chociaż otaczaliśmy się mgłą anonimowości, wiedziałem, że łączy nas jedno - koszmar alkoholizmu. Gdzieś na dnie piekła, które każdy z nas przeżył, wytworzyły się silne więzy wzajemnego współczucia. Niejednokrotnie miałem wrażenie, że ktoś opowiada moją historię. Tak czy inaczej podziwiałem pogodę ducha trzeźwych alkoholików. Wiedziałem już, że chcąc utrzymać z takim trudem uzyskaną trzeźwość, muszę podjąć pracę nad realizowaniem sugestii AA” - zauważa. W ten sposób został zmuszony do wykazania wielkiej odwagi moralnej. Tym Kimś był Bóg. „Byłem człowiekiem dosyć wcześnie doświadczonym przez życie. Jeszcze w dzieciństwie zaczęło się budowanie pancerza ochronnego. Po kłótni z księdzem stwierdziłem, że Boga nie ma... Ale jak teraz wyznać istotę swoich błędów Bogu, o którym nie chciałem słyszeć? Interesowały mnie tylko sprawy trzeźwości a nie Boga. Jeszcze nie wiedziałem, jak bardzo - w moim przypadku - te dziedziny świadomości były ze sobą powiązane” - mówi Adam. Na początek musiał zmienić sposób myślenia. Co warte było dawne myślenie dowodził fakt, że choć robił w życiu to, co chciał, to jednak zawsze był pokonany, rozgoryczony, bez widoku na przyszłość. W końcu musiał prosić wspólnotę AA o pomoc. „Tylko bezsilny prosi o pomoc, a ja sam nigdy nie potrafiłem zachować trzeźwości, nawet gdy chciałem. W miarę zaangażowania w życie wspólnoty miałem okazję uczestniczyć w spotkaniach, gdzie na różnych poziomach służby podejmowaliśmy decyzje dotyczące wspólnoty. Niektóre kończyły się wyraźną jednomyślnością. Miałem wtedy szczególne poczucie podniosłości chwili. Ktoś z boku powiedział słowa, które zapadły mi głęboko w sercu - «czuliśmy jedność, bo Bóg był z nami»”.

Pokochać trzeźwe życie

Adam uświadomił sobie, że poszukiwanie porozumienia z innymi stało się początkiem jego drogi do Boga. Zobaczył, jak wielkim problemem było odrzucanie jakiegokolwiek przewodnictwa. Okazało się, że szukając szczęścia bez Boga znalazł jedynie rozpacz i niezrozumienie. Nie pomogły kolejne bariery ochronne. Pieniądze, prestiż, popularność okazały się tylko szukaniem sposobu, by uniezależnić się od Boga i nie przynosiły oczekiwanego spokoju ducha. „Miałem dom, żonę, dwoje dzieci i czułem się najbardziej nieszczęśliwym człowiekiem na świecie. Piłem, niszcząc wszystko wokół siebie.... Przestałem pić. A za jakiś czas.... Dziś znów mam dom, tę samą żonę i dzieci. Jednak coś jeszcze się zmieniło. Nigdy przedtem nie czułem się w swoim własnym domu tak dobrze jak teraz, gdy zniknęła obsesja picia. Patrzę przez okno i widzę na podwórku bawiące się dzieci, wokół drzewa i zieleń, żona krząta się w kuchni. Mam wszystko czego mi potrzeba. Pokochałem trzeźwe życie!!! Mogę się cieszyć każdą przeżytą chwilą i widzieć w niej głęboki sens. Boże!!! Dziękuję, za nie do końca przegrane życie” - stwierdza uratowany alkoholik.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najświętsza Maryja Panna z Góry Karmel

Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel, które przypada 16 lipca, popularnie zwane jest świętem Matki Bożej Szkaplerznej. Jego początki sięgają drugiej połowy XIII w., kiedy to w zakonie karmelitów św. Szymonowi Stockowi objawiła się Matka Boża. Miała mu Ona wręczyć szkaplerz, dając obietnicę, że wszyscy, którzy będą go nosić, unikną kary potępienia. Szkaplerz stał się znakiem szczególnej przynależności do Maryi. W 1726 r. papież Benedykt XIII zatwierdził święto Matki Bożej Szkaplerznej jako święto całego Kościoła.

CZYTAJ DALEJ

Warszawa: Białorusin z niebezpiecznymi przedmiotami wszedł do MRPiPS, trwa akcja policji

2024-07-16 12:43

[ TEMATY ]

ewakuacja

Adobe Stock

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

ZDJĘCIE ILUSTRACYJNE

Sierż. szt. Jakub Pacyniak ze śródmiejskiej komendy powiedział PAP, że do gmachu Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej na rogu ul. Nowogrodzkiej i Brackiej wszedł mężczyzna, który w torbie miał niebezpieczne przedmioty.

Teren wokół budynku ministerstwa został odgrodzony taśmą, przy której stoją policjanci. Ruch samochodowy został skierowany w okoliczne ulice.

CZYTAJ DALEJ

Zaproszenie na odpust do Jakubowa

2024-07-17 09:23

Karolina Krasowska

Uroczystości odbędą się w dniach od 27 i 28 lipca

Uroczystości odbędą się w dniach od 27 i 28 lipca

Kustosz z Jakubowa, ks. Stanisław Czerwiński, zaprasza na uroczystości odpustowe.A te odbędą się w dniach 27 i 28 lipca.

Ks. kan. Stanisław Czerwiński, kustosz sanktuarium św. Jakuba Apostoła oraz Bractwo św. Jakuba Apostoła w Jakubowie zapraszają na uroczystości odpustowe ku czci swojego Patrona. Odbędą się one w dniach od 27 i 28 lipca. W tym roku wpisują się one w jubileusz 20–lecia Bractwa. – Pierwszego dnia, w sobotę o godz. 16.00 rozpoczynamy adoracją Najświętszego Sakramentu, połączoną z modlitwą różańcową. O godz. 17.00 rozpocznie się uroczysta Msza św. odpustowa. Po niej odbędzie się koncert muzyki organowej i kameralnej zatytułowany „El Camino. Muzyczna droga św. Jakuba”. Wystąpią Julieta González-Springer, sopranistka urodzona w Meksyku, a na nowo poświęconych organach w sanktuarium zagra Małgorzata Zuchowicz. Po koncercie zapraszam na Biesiadę św. Jakuba przy Przystani św. Jakuba obok plebanii – zaprasza ks. Stanisław Czerwiński. – Drugiego dnia o 12.30 odbędzie się Msza św. z procesją wokół sanktuarium z relikwiami świętych z Litanią do św. Jakuba. Gościem będzie wtedy wielokrotny pielgrzym do Santiago de Compostela, a w tym roku również do Fatimy, który tego dnia podzieli się swoim świadectwem.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję