Kapłan jutra ma mieć zatem serce podobne do serca Jezusowego, ma poznać swoje serce i mieć to serce otwarte tak jak serce Jezusa, otwarte na Pana Boga, na wolę Bożą, ale także na drugiego człowieka – mówił abp Adam Szal – metropolita przemyski w czasie święceń kapłańskich, w czasie których udzielił tego sakramentu sześciu diakonom Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu.
W czasie homilii abp Szal zwrócił się do kandydatów do święceń: „jesteście drodzy bracia diakoni w ręku Pana Boga, za chwilę przyjmiecie szczególną posługę jako kapłani jak przypomniał nas Chrystus. To On nas wybrał na tę służbę. Wybrał was po to, abyście szli w Jego imieniu na cały świat – mówił metropolita przemyski.
Zastanawiając się nad tym, jakimi cechami powinien odznaczać się współcześnie kapłan, biskup przemyski wskazywał: „ przede wszystkim kapłan powinien być człowiekiem wiary według Serca Jezusowego, człowiekiem nadziei i miłości. Ma to przeżywać w głębi swojego serca. Dalej, bardzo ważne jest to co też przejawiało się w waszych odpowiedziach, że kapłan nie jest tylko dla siebie. Jest dla Kościoła, dla Pana Boga i ma ten charyzmat realizować dla wspólnoty wiary. Wy drodzy bracia diakoni macie pocieszać i pouczać ludzi jak nawiązywać kontakt z Panem Bogiem, być w tym zakresie uległym natchnieniom Ducha Świętego. Kapłan jutra powinien angażować się w swoje powołanie całym swoim życiem – wskazywał Arcybiskup.
Kontynuując rozważania, kaznodzieja wskazywał na kolejne cechy: „kapłan jutra, ma być człowiekiem, do którego będą przychodzić ludzie po umocnienie zwłaszcza w wierze. Ci, którzy już są wierzący, ale chcą, żeby kapłan jeszcze ich umocnił. Kapłani są także posłani do tego, aby być z ludźmi, którzy mają rezerwę do Pana Boga, do Kościoła, do kapłanów. Jakże potrzebna jest posługa kapłana także w środowiskach, w których rodzice zaczynają nie posyłać dzieci na katechezę, czy w miejscach nastawionych niechętnie do Pana Boga. W tym wszystkim jakże ważne jest powiedzenie, na które często powoływał się św. Paweł VI papież, że słowa pouczają a przykłady pociągają oraz, że świat dzisiejszy potrzebuje bardziej świadków aniżeli nauczycieli, a nauczycieli o tyle o ile są świadkami. Obok przepowiadania słowa Bożego, głoszenia Ewangelii z wysokości ambony, słowo Boże, mamy wszyscy i kapłani i siostry zakonne i wszyscy wierni przekazywać także świadectwem swojego życia. Zgodnie z nurtem, który pojawia się w Kościele, kapłan ma być człowiekiem, który umie słuchać, najpierw Pana Boga, a także słuchać drugiego człowieka dzieląc z nim jego radości, smutki i jego problemy. Kapłan nie będzie człowiekiem , który będzie nerwowo gonił za pieniądzem, , ale będzie szukał przede wszystkim woli Bożej. Nie podda się pesymizmowi, bo wierzy, że za nim stoi Chrystus nawet w ciemnych dniach Jego posługi. To Chrystus przyniesie zwycięstwo – mówił abp Adam Szal.
Jak wskazywał metropolita przemyski kapłan ma polegać na sile Ewangelii i pokornie wypełniać swoje powołanie: - jakże bardzo ważne jest stwierdzenie, w ogniu dyskusji politycznej, że kapłan, nawet jeżeli jest silny, nie powinien łączyć się z takimi czy innymi środowiskami powodując tym samym odsunięcie od wpływu Ewangelii na życie pozostałej części społeczeństwa. Kapłan jutra ma być człowiekiem, który nie jest funkcjonariuszem kultu, ale realizuje swoje powołanie i czeka z pokorą na zwycięstwo Chrystusa i Jego łaski. Kapłan jutra winien mieć optymizm życiowy i ufać, że tam gdzie nie dociera słowo Boże i sakramenty i nie jest przyjmowany Chrystuts trzeba cierpliwie czekać i świadczyć o Chrystusie – wyliczał kolejne wymagania abp Adam Szal.
Powołując się na słowo Karla Rahnera mówił: kapłan ma być człowiekiem o przebitym sercu, przebitym nieobecnością Boga w świecie, przebitym szaleństwem miłości, przebitym doświadczeniem własnej nędzy i dogłębnej słabości, a wierzący tylko we własną przydatność jako narzędzia, którego używa Pan Bóg – wskazywał biskup przemyski.
18 maja w bazylice archikatedralnej w Przemyślu świecenia kapelańskie przyjęli diakoni: Cipora Bartłomiej z parafii Dydnia, , Jagiełło Karol z parafii Jelna, Kielar Mateusz z parafii Blizne, Wacławik Michał z parafii Bożego Miłosierdzia w Krośnie, Wołoszyn Adrian z parafii Pełnatycze, Zięba Łukasz z parafii Wola Zarczycka. Następnego dnia Księża Neoprezbiterzy odprawili Msze św. Prymicyjne w swoich parafiach, a w czerwcu zostaną skierowani na wakacyjne posługi, a następnie na swoje pierwsze placówki duszpasterskie.
Policja zatrzymała we wtorek 54-letniego księdza z diecezji sosnowieckiej
Na polecenie sosnowieckiej prokuratury policja zatrzymała we wtorek 54-letniego księdza z diecezji sosnowieckiej, któremu śledczy zarzucają dwa przestępstwa na szkodę dzieci, chodzi m.in. o przestępstwo o charakterze seksualnym zagrożone nawet karą dożywocia - dowiedziała się PAP w prokuraturze.
To już czwarta osoba zatrzymana w ramach dużego śledztwa, prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Sosnowcu. Przeciw jednej z nich prokuratura w połowie kwietnia skierowała do sądu akt oskarżenia. W postępowaniu jest więc obecnie trzech podejrzanych - dwaj czynni księża i jeden były już duchowny z diecezji sosnowieckiej.
W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona
na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii
pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju.
Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół
i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie
widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów.
Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności
obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość
dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć,
energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa
europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe.
Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości
ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących.
Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła
swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście,
Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził
życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni
byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja
rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy
życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji
Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina,
umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie
lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała,
że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem
a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności
i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii
i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była
wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie,
gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze
większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna
osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie
- Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy
wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc,
czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi
jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby "
wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą
ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława
Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety,
chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach
powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się
do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do
księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier
i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby
zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie
chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej
robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl
o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza
XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną
i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami
pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj,
przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie
czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje
mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy
Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na
twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze
30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób
życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc
odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie
zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy
są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić
z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością
i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne.
Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców
katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało
być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna
pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański,
dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy
się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział
apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił
do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI
starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy
zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która
trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna
umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego
Mistrza.
Fanom sportu Grzegorz Kleszcz kojarzy się przede wszystkim jako wybitny sztangista, mistrz Polski, brązowy medalista Mistrzostw Europy (2001), trzykrotny olimpijczyk (2000, 2004, 2008). Ale jego życie to również historia wielu zranień z dzieciństwa, afery dopingowej i licznych kontuzji, a wreszcie depresji, zniewoleń i uzależnień, które przyszły po zakończeniu kariery sportowej.
Nadużywałem alkoholu, "leczyłem się" marihuaną. Uciekałem od tej rzeczywistości coraz bardziej, znalazłem się nad krawędzią przepaści. Wychodziłem w lesie na polanę i krzyczałem do nieba, że ja nie chcę pełzać. Ja chcę latać. Boże, co ja mam robić i jak?! - wyznaje sportowiec.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.