W wydanej wówczas uchwale polski Sejm zwrócił się do parlamentów państw członków Rady Europy „o wspólną refleksję nad sposobami ochrony wolności wyznania w duchu wspierania wartości będących wspólnym dziedzictwem narodów Europy.”
Gdzie jest ta refleksja teraz, gdy ważny polityk głównej partii rządzącej i prezydent Warszawy, Rafał Trzaskowski zabiera krzyże z biurek urzędników? Znikną one nie tylko ze ścian, ale też z biurek urzędników. O sprawie poinformowała „Gazeta Wyborcza”, powołując się na wewnętrzne rozporządzenie podpisane przez prezydenta stolicy Rafała Trzaskowskiego, pisząc z dumą, że „Warszawa jako pierwsze miasto w Polsce zakazuje krzyży w urzędzie, a urzędnikom eksponowania symboli religijnych na biurkach”. Co ciekawe w tym samym rozporządzeniu nakazuje się urzędnikom zwracać do petentów zgodnie z płcią, którą zadeklarują. Co w sytuacjach, gdy w poniedziałek obywatel przyjedzie i każe mówić do siebie „on”, a w środę już „ona”? Na takie sytuacje ideolodzy nie znaleźli odpowiedzi. Normalność ma się dostosować do dziwactw i już.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Problem w tym, że takie rozporządzenia nie tylko uderzają w polską tożsamość, która jest nierozerwalnie związana z katolicyzmem, ale łamią Konstytucję RP (art. 53) i Kartę Praw Podstawowych Unii Europejskiej (art. 10). „Każdy ma prawo do wolności myśli, sumienia i religii. Prawo to obejmuje wolność zmiany religii lub przekonań oraz wolność uzewnętrzniania, indywidualnie lub wspólnie z innymi, publicznie lub prywatnie, swej religii lub przekonań poprzez uprawianie kultu, nauczanie, praktykowanie i uczestniczenie w obrzędach.” Te dwa istotne źródła prawa mówią jasno, że obywatele mają prawo do „uzewnętrzniania indywidualnie lub wspólnie z innymi, publicznie lub prywatnie” i żadna korekta linii politycznej tej, czy innej władzy nie może być pretekstem, żeby omijać te zapisy. Chyba, że zbierze się większość konstytucyjna zdolna i chcąca zmienić zapisy Konstytucji, ale do czasu, gdy takiej większości nie ma, a co za tym idzie – nie ma takiej woli narodu, takie działania są nie tylko wrogie wobec religii, ale demokracji i praworządności.
Kościół w historii Polski
Jak bardzo katolicyzm związany jest z historią naszego kraju opisał w swojej uchwale Senat… również za rządów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, a dokładnie 4 lutego 2010 r. W dokumencie podpisanym przez marszałka Bogdana Borusewicza napisano:
„Krzyż, główny symbol chrześcijaństwa, które przyniosło Europie regułę poszanowania praw jednostki oraz zasady równości, wolności i tolerancji, towarzyszył Polsce we wszystkich ważnych chwilach jej dziejów. W czasach trudnych, podczas rozbiorów, wojen i okupacji Kościół Katolicki niósł pomoc potrzebującym bez względu na wyznanie i był miejscem zachowania pamięci narodowej, a Krzyż stawał się symbolem nie tylko chrześcijaństwa i jego wartości, ale też tęsknoty za wolną Ojczyzną.”. Uchwała kończy się jasną i dobitną deklaracją, że „wszelkie próby zakazania umieszczania Krzyża w szkołach, szpitalach, urzędach i przestrzeni publicznej w Polsce muszą być poczytane za godzące w naszą tradycję, pamięć i dumę narodową.”
Piękne słowa, jakże prawdziwe i mądre w swoim przekazie. Szkoda, że tak odbiegające od tego co później zaczęła głosić ta formacja. Dzisiejsza walka z katolikami nie powinna być jednak zaskoczeniem dla tych, którzy uważnie obserwowali co się działo w czasie, gdy Janusz Palikot wiódł prym w polityce. To właśnie wtedy, występując jako forpoczta partii rządzącej, która jednak nie chciała ryzykować otwartej wojny z Kościołem – sprawdzał granice, które później krok po kroku były przekraczane. Podobnie należało rozumieć słowa Sławomira Nitrasa, który mówił na imprezie Rafała Trzaskowskiego, Campus Polska, o potrzebie „opiłowywania katolików”. Tłumaczył się później, że wcale nie miał na myśli tego, co powiedział, ale prawda po kilku latach wyszła na jaw. Pytanie, co my z nią zrobimy.