Żyję tu bezpiecznie z rodziną; wiem, że w Lublinie jestem mile widziana - mówi Iliana Minich.
Lubelszczyzna jest najbardziej na wschód wysuniętym regionem w Polsce i sąsiaduje z Ukrainą na długości prawie trzystu kilometrów. Bliskość geograficzna sprawia, że czymś naturalnym są bliższe więzi pomiędzy mieszkańcami Polski i Ukrainy. Mosty między naszymi narodami budowali wcześniej ze strony ukraińskiej pracownicy i studenci, z naszej zaś istotną rolę odgrywali i odgrywają nadal kapłani.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Budowniczy wiary i świątyń
Reklama
Polskę i Ukrainę łączy kilka mostów na rzece Bug oraz przejścia graniczne. Znacznie więcej jest jednak mostów międzyludzkich. Kiedy po upadku Związku Radzieckiego pojawiła się możliwość ewangelizacji na terenie Ukrainy, zaczęli przybywać tam kapłani z naszej diecezji. Pierwszym i najbardziej zasłużonym jest ks. Władysław Czajka, odnowiciel życia katolickiego na Wołyniu, od ponad 30 lat proboszcz w parafii w Równem, budowniczy kilku kościołów oraz inicjator wielu dzieł miłosierdzia. Katolickie świątynie wznosili w Ukrainie także inni księża lubelscy, ks. Henryk Jaworski w Mikołajowie pod Odessą, ks. Grzegorz Draus w Sokolnikach pod Lwowem oraz ks. Grzegorz Rapa w Ługańsku. Ta ostatnia świątynia od 2014 r., po zajęciu miasta przez Rosjan, pozostaje nieczynna, choć troszczy się o nią grupa tamtejszych wiernych. Piękną kartę solidarności z Ukraińcami, zwłaszcza w czasie wojny, zapisuje ks. Wojciech Stasiewicz, dyrektor Caritas - Spes w Charkowie. Istotny wkład w tworzenie polsko-ukraińskich więzi mają dwaj absolwenci lubelskiego seminarium duchownego. Metropolitą lwowskim od 2008 r. pozostaje abp Mieczysław Mokrzycki, z kolei sufraganem w diecezji charkowsko-zaporoskiej jest bp Jan Sobiło.
Inne więzi
Napływ uchodźców wojennych z Ukrainy nadał inny wymiar więziom łączącym nasze narody. W diecezji lubelskiej przyjęliśmy kilkadziesiąt tysięcy przybyszów zza wschodniej granicy, większa część z nich deklaruje chęć dłuższego bądź też stałego pobytu. Podejmują u nas pracę, poznają i zaprzyjaźniają się z sąsiadami, dzieci mają już koleżanki i kolegów wśród polskich uczniów. Powoli z tymczasowych gości stają się mieszkańcami. Iliana Minich otworzyła w Lublinie restaurację z tradycyjnymi potrawami ukraińskimi, w menu jest barszcz, deruny i pielmieni. Chętnie przychodzą tu rodacy pani Iliany, ale też i lublinianie. Właścicielka jest przekonana, że pozostanie w Polsce, a jej pomysł sprzyja integracji. Pracę w restauracji znaleźli i Polacy, i Ukraińcy. - Tu zarabiam i płacę podatki, to jakaś forma podziękowania Polsce za gościnność i otwartość na uchodźców znad Dniepru. Czuję się częścią miasta, żyję tu bezpiecznie z rodziną, to jest dobre miejsce dla przyszłości moich dzieci. Mam też życzliwe stosunki z Polakami. Wiem, że jestem tu mile widziana - mówi Iliana Minich. Budowanie więzi między Polakami i Ukraińcami następuje poprzez zwykłe z pozoru inicjatywy, zbliżające ludzi do siebie.
Ku nowej wspólnocie
Liczba uchodźców z Ukrainy, przebywających w ośrodkach wspólnego zakwaterowania na Lubelszczyźnie, również kościelnych, systematycznie spada. Statystyki podają, że jest to obecnie ok. 3 tys. osób. To oznacza, że po okresie adaptacji rozpoczynają samodzielne życie i odnajdują się w polskich realiach. Władze województwa pozostają także w gotowości, jeśli napłynęłaby nowa fala uchodźców. W rezerwie jest blisko 40 tys. miejsc.
W latach pierwszej Rzeczpospolitej Polacy i Ukraińcy (oraz inne narody) potrafili żyć w jednej wspólnocie bez większych konfliktów; dotyczyło to również ziemi lubelskiej. Mosty budowane w obecnym, trudnym czasie, dają nadzieję, że dzisiaj ta wspólnota także będzie ubogacać obydwa nasze narody.