Reklama

++++++++++

Szefowa papieskich szkół

Nauczycielskie środowisko rodzinne, blisko 20-letnie kierowanie szkołą, ponad 30-letni staż pracy w zawodzie, społecznikowska pasja i otwarcie na każde kolejne jutro - z takiej mieszaniny jest ulepiona Barbara Bodziechowska, dyrektor Szkoły Podstawowej w Lipnie im. Jana Pawła II. A mieszanka to wybuchowa. Sama o sobie mówi: „jestem dyrektorem z ADHD”. Za dzieło życia uważa powołanie Stowarzyszenia Przyjaciół Świętokrzyskiej Rodziny Szkół im. Jana Pawła II, któremu od początku prezesuje

Niedziela kielecka 26/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Będzie nauczycielką - to było wiadomo od początku. Bo jakiż można mieć wybór, gdy człowiek urodzi się w rodzinie nauczycielskiej i osiadłej w rodzinnej wsi - w niewielkim Lipnie, pomiędzy Oksą, Włoszczową, a Małogoszczem, z pałacykiem z 1900 r. przekształconym w szkołę i rodzicami, społecznikami i wiejskimi nauczycielami, którzy tę szkołę od podstaw współtworzyli?

Korzenie zapuszczone głęboko

Dziecinne zabawy małej Basi oscylowały wokół szkoły - mozolnie zakładanych dzienników, lalek usadzanych w ławkach i odpytywanych z elementarza. Tata, nauczyciel geografii, pracował w niedalekim Przygradowie, był także kierownikiem szkoły w Rogienicach, wreszcie w Lipnie. Mama była polonistką. Obydwoje rodzice żyją i doskonale pamiętają czasy, jak w na wpół zrujnowanym pałacyku po dziedzicach Borkowskich zaraz po wojnie były magazyny zbożowe, krótko - szkoła rolnicza, wreszcie, już od ok. 60 lat - podstawówka. A związki rodzinne dyr. Bodziechowskiej roją się od nauczycielek i nauczycieli po mieczu i kądzieli. Dlatego wybór zawodu mógł być tylko taki, a nie inny… Pierwsza praca po studiach pedagogicznych to była duża, licząca 1500 uczniów szkoła podstawowa w górniczym Sosnowcu. Nie był to bynajmniej łatwy start dla młodej nauczycielki muzyki, gdy spiętrzały się problemy wychowawcze, ale była to zarazem doskonała szkoła zawodu, pod okiem doświadczonej dyrektorki.
Rodzice namawiali jednak na powrót do Lipna; że bliżej swoich, lepsze powietrze, mniejsze szkoły... W 1977 r. zakończyła więc tamten etap i wróciła w rodzinne strony, aby poprzez pracę tam, u siebie, i założenie własnej rodziny, związać się z Lipnem ponownie. Wrócić do korzeni.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Dyrektor na wsi potrafi

Najpierw przez kilkanaście lat była w swojej szkole nauczycielką nauczania początkowego i muzyki, od 1990 r. jest jej dyrektorem. A dyrektor wiejskiej szkoły musi sobie umieć poradzić z niejednym, i to jeszcze takiej szkoły, która niegdyś była wygodnym pałacykiem, a dzisiaj jest podstawówką łączoną z przedszkolem. Dbanie o tego typu obiekt, modernizowanie go i dostosowywanie do potrzeb współczesnej oświaty bywa trudniejsze i kosztowniejsze niż w przypadku typowego obiektu szkolnego.
Drewniane, idealnie wyprofilowane schody lekkim łukiem prowadzą na piętro szkoły. Pomalowano je olejną farbą; trudno, musi być schludnie i czysto. Z wdziękiem spływały niegdyś po tych stopniach piękne panie w pięknych toaletach, teraz wydeptuje je tysiące szybkich, dziecięcych kroków. Sale są bardzo wysokie, przestronne, widne. Sanitariaty, szatnie, kuchnia - wszystko musiało spełnić określony szkolny wymóg. Ale to i tak drobiazgi w porównaniu z dużymi inwestycjami typu remont całego węzła sanitarnego, pokrycia dachowego, instalacji elektrycznej. Od podstaw trzeba było wyposażyć pracownię komputerową. Ogrodzić stary park wokół budynku, położyć kostkę. Fundusze na to wszystko trzeba było wydeptać u sponsorów, zaangażować rodziców („są wielkimi sojusznikami szkoły”, mówi Dyrektor), uruchomić kontakty - i mieć oczy szeroko otwarte, bo to procentuje. Ot, choćby nowymi meblami, które uzyskała w darze od kancelarii Sejmu.
Gabinet dyrektorski jest malutki (może był tu jakiś dworski schowek…?), najmniejszy z możliwych. Biurko i komputer wciśnięte pomiędzy szafy z dokumentami, dwa krzesła, filiżanki z trudem mieszczą się na mikroskopijnym stoliczku. Co chwila ktoś puka do drzwi, a to nauczyciel po jakąś pomoc dydaktyczną, a to dzieciaki z mnóstwem swoich spraw, np. po przedłużacz, po który Pani Dyrektor oczywiście pójdzie, aby własnoręcznie poszperać w szufladzie.
Trudno nie zwrócić uwagi, jak grzeczne i zdyscyplinowane są dzieci w małym Lipnie. Od progu szkoły nieustanne odpowiadam na dygnięcia i „dzień dobry”, mam dobrych przewodników i informatorów, gdzie się co znajduje, co w ich szkole jest ważne… (niby nic, ale do zgoła innych zachowań uczniów przyzwyczajają nas miejskie szkoły).
- Szkoła musi najpierw być kuźnią charakterów, prawego sumienia i wartości, a zaraz potem wiedzy. Tak staramy się kształtować naszych uczniów - mówi Bodziechowska. Dyrektorowi pracuje się dobrze, gdy ma dobrą kadrę. Tutaj wszyscy się znają i rozumieją - są przecież stąd. Wielu nauczycieli to jej, Barbary, uczniowie. To dzięki temu i oczywiście dzięki umiejętnościom organizacyjnym, udawało jej się dzielić obowiązki nauczyciela, dyrektora, żony dla Waldemara, mamy dla Sebastiana i Kasi. Kiedyś, przed laty mała Kasia z nadąsaną miną mówi do pani wizytator: „proszę już do nas nie przyjeżdżać, bo mama nie ma czasu czytać mi bajeczek”. „A wiesz, że masz rację” - odpowiedziała wizytator. - Obiad się gotował, pralka prała, po nocach czytałam, pisałam, miałam czas wydzielony co do minuty - mówi dzisiaj. To się tak lekko wspomina teraz, gdy syn Sebastian ma już 32 lata, żonę i dwójkę dzieci (Barbara jest babcią Angeliki i Daniela), a 20-letnia Katarzyna studiuje socjologię. A przecież poza kierowaniem domem, były ciągłe kursy i „trans podyplomówek” - jak sama to określa. Podyplomowe dokształcanie obejmowało m.in. studium bibliotekarskie, zarządzania i administracji w kierowaniu szkołą, informatykę oraz drugi stopień specjalizacji zawodowej w zakresie nauczania początkowego. Wszystko to było realizowane w latach 1989-2002. Do tego - od 1987 r. kursy i szkolenia, naliczyłyśmy ich wszystkich ponad 20. - To wszystko bardzo się w pracy przydało i mam nadzieję, że jeszcze się przyda. Dzięki dokształcaniu skuteczniej rozwiązuję edukacyjne łamigłówki - mówi B. Bodziechowska. A prywatnie? Prywatnie ma koło siebie sprawdzonych przyjaciół. Po prostu dobrych ludzi, w tym dobrych kapłanów, którzy pomogli jej przełamać rozpacz po tragicznej śmierci męża w 2006 r. Przyjaciółki siłą zabrały ją wtedy na pielgrzymkę do Wiednia. - Mamo, jak się nie spakujesz sama, to wrzucam do walizki z szafy jak leci - powiedział syn, gdy zamykała się w domu i w swojej samotności, nie chcąc widzieć nikogo i nic.
Pojechała do tego Wiednia, potem na pielgrzymkę na Litwę. Odkryła w sobie zapał do podróży. Dość dobrze zwiedziła już Europę, była w Egipcie, Maroku i na „pielgrzymce życia” w Ziemi Świętej. Barbara kocha muzykę, wszystkie gatunki i rodzaje, ale szczególnie gustuje w operze i operetce. I gra na akordeonie, której to sztuki nauczył ją w dzieciństwie organista.

Reklama

Dzieło życia

Tak określa nadanie swojej szkole imienia Jana Pawła II w 2001 r. i powołanie Stowarzyszenia Przyjaciół Świętokrzyskiej Rodziny Szkół im. Jana Pawła II (2006) z siedzibą gdzieżby, jak nie w Lipnie. Od tego czasu o Lipnie stało się głośno. Właśnie tutaj, w szkolnym dworku, odbywały się sesje naukowe z udziałem osobistości Kościoła i świata nauki, których to samochody nie raz i nie dwa błądziły po bezdrożach tej pięknej ziemi, pomiędzy łanami zbóż i poletkami ziemniaków… (bo jak nie masz nawigacji, a chcesz sobie skrócić drogę do Lipna, zabłądzisz jak nic, ale za to jakie widoki!).
Początki - jak wszystkie początki, nie były łatwe. Gdy po konsultacjach szkolne środowisko postanowiło, aby Jan Paweł II stał się patronem ich szkoły, nie brakowało zgryźliwych. Zaproszenie dla kard. Dziwisza...? Może jeszcze i Papież przyjedzie do Lipna, pewnie będzie mu po drodze...? - kpili. Trzy lata społeczność szkolna poświęciła na „zasługiwanie sobie” na takiego Patrona. Uroczystość odbyła się w pełnej gali i krasie, w szkole pani woźna (nieoceniona osoba od wszystkiego), szyła mundury Gwardii Szwajcarskiej. Był więc Patron, wiedza na Jego temat, pomniczek pod szkołą i kącik papieski naprzeciw wejścia, w zaułku tworzonym przez te kręte schody. B. Bodziechowska wspomina: - Na początku 2005 r. otrzymaliśmy od Jana Pawła II ciekawy dar - jego stułę z podróży do Ameryki Południowej, mniej więcej wtedy nawiązaliśmy też bliski kontakt z kard. Dziwiszem i korespondujemy z nim do tej pory. W 2006 r. Jego Eminencja sprawił nam wielką niespodziankę - otrzymaliśmy portret Jana Pawła II z życzeniami od Kardynała.
Szkoła posiada także różańce, medale, albumy i in. wydawnictwa. Jeśli rada gminy wyrazi zgodę, kącik zostanie przekształcony w muzeum.
Barbara Bodziechowska przyznaje, że Jan Paweł II był kimś ważnym w jej życiu, wspomina pierwsze spotkanie w ulewnym deszczu w Masłowie, organizowane potem pielgrzymki, wreszcie myśl, aby zjednoczyć papieskie szkoły. Początkowo było ich kilka: Lipno, Secemin, Sobków, Piotrkowice, Krzcięcice, Masłów. Potem dołączały kolejne i dzisiaj jest ich już 43. Organizują się w pracy wychowawczej i społecznej, mają wspólne doroczne przedsięwzięcia, a wśród nich ogólnopolskie koncerty w dzień urodzin Papieża w Kielcach (było ich 5), sesje popularnonaukowe w Lipnie przy współpracy m.in. kieleckich i krakowskich uczelni oraz gości zza granicy, listopadowe Zaduszki z Janem Pawłem II w Sędziszowie (po raz piąty w tym roku), koncerty kolęd, turnieje sportowe (np. ping ponga w Sobkowie), szkolne konkursy wiedzowe, literackie, plastyczne - a wszystko po to, aby Ojciec Święty wciąż żył wśród młodego pokolenia i wytyczał mu azymut. Mówi B. Bodziechowska: - Jan Paweł II zostawił nam ogromne dziedzictwo i przykład postawy otwartej na wszystko, co niesie współczesny świat, rozkołysany niepewnością, słabo umocowany w wierze. Powracanie do skarbca jego myśli, ożywianie ich - to jedna z dróg do poprawy często tak trudnej rzeczywistości.
A w działalności na rzecz szkół papieskich spotkała, jak mówi, samych dobrych ludzi. Nieocenioną pomoc i gotowość do współpracy okazywał zawsze bp Kazimierz Gurda, przez wiele lat stowarzyszenie wspierał z ramienia Kurii ks. Stanisław Langner, wreszcie proboszcz z Konieczna, ks. Krzysztof Pawłowski („to prawdziwy Anioł Stróż stowarzyszenia i szkoły, zawsze do dyspozycji i pomocy; ufundował nam także mnóstwo publikacji o Papieżu, nie mówiąc już o telewizorze czy DVD”, mówi pani dyrektor).
Czy podziękowania i podsumowania nie wybrzmiały nieco jak podzwonne, jak pożegnanie? Owszem, bo w pewnym sensie nimi są. Szkoła w Lipnie jest na etapie likwidacji, która zamknie się z dniem 31 sierpnia br. Nie pomogły apelacje do ministerstwa i, jak napisano w opinii z urzędu gminy - „wysokie wyniki szkoły na sprawdzianach zewnętrznych ze średnią powyżej gminy, powiatu, województwa”, ani to, że „pani dyrektor jest dobrym menedżerem, ekspertem do spraw awansów zawodowych”. Ten rok szkolny skończyło w Lipnie 48 uczniów i 16 przedszkolaków. Pożegnała się z nimi dyr. Bodziechowska i 10-osobowa kadra, która w większości powiększy szeregi bezrobotnych. Po likwidacji szkoły zostanie tylko przedszkole z zerówką. Być może B. Bodziechowska zostanie koordynatorem trzech przedszkoli w gminie, bowiem potrzeba wiejskiej edukacji przedszkolnej to jedna z jej pedagogicznych pasji. Być może, będzie robiła coś innego, ale na pewno będzie to działanie w obszarze oświaty. Żal tylko Lipna, żal ludzi, dla których szkoła stanowiła rodzaj społecznej nobilitacji.
Największa życiowa nagroda? Wyróżnienie małej szkoły w Lipnie podczas zjazdu wszystkich papieskich szkół w Wadowicach, w obecności przyjaciół Karola Wojtyły, w 25. rocznicę pontyfikatu. Nie będzie chyba już piękniejszej chwili...
Oto maleńka szkoła z wioski, dostrzeżona i wyróżniona spośród szkolnych gigantów z całej Polski. Po to zaszczytne wyróżnienie biegła, jak na skrzydłach, bo było to tak, jakby dostała je z rąk samego Papieża. Nigdy tego zobowiązania nie zapomni i będzie jej ono towarzyszyło w dalszej pracy, bo 55-letnia Barbara Bodziechowska nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Barbara Bodziechowska, ur. w 1954 r., absolwentka Studium Nauczycielskiego w Tarnowie i Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Kielcach w zakresie nauczania początkowego oraz kilku studiów podyplomowych, nauczyciel dyplomowany. Od 1990 dyrektor SP w Lipnie, od 2006 prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Świętokrzyskiej Rodziny Szkół Jana Pawła II. Jedna z ostatnich nagród - w 2008 r. - Nagroda Świętokrzyskiego Kuratora Oświaty za osiągnięcia w pracy dydaktycznej i wychowawczej.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Oder: Jan Paweł II powiedziałby dziś Polakom - "Trzymajcie się mocno Chrystusa!"

2024-04-27 20:22

[ TEMATY ]

św. Jan Paweł II

Ks. bp Sławomir Oder

Adam Bujak, Arturo Mari/Rok 2.Biały Kruk

- Jan Paweł II, gdyby żył i widział, co się dzieje dziś w Polsce, powiedziałby nam: "Trzymajcie się mocno Chrystusa!" - mówi w rozmowie z KAI bp Sławomir Oder, wcześniej postulator procesu beatyfikacyjnego i kanonizacyjnego Karola Wojtyły. Kapłan wyjaśnia, że współczesny Kościół i świat zawdzięcza papieżowi z Polski bardzo bogate dziedzictwo, którego centralnym elementem jest personalistyczne rozumienie tajemnicy człowieka, jego praw i niezbywalnej godności.

Marcin Przeciszewski, KAI: Mija 10-lat od kanonizacji Jana Pawła II. Jak z perspektywy tych lat patrzy Ksiądz Biskup na recepcję dziedzictwa św. Jana Pawła II? Co z tego dziedzictwa, z dzisiejszego punktu widzenia jest najważniejsze?

CZYTAJ DALEJ

Oświadczenie diecezji warszawsko-praskiej ws. księdza zatrzymanego przez CBA

2024-04-26 13:00

[ TEMATY ]

oświadczenie

Red./ak/GRAFIKA CANVA

Kuria Biskupia Warszawsko-Praska informuje o zawieszeniu proboszcza parafii św. Faustyny w Warszawie w wykonywaniu wszystkich obowiązków wynikających z tego urzędu. Jest to związane z działaniami prowadzonymi przez organy wymiaru sprawiedliwości.

Do czasu wyjaśnienia sprawy zarządzanie parafią obejmie administrator, którego najważniejszym zadaniem będzie koordynowanie duszpasterstwa parafii św. Faustyny w Warszawie.

CZYTAJ DALEJ

Gniezno: abp Antonio Guido Filipazzi przekazał krzyże misyjne misjonarzom

2024-04-28 13:19

[ TEMATY ]

misje

PAP/Paweł Jaskółka

Czternastu misjonarzy - 12 księży, siostra zakonna i osoba świecka - otrzymało dziś w Gnieźnie z rąk nuncjusza apostolskiego w Polsce abp. Antonio Guido Filipazzi krzyże misyjne. „Przyjmując krzyż pamiętajcie, że nie jesteście pracownikami organizacji pozarządowej, ale podobnie jak św. Wojciech, niesiecie Ewangelię Chrystusa, Kościół Chrystusa i samego Chrystusa” - mówił nuncjusz.

Życzeniami dla posłanych misjonarzy nuncjusz apostolski w Polsce uczynił słowa papieża Franciszka, którymi rozpoczął on swój pontyfikat: „Chciałbym, abyśmy wszyscy mieli odwagę wędrować w obecności Pana, z krzyżem Pana; budować Kościół na krwi Pana, która została przelana na krzyżu, i wyznawać jedną chwałę Chrystusa ukrzyżowanego, a tym samym Kościół będzie postępować naprzód”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję