W jednym ze swoich kazań ks. M. Link opowiada historię chłopca o imieniu Emanuel, który chciał się dowiedzieć, w jakim języku mówi Bóg. Rodzice nie wiedzieli, co odpowiedzieć swemu dziecku. Zapytał zatem starego nauczyciela w szkole, który po długim namyśle powiedział: "Naprawdę nie wiem". Zadawał to pytanie mieszkańcom miast, ale nikt nie znał odpowiedzi. Kiedy dorósł, wyruszył w poszukiwaniu odpowiedzi do innych krajów. Niestety odpowiedź była niezmienna: "Nie wiem". Aż w końcu dotarł nocą do małego miasteczka Betlejem. Bezskutecznie szukał w nim noclegu.
Po długich poszukiwaniach udał się za miasto, gdzie były groty skalne, w których pasterze trzymali swoje trzody. Po wejściu do groty był zaskoczony powitaniem. Młoda Matka powiedziała do niego: "Witaj Emanuelu, myśmy oczekiwali na ciebie". Jego zdumienie nie miało granic, gdy młoda kobieta zaczęła mówić: "Długi czas podróżujesz po świecie, szukając odpowiedzi na pytanie, w jakim języku mówi Bóg. Dzisiaj znalazłeś odpowiedź na pytanie. Tej nocy na własne oczy możesz przekonać się, w jakim języku Bóg mówi do nas. Bóg z miłości zesłał nam swojego Syna. Bóg mówi do nas językiem miłości. Wzruszony Emanuel padł na kolana przed małym Dzieciątkiem i z radości zapłakał. Teraz już wiedział, w jakim języku przemawia do człowieka Bóg. Był to najpiękniejszy język, zrozumiały dla wszystkich ludzi na świecie, niezależnie od historii i czasu. Bóg przemawia do nas językiem miłości.
Dziś wielu z was z pewnością zadaje sobie pytanie, czy prawdziwa miłość jest możliwa. Zawiedliśmy się na kimś, kto pięknie się uśmiechał, czule mówił, zaspokoił swoje pragnienia i odszedł bez jednego słowa. Miłość to najtrudniejsza z umiejętności, której koniecznie trzeba się jednak w życiu nauczyć. Cóż warty jest słowik, który nie umie śpiewać, a cóż powiedzieć o człowieku, który nie umie kochać.
Na szczęście żył na ziemi kiedyś ktoś, kto pokazał nam, jak kochać prawdziwie. Tym kimś jest Jezus Chrystus. Opowieść o Nim nie jest scenariuszem filmu z Hollywood. Jezus przecież wciąż żyje. Staje na drodze twojego życia, jak stanął kiedyś na drodze Apostołów i zaprasza cię, byś wędrując z Nim w sercu przez dobre i złe, radosne i smutne, słoneczne i deszczowe dni, dojrzewał do miłości prawdziwej. Chrystus chce ciebie nauczyć jak kochać, jak być wiernym deklarowanej miłości i wzbudzać w sercu drugiego człowieka radość. Jak kochać, by nieść nadzieję istnienia i wartość autentycznej miłości.
W Kościele rozpoczął się Adwent - czas oczekiwania na przyjście Pana. Życie każdego człowieka jest adwentem. Można by w nieskończoność wyliczać na co człowiek czeka. My, chrześcijanie, czekamy na spotkanie z Chrystusem. Każdy z nas przygotowuje się do tego spotkania przez rekolekcje adwentowe.
Przyjdzie dzień Wigilii Bożego Narodzenia, gdzie w gronie rodzinnym zasiądziemy przy stole przykrytym białym obrusem, a na stole poświęcony opłatek i świeca ze znakami Caritas, a na nim piękne niebieskie serce z napisem Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, a w środku Święta Rodzina z Nazaretu. Czy może być coś bardziej pięknego i bliskiego, i mocno promieniującego dobrocią jak widok Świętej Rodziny, ale i twojej rodziny, twojego domu.
Miłość Boga i miłość bliźniego są złączone nierozdzielnie, są nadprzyrodzonym korzeniem miłosierdzia, które jest miłością Boga przejawiającą się w konkretach, w miłości bliźniego "najpewniejszym znaku", że kochamy Boga. Miłosierdzie ma w języku polskim ten sam rdzeń znaczeniowy, co miłość. Miłosierdzie jest niewątpliwie najbliższe tej odmianie miłości, którą nazywamy Caritas. Miłosierdzie to nie słabość, przymilna postawa, tuszowanie problemów z litości. Prawdziwe miłosierdzie jest jednoznaczne. A jest ono pierwszym słowem Dobrej Nowiny, emanacją miłości. Jest miłością, która się pochyla nad współbratem, jak to uczynił Bóg w Jezusie Chrystusie.
Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom przypomina i daje okazję, aby każdy z nas, nabywając świecę i stawiając ją na wigilijnym stole, czynem wyraził postawę miłosierdzia względem dzieci biednych, zaniedbanych, potrzebujących. Corocznie z ofiar zebranych podczas Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom można wspomóc tysiące dzieci, które mogą skorzystać z wypoczynku letniego czy zimowego. Tak było i w tym roku w naszej diecezji, kiedy odpoczywały dzieci na pięknym naszym Roztoczu, ale i nad morzem czy w górach. Wielu z nich, dzięki waszym ofiarom, otrzyma ciepły posiłek w szkole. W tym roku szkolnym w wielu szkołach fundujemy obiady dla najbiedniejszych dzieci. Ile to zakupiliśmy i ofiarowaliśmy wyprawek dla dzieci do szkoły. Nie ma takiego dnia w pracy Caritas, by ktoś nie zgłaszał się, aby pomóc mu finansowo w wykupieniu leków. Chore dzieci będą mogły skorzystać z dofinansowania zabiegów rehabilitacyjnych czy też kosztownych operacji ratujących ich życie.
Z racji pauperyzacji, czyli zubożenia społeczeństwa fundujemy węgiel na ogrzewanie domów, gdzie jest "wielka gromada dzieci". Jakże nie brakuje nieszczęść, tak jak w ostatnim czasie spaliło się kilka domów, w których mieszkali rodzice i dzieci. Często pozostało z całego ich dorobku życiowego tylko tyle, ile mieli na sobie. Caritas w takiej sytuacji nie pozostała obojętna. Wysyłaliśmy pomoc materialną ludziom dotkniętym klęskami żywiołowymi. Przyjmowaliśmy dzieci ze Wschodu - Ukrainy na letni wypoczynek.
Za wszelkie gesty ofiarności naszych diecezjan pragnę z serca podziękować. Czyż możemy zamknąć swoje serca na potrzeby drugiego człowieka, zwłaszcza dziecka? Więc jeśli usłyszysz ogłoszenia o pięknej akcji, proszę cię, nie przechodź obojętnie. W życiorysie Tadeusza Kościuszki czytamy, iż nigdy nie mógł znieść widoku nędzy bliźniego, bez usiłowania ulżenia jego nieszczęściu. Skoro dowiedział się, że jakiś ubogi został złożony chorobą, posyłał mu natychmiast lekarstwo i wsparcie materialne. Odwiedzał schroniska nieszczęśliwych.
Pobudźmy naszą wrażliwość i wpatrując się w Jezusa, który nie przyszedł po to, aby Mu służono, lecz aby służyć. Jezusa, który pochylał się nad biedą, uczmy się od Niego miłości pozbawionej lęku. Tak naprawdę w życiu liczy się tylko miłość, a miarą człowieczeństwa jest dobro świadczone drugiemu człowiekowi. Nasze zaangażowanie w Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom jest bardzo konkretną odpowiedzią na miłość, jaką darzy Bóg. Niech nie będzie wśród nas ani jednej wspólnoty rodzinnej, która by nie zapaliła na swoim stole wigilijnej świecy ze znakiem Caritas. Serce to znak daru dla drugiego człowieka. Czy umiesz podzielić się dobrym sercem. Boże Narodzenie ma dokonać się w sercu człowieka, a Adwent ma być dla nas czasem przygotowania, by nasze serce stało się czyste i gotowe na przyjście Jezusa.
Patrząc na tę świecę, pomyśl, czy można ją zapalić twoją dobrocią, czy potrafisz miłować tak mocno, że ta świeca, którą zaniesiesz do swojego domu, będzie twoim darem dla bliźniego, aby i on był tak radosny, jak ty. Zobaczysz, jakie wtedy Boże Narodzenie będzie radosne dla ciebie i jeszcze dla kogoś...
Czy podzielisz się Miłością?
Ks. Andrzej Puzon
Dyrektor Caritas Diecezji Zamojsko-Lubaczowskiej
Pomóż w rozwoju naszego portalu