Reklama
Kilka dni oczekiwań na przyjęcie naszej propozycji (władze wojewódzkie ustaliły lokalizację ołtarza przy pomniku międzynarodowym w sąsiedztwie byłych krematoriów, a duszpasterze zaproponowali środek Rampy - przyp. red.) przerywane było telefonami, że wobec takich „wybryków” przyjazd Ojca Świętego do Oświęcimia jest pod znakiem zapytania. Wreszcie coś się zmieniło w decyzjach, gdy przybyła komisja z Warszawy z ks. A. Orszulikiem i przedstawicielem Watykanu. Oni uznali i zatwierdzili wskazane przez nas miejsce na Rampie.
Rozpoczęło się przygotowanie: wszystkie prace mieliśmy rozdzielone pomiędzy kapłanów dekanatu i wikariuszy naszej parafii, którzy pracowali z wielkim poświęceniem i oddaniem, za co jestem im bardzo wdzięczny. Trzeba było przygotować nagłośnienie ogromnego terenu byłego obozu Birkenau, plan dekoracji, zabezpieczenie wielu starych kominów byłych baraków, zabezpieczenie od drutów kolczastych, podział na sektory, plan ołtarza, parkingi, co było niezwykle trudne. Wyznaczone przedsiębiorstwo miało wykonać z drewna podium - wg zatwierdzonego planu i krzyż drewniany nad ołtarzem oraz zadaszenie, a także osobne podium dla chóru. Liturgią zajęli się nasi księża wikariusze, siostry serafitki i pani katechetka przygotowywały dzieci. Chórami z wielu parafii zajął się p. Władysław Obstarczyk - znakomity organista. Pracę kapłanów wspierał pan kościelny Cyryl Pędziwiatr. Wszystkie prace były podejmowane w porozumieniu z Dyrekcją Muzeum. W krótkim czasie, w trudnych warunkach terenowych trzeba było wykonać ogromne zadanie.
Zakrystię urządziliśmy w baraku, w którym to w czasie wojny SS-mani oczekiwali na wjeżdżające kolejowe transporty z więźniami, by dokonywać tam selekcji.
Do koncelebry z Papieżem zaproszeni zostali polscy kapłani - byli więźniowie niemieckich obozów koncentracyjnych, było ich około stu. Liturgia sprawowana była w szatach koloru czerwonego. Przez kilkanaście dni zdołaliśmy z udziałem bardzo wielu kapłanów, sióstr serafitek, księży salezjanów i Szkoły Salezjańskiej oraz wielu osób świeckich przygotować miejsce do sprawowania Najświętszej Ofiary przez Ojca Świętego. Przekazaliśmy wielu parafianom z regionu karty wejściowe, przysłane przez Kurię Metropolitalną.
Umocnieni nauczaniem Papieża
Przy tych wszystkich pracach nie obeszło się i bez niespodzianek, otóż w nocy z 6 na 7 czerwca, kiedy wszystko już było gotowe, przeszła nad miastem burza z ogromną ulewą, która bardzo poniszczyła dekoracje, a w rowach i na łąkach w Brzezince zostało dużo wody.
Od godzin rannych przyjeżdżali pielgrzymi, by zająć dogodniejsze miejsce, a z wielu parafii zdążały do Brzezinki procesje z pobliża, przechodziły przez bramy do określonego sektoru, byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego.
Z Osiedla wielotysięczna procesja z kamieniem węgielnym pod budowę nowej świątyni Pomnika Męczeństwa Narodów i z modlitwą podążała do Brzezinki. Tu w atmosferze modlitwy wszyscy oczekiwali na przybycie Piotra naszych czasów. Ojciec Święty do Oświęcimia przyleciał helikopterem z Wadowic, do byłego obozu Auschwitz, gdzie nawiedził celę św. Maksymiliana i modlił się pod ścianą śmierci. Następnie także helikopterem przybył do Brzezinki na spotkanie z wiernymi. Tutaj dane mi było powitać go i towarzyszyć przez czas pobytu. Pielgrzymi zgotowali Ojcu Świętemu serdeczne przyjęcie, ale i nadzwyczaj wzruszające w scenerii przypominającej tragedię XX wieku.
Mieszkańcy Oświęcimia, a zwłaszcza Osiedla mieli tyle zapału i siły, że wszystkie trudności wobec tego wielkiego wydarzenia - przyjazdu Ojca Świętego i spotkania z nim przemieniały się w radość i wzruszenie.
Tego spotkania w Oświęcimiu nie da się nigdy zapomnieć. Uroczystość była wspaniała i niepowtarzalnie wzruszająca - na miejscu tak tragicznym, gdzie miliony niewinnych ludzi zostało zamordowanych i spalonych, a wśród nich św. Teresa Benedykta od Krzyża Edyta Stein i inni.
Choć minęło 30 lat, to jakby to było przed chwilą, widzę długi szereg kapłanów więźniów i Ojca Świętego, i słyszę to potężne, jedno z najpiękniejszych kazań, i rzeszę ludu - ponad pół miliona - na terenie byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Birkenau. Widok był niesamowity - tysiące ludzi wśród kolczastych drutów i sterczących kominów uczestniczy we Mszy św. i przyjmuje Komunię św.
Kiedy po godz. 18 helikoptery z Ojcem Świętym i delegacją odleciały do Krakowa, pielgrzymi rozchodzili się w różnych kierunkach do parkingów. Umocnieni nauczaniem Papieża, wsparci modlitwą i błogosławieństwem, z nadzieją zwycięstwa.
Pozostał ołtarz, podium i krzyż, który postanowiliśmy zachować przed zniszczeniem. Udało się nam przewieźć go do Bobrku i ukryć w parafialnej stodole, by w późniejszym czasie sprowadzić do Oświęcimia. I tak się stało, stoi na Żwirowisku jako świadek, w miejscu, gdzie rozstrzelano wielu Polaków, w tym kilku kapłanów salezjanów.
Święci Męczennicy niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz - Birkenau, módlcie się za nami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu